Są zdrady bez znaczenia?
CEGŁA • dawno temuPraca mojego Tomka odbywa się w formie ustawicznych burz mózgów w restauracjach podczas lunchów i kolacji, w klubach sportowych, w klubach nocnych, na wyjazdach. Nie ma go ze mną przez 14 godzin na dobę, czasem dwa dni pod rząd. Wiąże się to z „kulturalnym i kontrolowanym” piciem alkoholi z najwyższej półki. Praco- i alkoholizm to nie wszystko. Są i inne kobiety. Jednorazowe historie. Tomek twierdzi, że to nie ma nic wspólnego z uczuciami, ze zdradą i ze mną.
Droga Cegło!
Kocham i jestem kochana. Brzmi fantastycznie. Można jechać autobusem i powtarzać to sobie w myślach, a dusza śpiewa.
Potem dzieje się coś nieoczekiwanego – i dusza milknie, zażenowana. Nie zrozpaczona. Bo nagle do niej dociera — może to wcale nie było nieoczekiwane? Może zaślepiona dusza coś po drodze przeoczyła?
Tak, piszę o sobie, jak wszyscy tutaj. Mój chłopak jest „holikiem”. Nie wiedziałam dotąd, ile ma „holizmów”, sądziłam, że tylko dwa: dobrą pracę i dobry alkohol. Może bym nie rozpaczała, gdybym była tym trzecim „holizmem”. Właśnie się okazało, że to nie ja. Trzeci „holizm” jest rozległy, ogromny, nie do opanowania. Nie przeze mnie w każdym razie.
Tomek jest człowiekiem czynu i idei. Kocha swoją pracę, a ona odwzajemnia się wyczerpaniem, zaczadzeniem, totalnym hajem, podobno też wielką frajdą i satysfakcją (nie mówię o pieniądzach, one Tomka nie kręcą). Praca odbywa się w formie ustawicznych burz mózgów – w biurze i poza nim: w restauracjach podczas lunchów i kolacji, w klubach sportowych, w klubach nocnych, na wyjazdach.
Tomka nie ma ze mną przez 14 godzin na dobę, czasem przez dzień — dwa pod rząd. Wiąże się to z systematycznym, „kulturalnym i kontrolowanym” piciem alkoholi z najwyższej półki. Nigdy nie wraca pijany – raczej podekscytowany, jakby w euforii po wynalezieniu koła czy żarówki. Więc w tym sensie jest to picie kontrolowane. Kilka godzin snu stawia go na nogi jak nowonarodzonego, bez pomocy żadnych proszków – tego akurat nadal jestem pewna. Może organizm Tomka to jakiś fenomen, nie wiem.
Niestety, praco- i alkoholizm to nie wszystko. Niedawno byłam na zakupach w pasażu handlowym, w jeden z ostatnich słonecznych, pięknych dni. Mijałam ciąg drogich knajpek z ogródkami, jedne obok drugiego i nagle zobaczyłam Tomka jak w kiepskim melodramacie. A może to było już soft porno? Stał w szklanej budce telefonicznej i obściskiwał jakąś dziewczynę. Patrzyłam na nich jak na obce osoby (jej rzeczywiście nie znam): oboje dobrze ubrani, zadbani, rozbawieni, zapewne lekko podchmieleni. Zajęci sobą, jakby świat nie istniał…Nie podeszłam. Nie płakałam. Wróciłam do domu i doczekałam spokojnie do rozmowy, w środku zimna jak lód. Czy dotąd miałam jakiekolwiek prawo się łudzić, że chodzi tylko o pracę i „wspomagacze”? Że nie łączy się z tym coś jeszcze, coś w sumie tak oczywistego?
Nie chciałam, żeby Tomek trzeźwiał. I postąpiłam słusznie. Chociaż ja byłam nastawiona bojowo, on – pokojowo. Alkohol nie działa na niego źle. Był w dobrym humorze, otwarty, jak zwykle trochę nakręcony. Nie robił uników. Przeciwnie, dostał słowotoku, mówił jak natchniony. Wyrzucił z siebie wszystko. Dla mnie prawda była koszmarem, ale w jego słowach brzmiała tak, jakby należało ją zbagatelizować.
Tak, były i są inne kobiety. Bez przerwy. Nigdy ta sama. Jednorazowe historie. To nie ma nic wspólnego z uczuciami, ze zdradą, ze mną. Są kontrahenci, spotkania służbowe, kontakty, konsultacje. Wszędzie spotyka się nowe osoby. Praca miesza się z łatwą przyjemnością, która do niczego nie zobowiązuje. Wszyscy myślą o tym w ten sposób, te kobiety też. Nigdy niczego nie oczekują. To jest jak zwieńczenie udanego meczu w tenisa, opicie dobrego kontraktu, świętowanie ukończonego zlecenia. Potem widuje się tę osobę jeszcze wiele razy przy innych okazjach, ale „numeru” się nie powtarza. To jest naturalne i oczywiste. Nie ma sensu robić z tego sprawy, bo dla nikogo to żadna istotna sprawa nie jest. Czy można z tym skończyć? Tomek nie wie. Nigdy się nad tym nie zastanawiał w ten sposób.
Teraz to ja, Cegło, chodzę jak oczadziała. Ale w euforii nie jestem. Moje uczucia i myśli stępiały, jak sparaliżowane. Wystarczyło mi siły tylko na to, by posłać Tomka na test HIV, pod groźbą rozstania. Jest zdrowy. Ale czy to jakaś ulga? Do seksu czuję wstręt. To trwa już prawie miesiąc. Czy mi to minie? Nie wiem. Muszę się nad tym zastanowić. Ale sama chyba tego węzła nie rozsupłam. Potrzebuję pomocy, dzisiaj, natychmiast.
Wiem, pewnie to banalne i mieszczańskie. Ale zrób to dla mnie i zmień imiona, dobrze?
Kredka
***
Kochana Kredko!
Bardzo Ci współczuję, trochę Cię podziwiam i jednocześnie rozumiem – nie każdy od razu wystawia faceta z walizkami za drzwi, jeśli w grę wchodzi miłość. A wreszcie – nie gniewaj się, mam do Ciebie odrobinę żalu. Za bierność? Za naiwność? Chyba za jedno i drugie. Bo jesteś inteligentna, zdiagnozowałaś prawidłowo wszystkie choroby Tomka i na pewno zdajesz sobie sprawę z tego, że OBOJE potrzebujecie natychmiastowej pomocy.
Sporo (ale wciąż za mało) pisze się o tym, że pracoholizm może prowadzić do alkoholizmu. 14-godzinne napięcie nie każdy potrafi rozładować o własnych siłach. Może dlatego tak często podziwiamy osoby zaharowane, a wolne od narzekania – skąd biorą na to wszystko energię, jakim cudem wciąż są uśmiechnięte, towarzyskie, funkcjonują na najwyższych obrotach? Ano, cudów nie ma. Nadal jednak tworzą coś w rodzaju elitarnej subkultury nadludzi. Kiedy mowa o alkoholizmie, wyobrażamy sobie raczej biedne patologiczne rodziny albo chłopaków z budowy. Niestety, patologia „z wyższej półki” jest tak samo groźna, a zazwyczaj mniej widoczna.
Tomek, jak piszesz, jest również seksoholikiem. To dla Ciebie wielki szok, który nieprędko minie. Pogódź się z tym. Człowiek zakochany nigdy nie dostrzeże cienia logiki w tłumaczeniach partnera, że jego zdrady są bez znaczenia. Zdrady bolą i zawsze będą boleć, bez względu na to, jaką rangę przypisuje im osoba winna.
Rozumiem, że węzeł, który chcesz rozsupłać, to niekoniecznie Wasz związek. Mam wrażenie, że jesteś mimo wszystko gotowa o niego powalczyć. Znasz Tomka (nie wiem, jak długo) i po jakimś czasie będziesz w stanie ocenić, czy Waszą relację warto odratować. Wszystko zależy od tego, czy znasz już całą prawdę. Jeśli Tomek nigdy nie rozważał na serio związania się z kimś innym, opisany przez niego stan rzeczy to ciężki nałóg, który kwalifikuje się do fachowego leczenia (pozostałe nałogi zresztą też). Możesz pójść tym tropem i postawić twarde ultimatum, jak z testem na HIV: terapia albo koniec. Jeśli jednak zdecydujesz się na ten wariant, Ty również będziesz musiała równolegle „przepracować” swoje uczucia, najlepiej z psychologiem: czy jesteś w stanie wybaczyć i zacząć od nowa? Jeśli nie, cały wysiłek traci sens, a będzie Cię dużo kosztował.
Kluczowym problemem w Waszej sytuacji jest utrata zaufania. Rozumiem Twój wstręt wobec tego, co wyszło na jaw. Poza kwestią zdrady, włącza się tu jeszcze potrzeba rozstrzygnięcia, czym jest kłamstwo. Nie byłaś świadoma wszystkiego, co się dzieje z Tomkiem. W jakimś sensie jednak dałaś mu przyzwolenie na tę część, o której wiedziałaś – na przykład nie reagowałaś, moim zdaniem, dostatecznie stanowczo (może wcale?) na picie, ponieważ wydawało się „niegroźne”. O resztę nie pytałaś, bo nie miałaś podejrzeń, a on — nie mówił. Być może faktycznie, w stanie ustawicznej euforii nie dostrzegał problemu. Przemilczenie było też dla niego wygodne i bezpieczne.
To się już skończyło. Tomek został wyrwany z błogostanu i musi wytrzeźwieć. A Ty, niestety, powinnaś zdawać sobie sprawę, że bez względu na warunki, jakie postawisz, leczenie musi być dobrowolne.
Mówi się, że każdy człowiek zasługuje na drugą szansę. Nie mogę Ci jednak poradzić, byś poszła zdecydowanie w tę czy inną stronę, ponieważ ostateczna decyzja jest w Twoich rękach i rozstrzygnie się w Twoich uczuciach.
Trzymaj się. I nie odpuszczaj zbyt łatwo.
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze