Kobiece siły specjalne
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temuKobieta – szpieg, kobieta - komandos? Dlaczego nie? W zawodach zarezerwowanych dotąd wyłącznie dla mężczyzn pojawia się coraz więcej pań. Zupełnie niedawno, bo pod koniec ubiegłego roku, w Niemczech i Australii kobiety dopuszczono do służby w siłach specjalnych. Nasi zachodni sąsiedzi dostęp do elitarnej formacji sił specjalnych niemieckiej Bundeswehry skutecznie blokowali z prostego powodu: kobiety, które próbowały przejść selekcję, nie były w stanie sprostać trudnym testom sprawności fizycznej. Dlatego wymagania te obniżono, wychodząc prawdopodobnie z założenia, że wytrzymałość fizyczna i siła kobiety zawsze będzie niższa, warto jednak wykorzystać predyspozycje psychiczne kobiet, które w warunkach stresu dobrze sobie radzą.
A Australia? Jak podaje portal Special-ops.pl, w tym roku także Australia umożliwiła kobietom służbę w siłach specjalnych. Umożliwianie służby kobietom w siłach specjalnych może wynikać z rozszerzania zakresu i charakteru zadań oraz z braku możliwości pozyskania wystarczającej liczby kandydatów spośród mężczyzn. Cóż, byłoby wielkim marnotrawstwem ograniczanie liczby kobiet w służbach specjalnych, skoro faceci szybko wykruszają się na szkoleniach albo w ogóle nie podejmują wyzwania. Kłopot z taką decyzją mają Stany Zjednoczone, skoro dopiero w lutym tego roku Pentagon wydał dyrektywę, według której kobiety mają być stopniowo dopuszczane do bardziej odpowiedzialnych zadań. Na chwilę obecną nie mogą brać udziału w operacjach specjalnych i wciąż nie ma ich wśród żołnierzy walczących ramię w ramię z wrogiem. Ale i to się zmienia, bowiem dowództwo amerykańskich wojsk lądowych bierze pod uwagę zmianę kryteriów przyjęć do szkoły Rangersów. Portal www.special-ops.pl pisze: Konflikty w Iraku i Afganistanie, gdzie często kobiety wskutek specyfiki pola walki oraz faktu czasowego oddelegowania do wykonywania zadań na rzecz pododdziałów bojowych wykonują de facto te same zadania jak inni żołnierze, spowodowały w ostatnich latach dyskusję dotyczącą obecnej polityki kadrowej (www.special-ops.pl). Na razie mówimy jednak o zmianie podejścia do szkolenia, a nie rzeczywistym udziale w walce.
A jest o co się starać. Jak pokazują trendy we współczesnej kulturze, bycie szpiegiem lub komandosem jest kuszącym, atrakcyjnym zawodem. Ktoś uszczypliwy mógłby stwierdzić, że zawsze tak było, już choćby od czasów Iana Fleminga i jego Jamesa Bonda, ale właśnie teraz obserwujemy wysyp wszelkiej maści publikacji i książek o bohaterskich szpiegach i snajperach (jak na razie mężczyznach). Właśnie ci ostatni wydają się królować na polskim rynku wydawniczym, skoro w stosunkowo krótkim czasie na półkach księgarskich pojawiły się takie tytuły jak: Snajper. Opowieść komandosa SEAL Team Six, Operacja Geronimo (książka oparta na bezpośredniej relacji żołnierzy uczestniczących w operacji zabicia Osamy bin Ladena) i Cel snajpera. Opowieść najbardziej niebezpiecznego snajpera w dziejach amerykańskiej armii. Autorem Celu snajpera jest Chris Kyle, komandos słynnej formacji Navy Seals. Jego wspomnienia z frontu (walczył m.in. w Iraku) w ciągu trzech miesięcy sprzedały się w USA w nakładzie pół miliona egzemplarzy, a snajper jeździ po świecie (chociaż wyznaczono za jego głowę nagrodę) i opowiada o bohaterstwie amerykańskich i sprzymierzonych żołnierzy. I jest bohaterem, bo amerykańska armia potwierdziła 160 celnych trafień (właśnie takie sformułowanie jest stosowane na określenie liczby zabitych osób; w rzeczywistości podczas misji w Iraku Kyle zlikwidował 255 osób). Oczywiście nikt nie zaprzecza bohaterstwu Chrisa Kyle'a, ale warto zastanowić się nad jedną kwestią: czy we współczesnej wojnie rzeczywiście mamy podział na jednoznacznie dobrych i złych? Tak było np. w II wojnie światowej, kiedy łatwo było odróżnić złego nazistę od dobrego żołnierza sił sprzymierzonych (chociaż ZSRR, USA i Wielka Brytania i tak walczyły o strefy wpływów). Dziś komandosi pojawiają się w „miejscach zapalnych”, czyli tam, gdzie zagrożona jest demokracja i łamane są prawa człowieka. Jednak dziwnym zbiegiem okoliczności jest tam także ropa naftowa i inne bogactwa naturalne, potrzebne amerykańskiej gospodarce (w Libii bardzo szybko doprowadzono do interwencji sił ONZ, a Syria nie może doczekać się pomocy). Ale nikomu nie przeszkadza widzieć w komandosach, snajperach i szpiegach superbohaterów, walczących o lepszy świat. Nic więc dziwnego, że są oni obiektem uwielbienia i erotycznej fascynacji. Przykład Anny Chapman, która podobno przekazywała do Rosji informacje o tym, co dzieje się w Stanach Zjednoczonych. Teraz Chapman żyje w świetle reflektorów, reklamuje ubrania na pokazach mody i jest jedną z najważniejszych rosyjskich celebrytek. Któż by nie chciał znaleźć się w takim świecie? Jak wiemy od dawna – kobiety świetnie sprawdzały się w roli szpiegów (Mata Hari, Krystyna Skarbek), więc i dziś ich praca w wywiadzie zasługuje na szczególne uznanie. Seksapil, gracja i (pozorowana) dyskrecja – oto cechy, które na pewno przydają się w walce wywiadów.
Poza tym dziś liczą się kwalifikacje, a nie wyłącznie siła fizyczna. W życiu codziennym szybki rozwój technologiczny zmusza nas do przyswajania nowych umiejętności. Musimy lub chcemy wiedzieć, jak działa np. tablet i smartphone, netbook i GPS. Nic więc dziwnego, że w armii kształcenie się i podnoszenie kwalifikacji jest obowiązkowe, bo nowe narzędzia np. do podsłuchu i zabijania pojawiają się w zaskakującym tempie. Oczywiście bycie szpiegiem lub komandosem to nie tylko szansa na korzystanie z gadżetów. Na szczęście wciąż trzeba wykazywać się sprytem, cierpliwością, wytrzymałością i odpornością na stres. Mimo wszystko jednak wszelkiej maści noktowizory, komputery i elementy wyposażenia stroju pomagają w wykonywaniu profesji, w której słabość ciała i psychiki może zniweczyć wszystkie plany.
Jak pokazują badania naukowe, mózg mężczyzny różni się od mózgu kobiety, chociażby w przypadku reakcji na stres. U mężczyzn stres pobudza w organizmie układ reakcji „walka – ucieczka”, a u kobiet pobudzona jest w mózgu strefa odpowiedzialna za emocje. W przypadku działań specjalnych lepszym rozwiązaniem jest oczywiście mechanizm sugerujący naszemu ciału podjęcie ucieczki lub walki. Ale i kobiety zaczynają doskonale sobie z tym radzić.
Zawody dotąd adresowane wyłącznie do mężczyzn, otwierają się przed kobietami. Jeśli zasady wojny ulegają zmianie, jeśli coraz częściej liczy się technologia (zamontowana np. w mundurze żołnierza), a konflikty rozgrywa się w cyberprzestrzeni, kobiety ze swoją umiejętnością wczucia się w psychikę i emocje wroga, mogą być doskonałym „rozwiązaniem” dla nowoczesnej armii.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze