Zjadają czyjeś ciało
MARIANNA KALINOWSKA • dawno temuNajpierw ludzkość zmądrzała i odstąpiła od niewolnictwa, potem podjęła walkę z rasizmem i zapragnęła równych praw dla obojga płci, mniejszości religijnych i seksualnych. Ludzie poczuli się częścią świata i zrozumieli, że konieczne jest dbanie o planetę. Jedna z naukowych teorii głosi, iż kolejnym krokiem w rozwoju ludzkości będzie wyzwolenie zwierząt. A wtedy wszyscy będziemy wegetarianami.
Najpierw ludzkość zmądrzała i odstąpiła od niewolnictwa, potem podjęła walkę z rasizmem i zapragnęła równych praw dla kobiet i mężczyzn, mniejszości religijnych i seksualnych. Ludzie zaczęli też zauważać, że są częścią świata, zrozumieli więc, że konieczne jest dbanie o planetę, na której żyją – nazwali tę ideę ekologią. Jedna z naukowych teorii głosi, iż kolejnym krokiem w rozwoju ludzkości będzie wyzwolenie zwierząt. Mówiąc inaczej, wszyscy będziemy wegetarianami.
Sądząc po ilości osób, które rezygnują z jedzenia mięsa, owa teoria wydaje się być całkiem prawdopodobna. Ale zacięta dyskusja między mięsożercami, a wegetarianami trwa.
Inga (38 lat, terapeutka z Wrocławia):
Nie jem mięsa od ponad 20 lat: w wieku 15 lat wreszcie przestałam, choć marzyłam, by to się stało wcześniej. Niestety, pochodzę z niewegetariańskiego domu i moi rodzice byli pewni, że bez mięsa się umiera — sami w to wierzyli i ze szczerej troski przekazali tę wiarę swoim dzieciom.
Zawsze czułam, że z tym mięsem coś jest nie tak. Ruszała mnie do bólu świadomość, że to są inne żywe istoty. Jakoś nie potrafiłam przełknąć argumentu, że one żyły po to, by skończyć na naszym stole. Widzę teraz, że większość dzieci ma taką świadomość i rodzice często bez zrozumienia zabijają w nich tę wrażliwość — niekiedy nawet przemocą.
Poza tym mięso szkodziło mi fizycznie. Myślę, że gdybym kontynuowała, zaowocowałoby to trwałym uszkodzeniem wątroby. Moja wątroba i żołądek zwijały się z bólu po mięsnych pokarmach, pomimo wszelkich możliwych terapii. Teraz nie pamiętam, co to jest ból wątroby.
W ogóle moje zdrowie niezwykle zyskało na diecie wegetariańskiej. Młody wygląd, właściwa waga, większa odporność i siła fizyczna są wbrew pozorom związane z dietą wegetariańską, zawierającą mniej toksyn, nie zawierającą hormonów stresu i antybiotyków.
Ale nie zdrowie było główną przyczyną przejścia na wegetarianizm, zdrowie jest tylko korzystnym efektem tego przejścia. Główną przyczyną były względy etyczne. Nigdy nie chciałam krzywdzić innych. Jeżeli mogę obejść się bez zabijania innych istot i zjadania ich, a nawet jest to dla mnie korzystne zdrowotnie, to dlaczego miałabym postępować inaczej? Teraz czuję się w porządku względem siebie i świata.
Nie próbuję namawiać innych na wegetarianizm, jeżeli sami tego nie czują. To musi być indywidualna, świadoma decyzja, nie moda czy bunt, bo wtedy wszystko krótko trwa i czyni niezdrowy szum. Wierzę, że w każdym jest tyle wrażliwości, że jest w stanie odkryć w sobie odpowiedzialność za życie innych istot. Nie da się zbudować własnego szczęścia na cudzym cierpieniu — nasze losy są dużo silniej ze sobą powiązane, niż nam się wydaje.
Anna (33 lata, ekonomistka z Katowic):
Mięso to mięso. Człowiek od zawsze jadł mięso. Chodził na polowania, a zwierzyna była jego pokarmem. Hodował zwierzęta domowe, dokarmiał je, a potem zjadał. Taka jest kolej rzeczy, już tak jest urządzony świat. Przemawiają za tym miliony lat ewolucji.
Być może na moich poglądach zaważył fakt, że wychowałam się na wsi. Od dziecka wiedziałam (i było dla mnie oczywiste), że żółte kurczaczki najpierw będą rosły, a jak urosną, będą znosiły jaja, a później jeszcze będzie z nich niedzielny rosół. Pilnowałam krowy i gęsi wiedząc, że potem i tak trafią na stół. Widziałam, jak babcia co sobotę odcina głowę kogutowi i było to dla mnie tak naturalne, jak niedzielna msza. A świnobicie? Moim największym przysmakiem w dzieciństwie była jajecznica na świeżym móżdżku.
Wiem, że w świetle dzisiejszej mody na ekologię, wegetarianizm i inne takie tam dziwactwa moje poglądy brzmią niezbyt popularnie, ale nie zamierzam się nikomu tłumaczyć. Bardzo lubię tatara ze świeżej, surowej wołowiny i proszę mi wierzyć, nie jestem wampirem (śmiech). Wierzę, że kiedy nachodzi mnie ochota na takie mięso, mojemu organizmowi czegoś tam brakuje. Wierzę, że jestem zwierzęciem takim samym, jak te, które jemy. Z tą różnicą, że jako przedstawiciel homo sapiens mam lepszy mózg i to ja tu rządzę.
A, i jeszcze jedno: jak słyszę argumenty o tym, że mięso szkodzi, chce mi się śmiać. Doskonale się czuję i nie tyję.
Joanna (40 lat, chirurg z Warszawy):
Jestem wegetarianką od mniej więcej piętnastu lat. Pamiętam dzień, w którym postanowiłam nigdy więcej nie jeść mięsa. Nie, nie zaczęło się od reportażu z rzeźni, czy czegoś takiego, co sprawia, że wiele osób zaczyna inaczej myśleć o mięsie i kojarzyć je ze zwierzętami. Dla mnie mięso, jak dla większości chyba ludzi, było czymś, co kupowało się w sklepie i już. Nie zastanawiałam się, skąd tam się bierze. I pewnie byłoby tak do tej pory, gdyby nie fakt, że zaczęłam studiować medycynę. Po pierwszej sekcji zwłok zrozumiałam, że mięso jest czyimś ciałem. Odkrojone od reszty ciała kawałki człowieka wyglądają podobnie jak te ze sklepu mięsnego: łopatki, szynka, karkówka. Mięso jest czyimś ciałem. Kiedy ta prawda dotarła do mnie z całą mocą, zrozumiałam, że to chore. To przecież jedzenie trupów. Niehumanitarne, nieludzkie, idiotyczne, bezsensowne. Dziś na samą myśl o mięsie w ustach robi mi się niedobrze.
A skoro mowa o mięsie i zabijaniu – bo przecież powinniśmy nazywać rzecz po imieniu – to chciałabym wykorzystać sytuację i zapytać ludzi, dlaczego obrońcy życia poczętego jedzą mięso? Jedzą jaja z zarodkiem, a nawet ptaki, krowy i świnie. Zwierzęta przecież czują więcej niż zlepek komórek, którym jest embrion po zapłodnieniu. Embrion, bardzo przecież jeszcze prosty organizm, według nich czuje, a zabijana w rzeźni krowa nie?
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze