Kłopotliwy ideał
CEGŁA • dawno temuMój obecny chłopak, chodzi na Manify – ja jeszcze do tego nie dojrzałam. Jest bardziej zaawansowany w walce o prawa kobiet:). Ma to swoje cudowne, ale i mniej cudowne strony. Równouprawnienie daje nam mnóstwo od dawna wymarzonych rzeczy, ale także ważną część rzeczy, które cenimy, odbiera. Stara prawda: nie można mieć wszystkiego.
Droga Cegło!
Błażej, mój obecny chłopak, chodzi na Manify – ja jeszcze do tego nie dojrzałam i wystarczy zła pogoda, zimno, a już mi się nie chce iść… Jest ode mnie bardziej zaawansowany w walce o prawa kobiet:).
Ma to swoje cudowne, ale i mniej cudowne strony. Z moich obserwacji powiedziałabym, że równouprawnienie daje nam mnóstwo od dawna wymarzonych rzeczy, ale także ważną część rzeczy, które cenimy, odbiera. Stara prawda: nie można mieć wszystkiego.
W tym związku Żejka ustalił reguły nie dlatego, że jest macho, tylko dlatego, że szczerze wierzy w pewne ideały i zgodnie z nimi postępuje. Wiem, że jestem wolna i mogę tego nie zaakceptować, poszukać sobie kogoś mniej „postępowego”. Ale jest to trudne, jak się już człowiek zaangażuje.
Żejka na przykład nie daje kwiatów, tylko prezenty – oryginalne i praktyczne, służące nam obojgu: bilety na koncerty, zaproszenia na wernisaże, odblaski do roweru. Kiedyś „oszalałam” w empiku na widok malutkiej maskotki w kształcie białej wiewiórki. Była tania i wygłupiałam się na wszystkie sposoby, błagając Żejkę, żeby mi ją kupił bez okazji. Ale ten twardziel się zaparł i wyliczył – że robiona w Chinach przez wykorzystywane dzieci, że ja już dzieckiem nie jestem, bo mam 19 lat, i że tak w ogóle, to przyszliśmy do empiku, może więc wybrałabym sobie jakąś książkę…
Są jeszcze inne rzeczy. Żejka nie lubi pytań w rodzaju: czy podobają mu się dziewczyny w szpilkach, albo czy ładnie by mi było, jak bym ścięła włosy i zrobiła się na wściekle rudo. Ma zawsze konkretną, wyczerpującą, przemyślaną dawno odpowiedź z uzasadnieniem:
— Nie podobają mi się dziewczyny dlatego, że mają szpilki czy przeciwnie – glany. Podobają mi się ze względu na inne rzeczy. Buty to nie jest cecha.
— Nie pytaj mnie, jaką masz mieć fryzurę. To twoje ciało, twoje włosy. Możesz sama decydować, co z nimi robić.
— A jak bym zrobiła sobie tatuaż z symbolem Guns’n’Roses?
— Nie lubię broni. Ale to twoja skóra.
I tak dalej, można się domyśleć… Błażeja się nie przegada. On też oczywiście nigdy nie kwestionuje moich planów towarzyskich ani tego, ile mam dla niego czasu. Nigdy nie pyta, z kim i dokąd wychodzę lub jadę bez niego. Sam ma swoje towarzystwo na różne wypady, znika na tydzień, owszem, pisze parę SMS-ów, ale to nigdy nie są dowody, że tęskni, tylko takie relacje: Właśnie widzę najpiękniejsze drzewo na świecie i okazało się, że ono rośnie w Polsce! I dołącza fotkę. Kiedyś pytałam go (pół żartem), czemu nigdy nie napisze czegoś romantycznego lub sexy, wiem, że koleżanki stukają takie rzeczy ze swoimi narzeczonymi przez pół nocy i jest to superzabawa, która podkręca klimat, nawet jeśli spotykają się następnego dnia, dosłownie za kilka godzin… On się bardzo zdziwił, tak szczerze: Po co? Przecież jesteśmy razem i wszystko jest jasne. Nie ma nikogo innego, ufamy sobie. Czy muszę wypisywać te infantylne tekściki, żebyś wiedziała, co do ciebie czuję? No ręce opadają…
No i jeszcze jest seks, tak już mówiąc bez romantyzmu. Ciągną mnie różne konfiguracje i zabawy, nie uważam, że para musi mieć sztywno ustalony model bzykania i go przestrzegać. Raz potrzeba człowiekowi czułości i delikatności, kiedy indziej przychodzi apetyt na coś drapieżnego – ja na przykład lubię poczuć siłę, nawet dominację ze strony faceta, taką czysto fizyczną… Nie chodzi o żadne gwałty, przywiązywanie czy dręczenie, tylko o zwykły, zwierzęcy numerek bez wstępów. I tu też nie mam w Żejce zrozumienia. Dla niego seks to totalna równość i równowaga. Najbardziej lubi kochać się na siedząco, twarzą w twarz, bo jego zdaniem to… jedyna pozycja, która nie upokarza kobiety! Czytałam gdzieś, że faktycznie, niektóre dziewczyny w takiej pozycji najłatwiej osiągają orgazm, ale cóż… mówiąc językiem Błażeja, każdy jest wolny i ja wolałabym czasem coś innego…
Momentami zastanawiam się, czy on nie jest troszkę przekoncypowany. To znaczy, czy wszystko wynika z jego wnętrza i autentycznych przekonań – czy może w którymś momencie przesadził z fachową i ideową literaturą… Ale trudno go przewiercić i dojść do prawdy.
Arleta
***
Droga Arleto!
Ciekawe jest dla mnie, czemu, jak twierdzisz, zaangażowałaś się w tę miłość — pomimo tylu ewidentnych niedopasowań między Wami. Jak do tego doszło, czym Błażej Cię oczarował. To byłoby chyba najistotniejsze pytanie.
W moim odczuciu on rozgrywa związek w dużym dystansie, zarówno fizycznym, jak i emocjonalnym. Nie pokrywa mi się to za bardzo z ideą równouprawnienia, gdyż dystansu nie należy mylić z wolnością i niezależnością partnerów. Niektóre elementy jego osobowości mogą się podobać – na przykład ten bojkot chińskich wyrobów jest bardzo chwalebny. Generalnie jednak brakuje mi w Błażeju spontaniczności. Jego światopogląd jest zbyt spójny, pozbawiony pęknięć i zarysowań znamionujących słabości. To trochę człowiek-pomnik, a pomniki są raczej chłodne w dotyku. Nie podejrzewam go o fałsz. Jest po prostu ukonstytuowany i przekonany o swoich racjach, Ty zaś dopiero szukasz siebie.
Powstała między Wami zagmatwana i trochę nieuczciwa sytuacja: on niby daje Ci całkowitą swobodę, ale charakter i rozmiary tej swobody właściwie Ci narzuca. Byłoby inaczej, gdyby spotkał osobę bardzo podobną do siebie, funkcjonującą na tej samej fali — w bliźniaczym, ale własnym, osobnym świecie. Ty według mnie nie jesteś aż tak samowystarczalnym monumentem, by czerpać z Waszego związku satysfakcję. Skazujesz się na wieczne analizowanie Jego zachowań i odpowiednie ustawianie się do nich, ponieważ jakiekolwiek negocjacje nie przynoszą rezultatu. Niestety, elastyczność tylko po jednej stronie na dłuższą metę nie wystarczy.
Prawdą jest, że wiele zdeklarowanych feministek nie lubi wręczania kwiatów ani innych kurtuazyjnych gestów, uznając je za puste i pozbawione głębszego znaczenia. Ale człowiek jest istotą złożoną i można śmiało hołdować ideałom feminizmu, zachowując jednocześnie słabość do pewnych drobiazgów – pod warunkiem, że nie przesłaniają one prawdziwych wartości. I oczywiście prawdą jest, że masz prawo zrobić ze swoim wyglądem, co tylko zechcesz, nie prosząc swojego mężczyzny o „zgodę”, tylko że… Błażej chyba nie rozumie, że nie o przyzwolenie tu chodzi, a o ZAUWAŻENIE. Ty akurat należysz do tych kobiet, które lubią konsultować z mężczyzną swoje pomysły, bo wtedy czują, że nie jest mu wszystko jedno. On tymczasem „wychowuje Cię” do wolności, byś brała odpowiedzialność za swoje decyzje, ale nie bierze pod uwagę tego, że w niektórych sytuacjach może to zostać odebrane jako obojętność.
Co do seksu – myślę, że każdy – w imię równouprawnienia właśnie – ma prawo sam decydować, co go upokarza lub podnieca, a co nie. Wartościując pragnienia partnera, oceniamy go. I tu również jesteście wybitnie niedopasowani: on traktuje seks jako krucjatę w obronie godności (również Twojej), Ty uważasz go za nudziarza. Celowo nazwałam rzeczy po imieniu, ponieważ mam wrażenie, że w każdym akapicie Twojego listu coś Was dzieli, niechaj więc Twoje erotyczne niespełnienie będzie puentą.
Wierzę, że łatwiej Ci będzie znaleźć chłopaka przynajmniej w części reagującego bezbłędnie na Twoje potrzeby, niż zreformowanie na te potrzeby Błażeja. Decyzja, rzecz jasna, należy do Ciebie, bo bywa i tak, że najbardziej frapuje nas czyjaś odmienność… Byle fascynacja nie sprowadzała się do walki z wiatrakami.
Kciuki trzymam!
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze