Jak zostałam obywatelką NZ
ZUZA • dawno temuWczoraj, po trzech i pół roku pobytu na wyspie zwanej po maorysku Aotearoa - Lądem długiej białej chmury - dołączyłam do grona pełnoprawnych obywateli Nowej Zelandii, czyli, mówiąc prościej, uzyskałam obywatelstwo tego kraju.
Wczoraj, po trzech i pół roku pobytu na wyspie zwanej po maorysku Aotearoa - Lądem długiej białej chmury — dołączyłam do grona pełnoprawnych obywateli Nowej Zelandii, czyli, mówiąc prościej, uzyskałam obywatelstwo tego kraju.*
Ceremonia „pasowania na Kiwusa” odbyła się w Bruce Mason Centre, okazałej budowli w stylu Teatru Narodowego, tylko trochę większej. Należało się tam stawić o godzinie 6.45 po południu w celu dopełnienia końcowych formalności, znalezienia przydzielonego sobie miejsca, itp. Z mamą dotarłyśmy spóźnione 20 minut, bo nie dosyć, że zwlekałyśmy z wyjściem z domu, to na dodatek po drodze zatrzymała nas policja za przekroczenie dozwolonej prędkości. Tak bardzo się spieszyłam na ceremonię otrzymania obywatelstwa, że straciłam poczucie prędkości - starałam się wzruszyć panią policjant. Congratulations – odrzekła policjantka, wlepiając mi jednocześnie mandat na sumę 80 dolarów i 20 punktów karnych…
Cała ceremonia miała trwać około dwóch godzin. Po przybyciu musiałyśmy się z mamą rozdzielić, gdyż aby ceremonia przebiegała sprawnie i szybko, otrzymujący obywatelstwo kierowani byli do dolnej części sali – widowni, a goście i rodzina zasiadali na balkonach. Pokierowana przez licznych urzędników szybko znalazłam przydzielone mi miejsce, na którym leżała Biblia potrzebna do złożenia przysięgi. Zuza, jestem tu! – niespodziewanie usłyszałam moją mamę, która powodowana potrzebą bycia blisko mnie w tak ważnym, uroczystym momencie, przeszła nieregulaminowo do dolnych rzędów i usiadła tuż za mną.
Czekając na rozpoczęcie się właściwej części ceremonii, zaczęłam przyglądać się innym przyszłym obywatelom Nowej Zelandii, tak jak ja zgromadzonym w oczekiwaniu na otrzymanie swego certyfikatu: po mojej lewej stronie blady Wasilij z Rosji z włochatą brodawką na policzku, po mojej prawej 2 chude Chinki, z przodu bardzo ciemni Hindusi z haczykowatymi nosami, a za mną, obok mamy — Samoańczyk z wielkim brzuchem. Starałyśmy się z mamą ocenić, jaka rasa czy grupa etniczna przeważa na sali, ale szybko musiałyśmy przerwać nasze komentarze, gdyż rozpoczęła się uroczystość.
Po przywitaniu wygłoszonym przez burmistrza miasta i krótkim objaśnieniu zgromadzonym, jak cała procedura będzie przebiegać, wszyscy wstaliśmy do „Oath of allegiance” - przysięgi na wierność ojczyźnie i królowej. Słowa przysięgi zostały wyświetlone na dużym ekranie wiszącym nad sceną i brzmiały następująco: “I (tu należy wstawić własne imię i nazwisko) swear that I will be faithful and bear true allegiance to Her Majesty Queen Elizabeth the Second, Queen of New Zealand, Her heirs and successors according to the law, and that I will faithfully observe the laws of New Zealand and fulfil my duties as a New Zealand citizen. So help me God.”
Pierwsi zbiorową przysięgę składali wyznawcy religii chrześcijańskiej; Biblię należało trzymać w lewej dłoni, a drugą mieć uniesioną do góry. W drugiej kolejności do uroczystego aktu przystąpili kandydaci wyznań nie-chrześcijańskich oraz ateiści. Po tym formalnym wstępie przyszedł czas na część „kulturalno-rozrywkową”: na scenę wskoczyła grupa Maorysów w typowych dla tego tubylczego ludu wojowniczych strojach i przez około 15 minut zabawiała widownię tradycyjnymi śpiewami i tańcem. Zaraz po tym, „kandydaci” na obywatela Nowej Zelandii po kolei, rząd po rzędzie, podchodzili do długiego stołu, gdzie sprawdzana była ich tożsamość. Następnie ich imię było głośno wyczytywane przez urzędnika stojącego na podium, na scenie. „Kandydat” wychodził wtedy na środek sceny, gdzie z mocnym uściskiem dłoni i krótkimi gratulacjami czekał na niego przyjemnie uśmiechnięty burmistrz miasta, a przed samym zejściem ze sceny otrzymywał certyfikat obywatelstwa.
Wszyscy otrzymali również coś, co nazwałam survival kit dla początkującego Kiwusa: teczuszka, w której znalazły się najróżniejszego rodzaju informacje — jak kompostować odpadki oraz sortować śmieci, przewodnik po bibliotekach, rady jak dbać i rozpoznawać endemiczne drzewa Nowej Zelandii, przewodnik po swojej dzielnicy, nalepka na skrzynkę pocztową no junk mail please itd., itp.Cała ceremonia pasowania na obywatela NZ skończyła się odśpiewaniem narodowego hymnu NZ, po czym przyszedł czas na poczęstunek oraz zdjęcia z burmistrzem.
Dziś nareszcie mogłam wysłać skompletowaną aplikację o paszport nowozelandzki. Za jakieś 10 dni powinien być już gotowy. Muszę wyznać, że odczuwam jakąś dziwną, nieokreśloną satysfakcję, chociaż, z nowym obywatelstwem czy bez, wciąż jestem tą samą Zuzą, którą byłam tydzień czy miesiąc temu. No, ale odsiedziałaś swoje — skomentowała moja mama.**
* O obywatelstwo nowozelandzkie można ubiegać się po 3 latach od otrzymania permanent residence visa – wizy stałego pobytu i pod warunkiem, że aplikujący spędził co najmniej 6 miesięcy każdego z tych 3 lat w NZ.
** Dla niektórych emigrantów, szczególnie tych, którzy z takich, czy innych powodów nie mieli wyboru, przyjechali tu jako niepełnoletni z rodziną, okres tych minimum 3 lat pobytu w Nowej Zelandii do chwili uzyskania obywatelstwa to czas straszliwej tęsknoty za krajem, poczucia uwięzienia w obcej rzeczywistości oraz mozolnego wypracowywania sobie kontaktów z otoczeniem, ciągła walka o wyrwanie się z izolacji, samotności, wyobcowania… Prawie jak w więzieniu, gdzie nie ma wyboru — po prostu trzeba swoje „odsiedzieć”.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze