Zbuntowana mama
CEGŁA • dawno temuMojemu chłopakowi zmarł tata. Mateusz wynajmował mieszkanie, na które obecnie go nie stać, ustała jakakolwiek pomoc finansowa z domu. Kochamy się, chcemy kiedyś pobrać. Moje rodzinne mieszkanie jest duże, trzy nieprzechodnie pokoje. Chciałam, żeby na ten trudny czas żałoby, albo i do końca studiów Mateusz zamieszkał z nami. Jest temu przeciwna moja mama. Powtarza, że pod jej dachem nie zamieszka jej córka z mężczyzną bez ślubu!
Kochana Cegło!
Co mam zrobić – mojemu chłopakowi zmarł ukochany Tata. W domu tym było pięcioro rodzeństwa, dwie siostry są jeszcze dziewczynkami, mieszkają na wsi z Mamą. Tragicznie pogorszyło im się finansowo przy chorobie i śmierci Taty. Mateusz wynajmował mieszkanie, na które obecnie go nie stać, ustała jakakolwiek pomoc finansowa z domu. Było malutkie, ale i tak za drogie. Kochamy się, chcemy kiedyś pobrać, czasami tam nocowałam.
Moje rodzinne mieszkanie jest duże, trzy nieprzechodnie pokoje z kuchnią. Chciałam, żeby na ten trudny czas żałoby, albo i do końca studiów Mateusz zamieszkał z nami. Jest temu przeciwna moja Mama, niezmiernie tradycyjna osoba pomimo swojego wieku 44 lata. Prosiłam Ją, żeby dać mu najmniejszy pokój, obiecywałam, że ja będę spać w swoim, nie z nim. Za żadne skarby nie chce o tym słyszeć. Powtarza, że pod Jej dachem nie zamieszka Jej własna córka z mężczyzną bez ślubu, niech się Mateusz stara o akademik, który jest właśnie dla ludzi w trudnej sytuacji materialnej, albo niech znajdzie lepszą pracę, skoro mianuje się mężczyzną i planuje utrzymać rodzinę.
Szanuję Mamę, ale dla mnie to przedpotopowe gadki bez znaczenia w dzisiejszych czasach, ciężkich czasach. Nie jest wcale jak na filmie, że każdy młody człowiek ma własne superwypasione mieszkanie z ekstra sprzętem i meblami.
Mam również żal, że Mama nie czuje jakiejś takiej ludzkiej solidarności z Mateuszem, przecież my też straciłyśmy wcześnie Tatę i zostałyśmy same – tylko we dwie, więc może nie było nam aż tak strasznie ciężko jak niepracującej kobiecie wiejskiej z piątką dzieci, ale jednak. Powtarza tylko te swoje slogany o moralności i sugeruje mi, nie wiem, jakąś rozwiązłość?
A oficjalnie bardzo Mateusza lubi, jest dla niego miła i słodka, co według mnie okazało się obłudne. Udawanie sympatii, a niewyciągnięcie pomocnej dłoni w newralgicznej chwili, to dla mnie dopiero nie jest moralne. Myślę też czasem sobie, że Mama świetnie wie, co nas łączy, i bardziej jej chodzi o to, co powiedzą sąsiedzi, niż o sam fakt, że niby Ją to gorszy.
Terra
***
Kochana Tereso!
Musisz pogodzić się z faktem, że bez względu na charakter poglądów i zasad mamy, ma ona do nich prawo – tak jak Ty do swoich. Jako że jesteś już dorosła i poniekąd masz własne życie, spotkanie wpół drogi może się okazać na dłuższą metę niemożliwe i potrzebne będzie inne, bardziej radykalne rozwiązanie. Zwłaszcza, że Twoja wizja mieszkania do końca studiów z narzeczonym w osobnych pokojach, jest, wybacz, mocno infantylna i nierealistyczna.
Dom owszem, jest Wasz wspólny i teoretycznie powinnaś móc po uzgodnieniu zaprosić pod dach na okresowy pobyt kogo chcesz – w praktyce jednak nie wszyscy rodzice są "w tym temacie wyluzowani". Nie oceniaj mamy zbyt surowo, obłuda wydaje mi się określeniem nieco na wyrost. Mama może akceptować Mateusza jako Twojego chłopaka, co nie znaczy, że jest gotowa żyć zgodnie z młodą parą w sąsiednim pokoju. W grę wchodzą nie tylko surowe zasady moralne, ale też być może zwykłe przyzwyczajenie do spokoju i swobody, potrzeba niezależności. Poza tym, nawet wiedząc, gdzie nocujesz, gdy jesteś poza domem, prawdopodobnie łatwiej jej w jakiś sposób znieść Waszą bliskość, gdy nie odbywa się to bezpośrednio pod jej kuratelą i za jej przyzwoleniem – zawsze może sobie wmawiać, że to nie ma miejsca, skoro lepiej się z tym czuje…
Dostrzegam jeszcze jeden aspekt, który mógł Ci umknąć: mama tradycyjnie pojmuje rolę mężczyzny, stąd też jej oczekiwanie – z troski o Ciebie — wobec Mateusza, by jednak w trudnej sytuacji wykazał się większą zaradnością. Mnie również wydaje się, że całkiem realne jest załatwienie nie tyle akademika, ile stypendium pokrywającego choć po części jego koszty. Inna sprawa, że Mateusz musi się najpierw otrząsnąć po śmierci ojca i zebrać siły do działania – nie każdy radzi sobie z problemami na zawołanie.
Widzę szansę na kompromis w ponownych, bardzo rzeczowych i pozbawionych pretensji czy nawet oceny negocjacjach z mamą. Rozmowa powinna odbyć się we trójkę, ostatecznie Mateusz sam może wyłożyć swoje racje i podjąć pewne zobowiązania. Zamiast zgadywać, czy mama tylko udaje życzliwość, lepiej sprawdzić to empirycznie.
Nacisk powinniście położyć na uściślenie terminu pobytu Mateusza w Waszym mieszkaniu. Niech na początek będą to 2 tygodnie, góra miesiąc, ale najlepiej, by warunki określiła mama i uległa z poczuciem, że Mateusz dotrzyma umowy. Czas ten musi on wykorzystać na intensywne szukanie sposobu na usamodzielnienie się – lub choćby perspektyw na to w niedalekiej przyszłości. Myślę bowiem, że Twoja mama najbardziej obawia się nie "skandalu", lecz "stabilizacji" – że to wygodne rozwiązanie zdemobilizuje Mateusza i Wasze wspólne bytowanie przeciągnie się w nieskończoność.
A dla dobra Was wszystkich – i przy takiej różnicy zdań w podstawowych kwestiach – jak już wspomniałam na początku, powinniście oboje myśleć o szybkim znalezieniu osobnego lokum. Wiem, że zżymasz się z powodu niewykorzystanego metrażu i finansów, pamiętaj jednak, jak wiele par lepiej się czuje na 20 metrach sam na sam, niż w willi pod okiem rodziców… Nie warto stawiać mamy – ani siebie — w tak niekomfortowej sytuacji.
Życzę owocnych ustaleń!
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze