Czterdziestolatki jak nastolatki
CEGŁA • dawno temuMam 36 lat, Jakuba poznałam przez biuro matrymonialne, wypełniłam mnóstwo testów i ankiet. Otrzymałam kontakty do trzech osób, w tym tylko Jakub mieszkał bezpośrednio w moim mieście i bardzo interesująco prezentował się na kasecie, więc jego wybrałam. Pierwsze spotkanie było miłe. Uśmieszki spełzły z czasem z mojej twarzy – a może to za szybko potoczyły się sprawy?
Droga Cegło!
Mam 36 lat, Jakuba poznałam przez biuro matrymonialne, takie z myszką, wypełniłam mnóstwo testów i ankiet, dobieranie ciągnęło się bez końca. Wreszcie otrzymałam kontakty do trzech osób, w tym tylko Jakub mieszkał bezpośrednio w moim mieście i bardzo interesująco prezentował się na kasecie, więc jego wybrałam.
Spotkaliśmy się. Nie powiem, żeby to było z miejsca rażenie piorunem. Jakub na randkę obciął włosy i ogolił się, w rezultacie czego miał w sobie więcej z biurokraty niż przedtem z rozmarzonego artysty:). Za to wyglądał młodziej niż na swoje 40 lat. On z kolei myślał, że zaszła pomyłka i umówił się z dziewczyną przed trzydziestką – albo to były takie wstępne tokowania, w każdym razie miłe:).
Uśmieszki spełzły z czasem z mojej twarzy – a może to za szybko potoczyły się sprawy? Po trzech miesiącach Jakub mieszkał już u mnie i energicznie, przyznaję, zajmował się remontem (jestem rozwiedziona, bezdzietna, były mąż wspaniałomyślnie zostawił mi wspólne mieszkanie, które nadal spłacam). O ślubie nie rozmawialiśmy, niby taki był cel naszego związku, ale ja chciałam mieć czas na zastanowienie, ponieważ Jakub ma dwoje w miarę dużych dzieci. Potrzebowałam sprawdzić, jakim jest ojcem i nie ukrywam – na ile go to pochłania czasowo i finansowo, żeby we wspólnym życiu nie przeżyć potem zawodu. Mój poprzedni mąż był hazardzistą giełdowym i niemal doprowadził nas do ruiny. Uważam, że mam prawo dmuchać na zimne?
Było lato i początkowo nie miałam okazji poznać dziewczynek, wciąż były w rozjazdach. Kiedy zaczęła się szkoła, Jakub zaczął spędzać jeden weekend w miesiącu u byłej żony, na jeden też zabierał je do nas. Były też dodatkowe spotkania spontaniczne. Polubiliśmy się, dzieci nie były nastawione przez matkę negatywnie, ta rodzina rozpadła się wiele lat temu i podobno we względnej zgodzie. Wkrótce już zdarzało mi się pójść z dziewczynkami na zakupy lub do kina, gdy Jakub nie miał czasu.
Kiedy zaczęłam dojrzewać do planowania naszego ślubu, zdarzyła się jednak nieprzewidziana katastrofa. Była żona Jakuba w straszny sposób złamała nogę. Przeżyła dwie skomplikowane operacje kolana i pięć miesięcy w szpitalu, potem gips i rehabilitację. Awans w pracy przeszedł jej koło nosa i miała zapaść nerwową. Jakub był na każde skinienie, przejęliśmy do spółki pieczę nad dziećmi. Normalne, ludzkie zachowanie według mnie.
Miesiąc temu chciałam wyrzucić Jakuba z domu, jednak został jeszcze kilka tygodni, próbował chyba zyskać na czasie. Jego była jest w 3. miesiącu ciąży — z nim! Początkowo tłumaczył mi, że to o niczym nie przesądza, żona nie chce już rodzić, a to był „wypadek przy pracy”, kiedyś został na noc i za mocno ją pocieszał, aż stało się. Błagał mnie o wybaczenie — i wybłagał. Ostatnio jednak zmienił nastawienie, zaczął przebąkiwać, że on nie zgadza się na zabieg, to nie jest w porządku, a jego była właściwie też się tego boi i nikt nie ma prawa wpływać na jej decyzję…
Zgadzam się z tym wszystkim, tylko dlaczego „wypadek” ma wpływać na moje, nasze plany, skoro podobno był tylko wypadkiem? Słusznie podejrzewałam, że Jakub myśli o powrocie do rodziny. Kiedy to z niego wydusiłam, przyznał się i kazałam mu odejść, co natychmiast zrobił.
Koniec tej żałosnej opowieści i tylko serce mi się kraje, że doświadczony życiem, dojrzały mężczyzna może zachować się jak nastoletni bałwan, krzywdząc tyle osób po drodze… Być może błąd był mój, że nie przyspieszyłam maksymalnie ślubu, nie parłam do niego. Może wówczas Jakub miałby silniejsze hamulce i do tego by nie doszło. A może się łudzę i skrzywdził tylko mnie, bo byłą żonę kochał przez cały czas?
Wilga
***
Droga Wilgo!
Portale randkowe, biura matrymonialne, dobór komputerowy to fajna sprawa, zawsze jednak brać trzeba poprawkę na nieodgadniony czynnik ludzki. Człowieczeństwa, indywidualności, impulsów, splotu przypadków nie da się okiełznać ani przewidzieć. Nie istnieje wzór na życie, według którego wszystko przebiega precyzyjnie i w odpowiedniej kolejności.
Padłaś niestety ofiarą tej ulotnej nadziei, bo było Ci to akurat bardzo potrzebne. Przeżyłaś dramatyczny związek i od kolejnego małżeństwa oczekiwałaś przede wszystkim stabilności, gwarancji spokoju i porządku. Zrobiłaś w swoim odczuciu wszystko, by wyeliminować błędy. Tylko czy rzeczywiście… coś jest w stanie zapewnić nam te gwarancje raz na zawsze? Życie wymyka się rozrysowanym schematom i skręca czasem w swoją stronę, czasem na manowce.
Trudno orzec, która z opcji przytrafiła się Jakubowi. Nie bronię go i nie usprawiedliwiam zdrady, myślę jednak, że jego decyzja o powrocie do żony niekoniecznie podyktowana była miłością do niej. Nie zakładam, że przez tyle lat oszukiwał siebie, a nawet inne kobiety przed Tobą, by zagłuszyć prawdę. Była to decyzja bardzo trudna, poniekąd wymuszona przez dwie strony. Żona postanowiła urodzić dziecko – nie wiadomo, czy po to, by Jakuba odzyskać. Ty uznałaś, że on chce do niej wrócić. Prawda jest jednak taka, że informacja o ojcostwie w bardzo różny i skomplikowany sposób działa na mężczyzn. Częstym zjawiskiem jest przyjęcie odpowiedzialności i kompromisowy związek z miłości do dziecka. Tak mogło być w wypadku Jakuba. Zdecydował kosztem utraty Ciebie, a była żona przystała na to, bo to łatwiejsze, niż szukanie nowego partnera.
Oczywiście, mogło to też być „ukartowane”, ale wizja 40-letniej kobiety z dwójką dzieci i pomocnym byłym, która ucieka się do późnej ciąży, by go odzyskać, a Tobie zrobić na złość, słabo do mnie przemawia. Chyba, że kontuzja odebrała jej całą samodzielność, pewność siebie i poczucie bezpieczeństwa.
Jakkolwiek by było, Jakub przesadził ze spontanicznością i naraził Ciebie, Twoje uczucia i oczekiwania od zaawansowanego już przecież związku. Coś takiego trudno wybaczyć – chociaż twierdzisz, że początkowo wybaczyłaś. A skoro już między Wami pojawiła się ta głęboka rysa, uznał zapewne, że i tak tego nie odbuduje, lepiej więc spełnić „ojcowski obowiązek”. Musisz się z tym pogodzić.
Nie warto natomiast obwiniać siebie, szukać własnych błędów. Jesteś racjonalna i uporządkowana – to cechy charakteru, nie wady. Masz prawo do swoich marzeń i wyobrażeń o właściwym partnerze. Pamiętaj tylko, że im jesteśmy starsi, tym większy bagaż przeżyć i tajemnic dźwigamy w sobie. Dlatego poznajemy się nawzajem dłużej, bardziej ostrożnie i cierpliwie – tak przynajmniej być powinno. I uodparniamy się na porażki, nigdy nie rezygnując z szukania szczęścia.
Tego Ci właśnie życzę z całego serca!
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze