Jak przebić jego skorupę?
CEGŁA • dawno temuZ chęcią napisałabym utarty zwrot: mam chłopaka. To moje marzenie, nie wstydzę się tego. Ale czy można mieć drugą osobę? Mojego Benka raczej nie. Widuję Go rzadko, nie wydzwania, nie podtrzymuje, nie tłumaczy niczego. Potem nagle – ma pomysł i się odzywa, porywa mnie, zaraża entuzjazmem. Twardy, opiekuńczy, odpowiedzialny. Czy czuły? Trudno powiedzieć... Powiedz, jakbyś przebiła tę skorupę? I czy to w ogóle możliwe?
Kochana Cegło!
Z chęcią napisałabym utarty zwrot: mam chłopaka. To moje marzenie, nie wstydzę się tego. Ale czy można mieć drugą osobę? Mojego Benka raczej nie. Mogę się chyba tylko łudzić, że znaczę dla Niego tyle samo, co On dla mnie.
Poznaliśmy się w nieromantycznych okolicznościach. Jesteśmy „dysfunkcyjni”, a raczej nasze rodziny, i chodziliśmy na takie spotkania dla dzieci rodziców, którzy piją. Ja chodziłam ze swoim bratem (19 lat, ja 21), a Benek sam – ma dziś 29. To znaczy, żadne z nas dzieci, ale w DDA tak to się nazywa.
Mój brat natychmiast zakochał się w jednej dziewczynie z grupy, są razem i strasznie jestem z tego powodu szczęśliwa. Miał więcej szczęścia niż ja, w tym sensie, że spotkał osobę niewyniszczoną, kontaktową. Ja od razu upatrzyłam sobie Benka, który na samym początku zachowywał się jak szary zgarbiony staruszek, teraz jest dużo, dużo lepiej:).
Wielkim optymizmem przepełnia mnie to, że ja i brat nie jesteśmy „straceni”, umiemy się zakochać, dać coś z siebie komuś, mimo że nasi rodzice nie mogli nas tego nauczyć. Ale walka o związek z drugim skażonym człowiekiem jest ciężka. A Benek został dotknięty swoim problemem dużo bardziej niż my i bycie z nim wiele mnie kosztuje. Może zbyt wiele. Codziennie od nowa to rozważam.
U nas w domu sytuacja była taka, że piła tylko mama. Robiła to z nadmiaru stresu i obowiązków, ale – my, dzieci, tego nie wiedzieliśmy. Wyszło, gdy straciła dobrą pracę, pogorszyło się w domu wszystko. Wtedy coś padło na rozum tacie i zabrał się za bicie mamy, wkurzało go byle co. Zresztą nie wiem, nie pamiętam, jaki był przedtem. Wiem jedno: ja i brat nigdy nie daliśmy zapędzić się do rogu jako czyjekolwiek ofiary. Tata bał się uderzyć nas, sam z siebie wiedział, że oddamy, albo i gorzej. Miał respekt. Mama nie musiała nas bronić, to my broniliśmy jej. Jakimś cudem była słabsza od nas. Teraz jest ok, rodzice rozeszli się, mama mieszka z babcią i jest szczęśliwa, nie pije, z tatą zerwał nam się kontakt. Oboje z bratem usamodzielniliśmy się kilka lat temu.To rodzinne nudy, ale opisuję, żeby pokazać różnice siebie wobec Benka. Wiem o Jego życiu tylko tyle, co było na grupie, skory do zwierzeń to On nie jest. Na pewno był ofiarą, bił Go ojciec alkoholik, a matka się przyłączała. Oczywiście, to się działo dawno temu. Oboje rodzice już nie żyją, zapili się. Benek założył młodo rodzinę, po czym uciekł od żony w pierwszym momencie, gdy jego 2-letnie dziecko płakało, a On miał ochotę je uderzyć i nie umiał sobie tego uczucia wybaczyć. Stwierdził, że jest zagrożeniem dla innych i do niczego się nie nadaje. Reszta jest milczeniem. Wiem jedynie, że widuje synka raz w miesiącu.
Benek jest przystojny, wysportowany, po wierzchu zaradny. Umie zarabiać pieniądze. Ciągnęło Go do munduru, potem do zakonu. Ostatecznie założył firmę – ośrodek rozrywkowy dla VIP-ów, jak ja to mówię – takie tam obozy przetrwania, paintball, squash, kitesurfing, kawiarenka z grami komputerowymi, siłownia. Wszystko robi sam, na razie na niewielką skalę, bo nie znalazł wspólnika godnego zaufania. A ja sobie myślę, że On tak woli – wszystko sam!
I takie jest też to nasze „chodzenie ze sobą”. Kilka razy w miesiącu wypady na coś konkretnego, bo Benek nie lubi bezczynności, pustego milczenia. Przynajmniej podciągnęłam się przy Nim w sporcie i w kwestiach intelektualnych:). Widuję Go rzadko, nie wydzwania, nie podtrzymuje, nie tłumaczy niczego. Potem nagle – ma pomysł i się odzywa, porywa mnie, zaraża entuzjazmem. Twardy, opiekuńczy, odpowiedzialny.
Czy czuły? Trudno powiedzieć. Raz próbowałam Go uwieść… W rezultacie… przegadaliśmy całą noc nad jeziorem. Powiedział niesamowitą rzecz: że żadne z nas nie gotowe na seks – dla mnie jest za wcześnie, a dla Niego… za późno! Zastanawiam się, czego On się boi, i sama zaczynam się wtedy bać… Czy mógłby mnie skrzywdzić? A może woli małe dziewczynki? Albo facetów? Wiem, że ludzie maltretowani jako dzieci często popadają w takie odchyłki. Spotkałam ich osobiście. Tylko jak dotrzeć do prawdy z kimś tak zamkniętym w sobie jak Benek? Samo moje zakochanie nie wystarczy, tyle już wiem…
Powiedz, jakbyś przebiła tę skorupę? I czy to w ogóle możliwe?
Elza
***
Kochana Elzo!
Podjęłaś się – to właściwe słowo – utrzymania relacji niezwykle trudnej, chociażby dlatego, że byłaś jej inicjatorką, a teraz jesteś skazana na bierność. Nie miejsce tu na analizę, dlaczego wybrałaś człowieka skrytego, starszego, w ten czy inny sposób ukształtowanego, któremu – wbrew wszelkim podejrzeniom – możesz zaufać bez reszty.
Uważasz się za osobę silną, bo umiałaś przeciwstawić się agresji ojca. Ale nie znaczy to wcale, że taki model związku z mężczyzną Ci odpowiada i chciałabyś go powielać, prawda? Szukasz raczej faceta-opoki. A Benek taki jest i nie da się tego przeliczyć na częstotliwość randek. Liczy się jakość. Pod tym względem trudno Mu coś zarzucić, moim zdaniem. I widzę, co bardzo ważne, że Ty też doskonale rozróżniasz, czym jest wycofanie, dystans, a czym — chłód i obojętność. To istotna różnica.
Miałaś ciężkie dzieciństwo i dlatego podkreślam wagę JAKOŚCI związku z partnerem. Zwątpienie to rzecz naturalna. Niech jednak nie zaburza trzeźwości ocen. Wiele osób z biografią pokrewną Twojej miotałoby się od randki do randki i od chłopaka do chłopaka w poszukiwaniu zaspokojenia nieutulonej potrzeby miłości. Ty masz siłę postawić wszystko na jedną szalę, do tego jesteś tolerancyjna, wolna od schematycznych i pochopnych ocen. Tak trzymać!
Zasługujesz na życiową szansę tak samo, jak Benek. Czy ją zdołacie wykorzystać – czas pokaże. Potrzebna jest Twoja cierpliwość. Bo jeśli nawet On nigdy do końca „nie pękł” na terapii, prędzej czy później będzie musiał to zrobić. Gdy wreszcie zdecyduje się komuś uwierzyć, poczuje się przy kimś bezpiecznie. Może głupio to brzmi, ale właśnie Ty możesz zostać przez Niego wybrana. Jeśli dasz Mu jeszcze trochę czasu i nie zadziałasz siłowo. Jesteście młodzi, macie czas. Nic Cię nie nagli – może z wyjątkiem pożądania:).
Dlaczego uważam, że Benek to dobra „inwestycja”? Z Dorosłych Dzieci Alkoholików, jak pokazują statystyki, może „wyrosnąć” wszystko. Nowi alkoholicy, na przykład. Lub osoby pełne obsesyjnej nienawiści do wszelkich używek i uchybień – też bardzo trudne we współżyciu. Pedofile oczywiście również. Ale średnia to osoby po prostu pogubione, zranione, nieufne jak Benek. Chwała tym z nich, którzy koncentrują się na zapełnianiu pustki pożytecznymi rzeczami, aktywnością. Samotniczość i szukanie nisz umożliwiających niezależność, pielęgnowanie odosobnienia to u takich ludzi zachowanie wręcz typowe. Benek jest przypadkiem modelowym.
Wydaje mi się także, że sprawa nowej rodziny, rozwodu, dziecka bardzo waży na osobowości Benka. To jakby potwierdzenie Jego najgorszych lęków i kompleksów, kolejna porażka, która domaga się rekompensaty w innych sferach życia. Dlatego na Twoim miejscu byłabym ostrożna w drążeniu tej akurat kwestii.
Jeżeli natomiast Benek zakończył już zajęcia dla DDA, być może mogłabyś – jak przyjaciel, nie zniecierpliwiona dziewczyna — kiedyś nakierować Jego myśli na podjęcie terapii mniej skoncentrowanej na przeszłości. Na takiej zasadzie, że jest to konkret, który już raz przyniósł pewne pozytywne efekty, pozwolił Mu działać i funkcjonować, być może warto więc ruszyć kolejne problemy…
Powodzenia Wam życzę z całego serca!
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze