Agresja nie trafia w próżnię
CEGŁA • dawno temuMija właśnie rok od naszego pierwszego spotkania, a ja czuję, że nasz związek się nieuchronnie rozpada. Z powodu głupstwa – ale czy to możliwe? Mieszkamy razem od 8 miesięcy. Był cud, totalne oczarowanie, sielanka… Wreszcie odnaleźliśmy swoje drugie połówki! Euforyczny nastrój prysł nagle, kilka tygodni temu, po naszej pierwszej solidnej kłótni.
Droga Ce!
Mija właśnie rok od naszego pierwszego spotkania, a ja czuję, że nasz związek się nieuchronnie rozpada. Z powodu głupstwa – ale czy to możliwe?Mieszkamy razem od 8 miesięcy. Był cud, totalne oczarowanie, sielanka… Wreszcie odnaleźliśmy swoje drugie połówki!
Euforyczny nastrój prysł nagle, kilka tygodni temu, po naszej pierwszej solidnej kłótni. Niby nic takiego: ustawiliśmy się we trójkę (z moją koleżanką) na piwo w pubie. On nie przyszedł, nie odpowiadał na telefony ani smsy… Nawet myślałam, że coś się stało. Po dwóch godzinach pożegnałam koleżankę i wróciłam do domu. Mój ukochany spokojnie oglądał telewizję. Powiedział tylko tyle, że jest domatorem, czuje się nieswojo na babskich ploteczkach i nie chciał zakłócać miłego spotkania. Byłam po trzech piwach, więc nie dałam się łatwo zbyć. Czemu nie zadzwonił? Drążyłam, naciskałam, rosła we mnie złość, a on – milczał! W końcu wpadłam w szał. Zmiotłam wszystko ze stołu na podłogę, łącznie z zapalonymi świeczkami, stłukło się kilka naczyń. On bez jednego słowa zaczął sprzątać. Potem wyszedł do pokoju, usiadł przed komputerem. Nie panowałam już nad sobą, w odwecie wyłączyłam korki… Spokojnie położył się na łóżku. „Nie będę dyskutował z alkoholiczką” – usłyszałam w ciemności. To był koniec rozmowy.
Po tej awanturze niby wszystko wróciło do normy. Niby. Bo kiedy np. wracam trochę później niż „ustawowo” z pracy, on mimochodem pyta, czy byłam na piwku. To pewnie ma być żartobliwe, ale… czuję się zaszczuta. Kiedyś często wyskakiwaliśmy do knajpki, kupowaliśmy też sobie wieczorne piwo pod mecz czy film na dvd… Teraz nawet boje się coś takiego zaproponować. Boję się też rozmawiać z nim na poważne czy sporne tematy, poruszać drażliwe kwestie, które przecież co jakiś czas pojawiają się w każdym związku. Nie chcę zgłaszać żadnych pretensji, złościć się o cokolwiek, bo on przy byle drobiazgu od razu reaguje alergicznie: zamyka się w sobie lub sugeruje, że znów piłam.
Nie mogę tego znieść, ale nie wiem, co robić, jak do niego dotrzeć? Czy jedna gwałtowna sprzeczka mogła zmienić wszystko między nami? Jego stosunek do mnie? Zbliżają się święta, a ja jestem w grobowym nastroju!
Desdemonik
***
Droga D,
Ustalmy jedno: które z Was tak naprawdę potrzebuje porady? To jest najważniejsze. Bo z tego, co piszesz, Desdemoniku, trudno wyczytać, dlaczego aż tak mocne słowo – „alkoholiczka” - padło z ust Twojego chłopaka. Mieszkasz przecież z ukochanym mężczyzną, a nie z przypadkowym, ordynarnym chamem.
Rok znajomości to dużo i mało. Wystarczająco dużo, by wypić razem niejedną beczkę piwa. Wiele miłości rozkwita podczas romantycznych włóczęg po pubach i nie ma w tym nic nadzwyczajnego ani złego. Po roku już się zna wzajemne nawyki i upodobania, ulubiony sposób spędzania wolnego czasu. Wy już wiecie na przykład, że oboje wolicie poleżeć przed telewizorem niż poskakać na bungee. Wiadomo też, że on jest troszkę mniej towarzyski niż Ty – to nie tragedia. Ale – rok to za mało, by poznać się na wylot, ze szczególnym uwzględnieniem osobnej przeszłości: tych lat, które Was ukształtowały, zanim się spotkaliście. I niestety, nie wszystko z tych lat a) jest przyjemne, b) nadaje się do czułych zwierzeń.
Podpowiadam Ci równolegle dwie ścieżki myślenia i działania. Może Ci nie być łatwo, ale tylko w ten sposób dowiesz się, dlaczego Twój ukochany przyzłośliwia Ci na temat alkoholu, a Ty się od niego oddalasz i boisz się być sobą – cokolwiek to oznacza.
Najpierw Ty, Desdemoniku. Czy jesteś alkoholiczką? Tylko Ty znasz odpowiedź na to pytanie. Znasz ją intuicyjnie, bez wsparcia terapeuty, którym zresztą nie jestem. Czy uważasz, że problem Ciebie nie dotyczy – po prostu, tamtego dnia wypiłaś trzy piwa, byłaś zła i wyładowałaś (skądinąd słuszną) frustrację troszkę zbyt dobitnie? A może pijesz nieco częściej niż Twój chłopak, podpierasz się alkoholem w rozmaitych sytuacjach? Na przyszłość zwróć uwagę na jedną rzecz: nawet jeśli pijesz rekreacyjnie i okazjonalnie, sama przyznałaś, że na rauszu zdarza Ci się być agresywną. Wyciągnij z tego wnioski. Zdecydowanie doradzam absolutną kontrolę nad agresją, w każdym towarzystwie.
Teraz on. Jakim prawem nazwał Cię – co prawda okrężną drogą – alkoholiczką i nadal robi „żartobliwe” aluzje do Twojego picia? Jeśli nią nie jesteś, ze strony Twojego chłopaka musiało (i wciąż musi, bo trwa) to być coś znacznie poważniejszego niż głupia, prostacka złośliwość. Wyluzowany człowiek po rozładowanej kłótni umie definitywnie pożegnać się z tematem i zacząć od zera. On wyraźnie nie żegna się z tematem. Trąciłaś przypadkiem jakąś strunę?A zatem… co wiesz o swoim chłopaku? Z Twojego opisu wynika tylko, że jest raczej skryty i zamknięty w sobie, a w sytuacjach konfliktowych wycofuje się, nie podejmuje wyzwania. Ale może się za tym kryć coś więcej, co – uprzedzam – będzie Ci bardzo trudno z niego wydobyć, jeśli moje domysły są słuszne. Może być tak, Desdemoniku, że zaistniały w jego życiu sprawy, którymi się dotąd z Tobą nie dzielił (i słusznie, bo kto by chciał…), a które wpływają na jego alergiczny stosunek do alkoholu. Mógł na przykład wychowywać się w patologicznej rodzinie, gdzie któreś z rodziców czy rodzeństwa piło nałogowo i krzywdziło go – psychicznie, fizycznie, na oba sposoby – jako słabszego domownika. Mógł również być w związku uczuciowym z osobą uzależnioną – takie relacje również pozostawiają blizny lub wręcz otwarte rany. Twój chłopak może być przeczulony. Jego niechęć do życia towarzyskiego, poznawania nowych ludzi też sugeruje jakieś zadawnione urazy. I jeśli intuicja mnie nie zawodzi , czeka Cię, Desdemoniku, mnóstwo jednostronnego wysiłku i kompromisów. Niestety. Takie okaleczenia rzadko goją się do końca, a na dodatek niektórzy ludzie nigdy nie dojrzewają do profesjonalnej terapii. Jeśli go kochasz i chcesz z nim być, musisz się i z tym pogodzić.
Rzecz najważniejsza: w sytuacjach konfliktowych nigdy niczego nie osiągniesz z nim napastliwością, występowaniem z pozycji siły, sztucznie napędzoną odwagą. On nie toleruje agresji słownej ani ruchowej. Z drugiej strony, musisz sprawić, by obdarzył Cię pełnym zaufaniem, nie bał się „powtórki z rozrywki”. Jak? Ba! Moja rada: nie rezygnuj z życia towarzyskiego, ale nie wciągaj go w to życie na siłę. Jeśli poczujesz się podochocona alkoholem do poważnej rozmowy – koniecznie odłóż ją do jutra! A może nawet kiedyś uda Ci się namówić go do zwierzeń. Widać na razie jest za wcześnie…
Świątecznie trzymam za Was kciuki.
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze