Mały domowy Otello
MAŁGORZATA SULARCZYK • dawno temuNaprawdę, z chorobliwą zazdrością nie da się żyć. Zważ, że już na wstępie Twój chłopak przypisał Ci wyłącznie złe intencje. Czy chciałabyś, żeby tak to właśnie wyglądało: każdy dzień to poszukiwanie przez niego dowodów Twej nielojalności i Twoje tłumaczenie, że się myli? Co gorsza, żaden argument do niego nie trafi, bo będzie w jego oczach tylko wymówką, próbą wykrętu.
Droga Margolu,
Mój problem dotyczy zazdrości w związku. Powszechnie uważa się, że jest to domena kobiet — ja żyję z niezwykle zazdrosnym facetem. Jesteśmy razem ponad 4 lata i jest to najwspanialszy mężczyzna, jakiego znam. Mieszkamy razem od roku, planujemy wspólną przyszłość – jedyną rysą na tym pięknym obrazku jest jego zazdrość i podejrzliwość, przejawiająca się regularnie co jakiś czas, zwykle z okazji imprez, zwłaszcza jeśli organizują je moi znajomi ze studiów. Jeszcze nie zdarzyła się taka impreza, która nie skończyłaby się kłótnią w domu. Zwykle zarzuca mi, że za mało czasu spędziłam z nim, a za dużo z jakimś kolegą, który „jest palantem/ pozerem/ idiotą” i na pewno na mnie leci, więc może ja na niego też — każda dłuższa rozmowa, śmiechy, żarty, o tańcu nie wspominając, to dla niego oznaka, że ja flirtuję z innymi i „zachęcam ich, żeby mnie podrywali”. Kiedy jestem z nim na imprezie, zawsze zastanawiam się, czy jakiegoś mojego zachowania on nie odczyta po swojemu, więc siedzę tylko z nim, z nikim nie tańczę, a i tak po powrocie do domu ma pretensje i podejrzenia.
Poza tym mój chłopak ma teorię, że jeśli dziewczyna nie zachęca faceta, żeby ją podrywał, to on tego nie zrobi. Druga teoria mówi, że wszystko, każdy miły gest, który ja uważam za koleżeński, skierowany jest na zaciągnięcie mnie do łóżka. Tymczasem ja jestem ładną dziewczyną i zdarza się, że komuś się spodobam. Ale od razu na początku każdej nowej znajomości z facetem mówię o swoim związku, żeby było wiadomo, że jestem zajęta i nie jestem zainteresowana żadną inną relacją poza koleżeńską. Mojego chłopaka to nie przekonuje — nie mogę mu przetłumaczyć, że nikogo nie „zachęcam” - kiedyś wręcz powiedział mi w kłótni, że uważa, że go zdradzę! Nie dociera do niego, że w moich oczach nie ma dla niego konkurencji — jest bardzo przystojny, inteligentny, zabawny, słowem – ideał.
Męczy mnie jednak to ciągłe podejrzewanie o zdradę — ostatnio po jednym z kryzysów (miewamy je jak wszyscy) powiedziałam mu, że odchodzę. Był całkowicie załamany, podobnie jak ja – wiedziałam, że nie mogę bez niego żyć, ale łudziłam się, że tak będzie dla mnie lepiej. Wróciłam następnego dnia. To tylko pogorszyło sprawę – teraz jeszcze bardziej mi nie ufa i nie wiem, czy wyciągnął jakieś wnioski. Nie jestem ideałem – raz, w czasie jednego z kryzysów, kiedy bardzo źle było między nami, wypiłam o drinka za dużo i flirtowałam z innym w obecności mojego chłopaka. To było okrutne z mojej strony, nie wiem, co mnie opętało, ale nic więcej się nie wydarzyło. On jednak uznał to za zdradę i wypomina mi to przy każdej okazji. Nie wiem sama, co mam zrobić z człowiekiem, który może jednocześnie mnie kochać i nie mieć do mnie zaufania (nigdy nie miał, od samego początku). Bardzo go kocham, chcę spędzić z nim życie, ale jego podejrzliwość i wpędzanie mnie w wyrzuty sumienia sprawiają, że czuję się nic niewarta i beznadziejna, skoro własny facet mi nie ufa. Czy on kiedykolwiek mi zaufa? I czy jest jakiś sposób, żeby uwierzył, że ja go kocham?
Aga
PS Margolu, proszę, nie odpisuj mi na mój adres mailowy (mamy wspólny komputer, a mój chłopak nie zrozumiałby tego, że proszę kogoś o pomoc, gdyby przypadkiem to przeczytał).
***
Droga Ago,
Ustalmy jedno: jeśli już na wstępie związek nie ma fundamentu, tylko patrzeć, jak runie. Jeśli od początku nie ma zaufania, skąd nagle miałoby się pojawić?
Na chorobliwą zazdrość trudno znaleźć remedium. Na pewno nie uda się to Tobie – Ty mu nie dostarczysz niczego, co mogłoby go przekonać, że go kochasz. W pewnej chwili może zdarzyć się tak, że im będziesz dla niego milsza, tym bardziej będzie podejrzewał, że coś jest nie tak. Inaczej po co byłabyś taka miła? Na pewno kogoś masz i dręczą Cię wyrzuty sumienia, więc próbujesz mu to wynagrodzić. Potem kupisz nowy ciuch – „aha, na pewno kogoś ma i dla niego się stroi”. Znam małżeństwo, w którym żona ograniczała się do minimum z zakupami ciuchowymi i ubierała się jak w worek, żeby mąż nie podejrzewał niczego – ale po kilku latach postanowiła kupić nową bieliznę. Efektem były wielotygodniowe awantury o domniemanego kochanka. Po cóż mianowicie miałaby kupić nowe majtki, jeśli nie dla nowego mężczyzny?
Naprawdę, z chorobliwą zazdrością nie da się żyć. Zważ, że już na wstępie Twój chłopak przypisał Ci wyłącznie złe intencje. Czy chciałabyś, żeby tak to właśnie wyglądało: każdy dzień to poszukiwanie przez niego dowodów Twej nielojalności i Twoje tłumaczenie, że się myli? Co gorsza, żaden argument do niego nie trafi, bo będzie w jego oczach tylko wymówką, próbą wykrętu – a im więcej ich będzie, tym bardziej zainteresuje się, czemu Twoja linia obrony jest tak szczegółowa. Teraz jest zazdrosny o kolegów, za chwilę ich wyeliminuje – weźmie na celownik koleżanki, Twoją rodzinę, na końcu będziesz miała już tylko jego i dziecko, o które też może być zazdrosny. W skrajnych przypadkach nie będziesz miała możliwości wyjść z dzieckiem na spacer, bo jak wiadomo, to najlepsza okazja do spotkań z kochasiem. To brzmi nierealnie…? Z życia wzięte.
Obawiam się, że sama nic nie zdziałasz. Nakłoń go do wizyty u lekarza, niech porozmawia o swojej przypadłości. Może zdecyduje się na psychoterapię i odnajdzie w sobie ten błędny kod, który pozwala mu źle o Tobie myśleć, jednocześnie Cię kochając. Sam nie da sobie z tym rady – Ty tym bardziej. Obawiam się, że nie ma dla Was alternatywy. Jeśli nie zdecyduje się zwalczyć tego problemu, pozostanie Wam rozstanie. Zazdrość, zwłaszcza nosząca znamiona maniakalnej, prowadzi do mnóstwa nieracjonalnych zachowań. W skrajnych przypadkach kończy się zbrodnią. Ale i w tych nieco mniej drastycznych potrafi rujnować życie. Zaczyna się na przykład od niemożności korzystania ze wspólnego komputera do rozwiązywania swoich kłopotów… Potem zacznie sprawdzać wyciągi bankowe, kieszenie, torebkę, służbowy kalendarz (dlaczego w nim tylu facetów???) i tak dalej. Nie wróży to dobrze. Piszesz, że mógłby przeczytać coś przypadkiem – a ja jakoś dziwnie czuję, że nie tak bardzo przypadkiem. Nie ma takich przypadków – działa się w tej sprawie z premedytacją.
Zazdrość może wypływać z niskiego poczucia własnej wartości, ale tego też nie jesteś w stanie sama zmienić. Na poczucie wartości, a raczej na zmianę wdrukowanego przez otoczenie niskiego poczucia wartości, każdy musi sobie zapracować sam. Nawet domowe Matki Teresy (znam takie) nie są w stanie tego zmienić. Dokąd zazdrosny partner nie zechce się zastanowić nad powodami swego postępowania, dotąd cierpią i próbują jemu/jego tłumaczyć. Aż wszystko pęka, pozostają głębokie rany i ślady, których trudno się wyzbyć przez lata. Na przykład poczucie, że nie wolno sobie niczego kupić albo nikogo zaprosić do domu, które może je dręczyć przez lata, mimo nowego, udanego związku, w którym takie prozaiczne sprawy przechodzą w ogóle niezauważone albo z głośnym aplauzem partnera.
Niestety, Ago, albo Twój chłopak zacznie nad sobą pracować pod opieką psychologa, albo dla własnego zdrowia psychicznego – wiej. Wiem, co mówię. Wiej jak najdalej. Zanim zniszczy się w Tobie coś ważnego, zanim przesiąkniesz i Ty tym niskim poczuciem własnej wartości. To się niestety udziela.
Serdeczności.
Margola
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze