Kobiety, które grają
NATALIA STOJAK • dawno temuKiedy byłyśmy małe, godzinami grałyśmy w Eurobiznes z kuzynami, młodszym rodzeństwem i dziećmi z sąsiedztwa. Teraz czasy się zmieniły, zarówno dorośli jak i dzieci siedzą przed monitorami telewizorów lub komputerów zwiedzając światy cudzej wyobraźni. Każdy idzie do swojego kąta i gra w pojedynkę. Kobiety wolą jednak planszówki i grę z grupą przyjaciół.
Kiedy byłyśmy małe, godzinami grałyśmy w Eurobiznes z kuzynami, młodszym rodzeństwem i dziećmi z sąsiedztwa. Teraz czasy się zmieniły, zarówno dorośli jak i dzieci siedzą przed monitorami telewizorów lub komputerów zwiedzając światy cudzej wyobraźni. Każdy idzie do swojego kąta i gra w pojedynkę.
Każdemu zdarzają się nudne długie wieczory i deszczowe popołudnia, kiedy na wyjazd nie ma pieniędzy, kiedy coś by się zrobiło, ale nie wiadomo co? Można wtedy spróbować planszówek, zwłaszcza, że ostatnio tyle się ich pojawiło i tych logicznych i tych zręcznościowych jak amerykański Twister. Kobiety też kochają grać!
Marta (27 lat, urzędniczka bankowa z Sędziszowa Małopolskiego):
— Któregoś dnia rodzice chwali mi się, że mają wynik 76:52. W Scrabble. Spytałam, czy to punkty zliczone z tych wszystkich literek i dowiedziałam się, że to były ilości wygranych gier. Rodzice się nudzili, więc poszłam do Empiku i kupiłam im „Osadników z Catanu”. To taka gra strategiczna: plansza układana jest z kartonowych płytek z symbolami surowców. Chodzi o to by rozbudować się gospodarczo i wcześniej niż inni osiągnąć pewną ilość punktów. Wielkim plusem gry jest to, że za każdym razem plansza jest inna, bo układa się ją przez losowanie, więc nie można mieć jednej wypróbowanej strategii rozwoju.
Pierwsze gry z rodzicami były bardzo trudne: mówi się, że robienie pewnych rzeczy wspólnie zbliża ludzi, ale nie wtedy, gdy ktoś krzyczy: „gdzie się pchasz z tą drogą pacanie?!”. Mamy po prostu wszyscy trudne charaktery, więc jak rzucanie kartami i obrażanie się za często się powtarzało, to wprowadziliśmy zasadę: trzy miłe słowa za jedno niemiłe. Od tego momentu zrobiło się tak przyjemnie i rodzinnie. Nawet mój brat poskramia jakoś swoją dziewczynę i daje się łoić, choć na początku obrażał się przeokropnie.
Uważam, że gry planszowe zbliżają ludzi, to bardzo społeczna rozrywka. Gry potrafią też poróżnić całą rodzinę. To zależy od uczestników, od ich dojrzałości psychicznej. Ogólnie: fajna rozrywka, na leniwe, niedzielne popołudnie.
Joanna (31 lat, ekspedientka z Jarosławia):
— Uwielbiam planszówki. Te oryginalne są strasznie drogie. To jednak nie jest problem, którego nie dałoby się przeskoczyć. Podpatruję jak wyglądają oryginały i sama robię swoje. Np. Michał, mój synek, poszedł do kolegi, któremu ojciec z Niemiec przywiózł taką odkrywankę o wampirach. Bardzo prosta gra: była plansza cmentarza z otworami — grobami, gruba na 8 mm, z dwóch grubych tektur. Groby były wycięte w tej wierzchniej tekturze, przykrywało się je płytami nagrobnymi, czyli kartonikami, a do środka wkładało karty z wampirami. Chodziło o to, żeby trafić na grób bez lokatora. Było jeszcze kilka zasad, jakiego wampira do jakiego grobu, itp. Michał dosłownie zachorował na tę grę, ale bądźmy rozsądni: nie będę mu sprowadzać kilku kawałków tektury z Niemiec i płacić za to 30 euro plus przesyłka! Gra po prostu nie wyszła jeszcze u nas. Tak więc sama zrobiłam mu taką grę: przy pomocy komputera, drukarki i tektury ze sklepu plastycznego, bo jest bardziej gładka od takiej z kartonów. Michał sam nawet naszkicował mi, jak mają wyglądać jego wampiry. Gramy sobie w to w weekendy, we trójkę. Zanim zabawa się zacznie Krzysiek, mój mąż, robi udawanym strasznym głosem wstęp: „Jesteś strasznym pogromcą wampirów! Ty i twoi dwaj towarzysze podczas balu uśpiliście wszystkie bestie… Teraz musicie złożyć je do grobu, szybko, zanim się obudzą!”.
Agnieszka (26 lat, magister farmacji z Katowic):
— Gdy byłam dzieckiem, nie grałam w planszówki. Przekonałam się do nich w dość śmieszny sposób. Nie mieliśmy co robić z moim chłopakiem. Dodam, że na wyposażenie naszego mieszkania składa się materac i stolik do kawy. No i góra ciuchów w pudle. Jeszcze się nie dorobiliśmy. Zaczęło się tak, że on był chory, wszystkie filmy już obejrzeliśmy i nie mieliśmy co robić. Chory, przykuty do łóżka, jęczał: "zagrajmy w szachy lub w tryk traka". Nie bardzo wiedziałam jak to wygląda, ale Marcin narysował (bardzo krzywo i od ręki) plansze na kartce. Na pionki wykorzystaliśmy jego kolekcję kapsli od piwa: Żywiec (białe), Dębowe Mocne (czarne). Bardzo szybko wciągnęli się w to wszyscy znajomi, powstała tabela wyników, mistrzostwa weekendowe, tygodniowe i miesięczne. Kapsle służą nam do dziś, bo chłopcy uważają je za „klimatyczne”. Zostałam mistrzynią miesiąca kwietnia. Niby takie nic a cieszy.
Agata (22 lata, studentka pedagogiki z Warszawy):
— Naprawdę nie wiem, czemu ludzie się dziwią, kiedy mówię, że uwielbiamy gry planszowe. Przecież nikt się nie dziwi, kiedy facet powie, że w wolnym czasie gra w gry komputerowe.
Coraz głośniej mówi się, że od gier on — line można się psychicznie uzależnić, siedzieć przed komputerem całymi tygodniami, zawalając wszystko. Pediatrzy biją na alarm, że dzieci wychowane przed monitorem są potem „dzikie”, nie mają kontaktu z kolegami i rodzicami. Czytałam kiedyś artykuł, który starał się wyjaśnić, dlaczego gry komputerowe są tak wciągające. Wniosek był jeden: uczestnicy gier nie radzą sobie z rzeczywistością i chcą się sprawdzić w czymkolwiek, czuć się zwycięzcami. Dlatego właśnie lubię planszówki: nie spędzam nad nimi nieskończonych ilości godzin, bo rozgrywka trwa maksymalnie dwie. Nie gram z jakimiś głupimi automatami, tylko żywymi ludźmi, którzy potrafią naprawdę emocjonalnie reagować — a w przypadku dzieci to jest bardzo ważne, żeby nauczyły się nad sobą panować, nawet gdy przegrywają. Poza tym — zawsze można pośmiać się ze znajomymi, wszyscy są podczas gry tak strasznie skoncentrowani na tym, żeby wygrać! A jak kombinują, jak się przyczajają!
Jak mi ktoś mówi, że zamiast zagrać partyjkę, to woli pić piwo, bo to przynajmniej nie jest infantylne, to przypomina mi się taki skecz młodego Stuhra: „(…) siedzimy, pijemy, nic się nie dzieje. A tak siedzimy. Tak, piwo pijemy. Piękna pogoda jest, ale nic się nie dzieje(…)”.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze