„Mój brat obalił dyktatora”, Jerzy Haszczyński
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temuTytułowy reportaż poświęcony jest bohaterowi rewolucji w Tunezji, ale to nie tylko opowieść o arabskiej wiośnie, to fascynująca wędrówka po świecie arabskiej kultury, polityki i obyczajowości. Jeśli więc chcemy zrozumieć to, co wydarzyło się niedawno na Bliskim Wschodzie, powinniśmy tę książkę mieć na swojej półce.
Z przerażeniem i fascynacją śledziliśmy to, co reporterzy telewizyjni przekazywali nam z krajów objętych rewolucją. Bo Tunezja, Egipt i Libia to miejsca, które dotąd były dla nas wyłącznie miejscem na wakacyjny wypoczynek, więc nigdy nie widzieliśmy ich skąpanych we krwi. Z jednej strony zaciekłość dyktatorów, wykorzystujących każde możliwe siły do walki o utrzymanie status quo, a z drugiej poświęcenie rewolucjonistów walczących o wolność, sprawiedliwość i godne życie. Zastanawialiśmy się wtedy, jak daleko może sięgać ludzkie okrucieństwo, w równym stopniu dotykające niewinnych mężczyzn, kobiety i dzieci. Newsy telewizyjne mają to do siebie, że trwają tylko kilka minut, więc nie są w stanie przekazać nam wszystkiego. Taką siłę mają natomiast artykuły prasowe, przede wszystkim reportaże. Do nich zaliczyć można książkę Mój brat obalił dyktatora, poświęconą arabskiej rewolucji. Jej autorem jest Jerzy Haszczyński, szef działu zagranicznego Rzeczpospolitej, wieloletni korespondent zagraniczny w Wilnie i Berlinie. Haszczyński wydarzenia w Tunezji, Libii, Egipcie i Maroku obserwował na własne oczy, z pierwszej linii frontu, nie unikając miejsc, w których ginęli ludzie. Dzięki temu jego artykuły przejmują do szpiku kości, pokazując to, co nie udało się uchwycić telewizyjnym reporterom. Bo dziennikarz Rzeczpospolitej bohaterami swojej książki czynił ludzi, którzy naprawdę mieli coś do powiedzenia; coś, czego nie można zamknąć w krótkiej, kilkusekundowej wypowiedzi. Agnieszka Lichnerowicz z Radia TOK FM stwierdziła: Arabska wiosna była jednym z tych niezwykłych momentów dziejowych, gdy ludzie odzyskują głos i siłę. Wychodzą z ról przypisanych im przez światowych mądrali i cynicznych strategów. Jerzy Haszczyński był tego świadkiem.
Tytułowy reportaż Haszczyńskiego poświęcony jest bohaterowi rewolucji w Tunezji. Otóż Mohamed Bouazizi był młodym, 26-letnim sprzedawcą warzyw i owoców. Z braku pieniędzy mężczyzna nie mógł pozwolić sobie na legalny handel, więc za każdym razem, przyjeżdżając do centrum Sidi Bu Zajd, ryzykował konflikt z policją. Musiał jednak utrzymać swoją rodzinę, bo w Tunezji nie miał szans na znalezienie normalnej pracy. Czara goryczy przelała się wtedy, gdy kobieta w policyjnym mundurze spoliczkowała Bouaziziego, wcześniej wypisując mu mandat za nielegalny handel. Mohamed, na znak protestu, podpalił się obok miejsca, w którym pracował, i zmarł 17 grudnia 2010 roku. Jego śmierć zapoczątkowała łańcuch zdarzeń, który ostatecznie doprowadził do obalenia prezydenta Bena Alego. Haszczyński, relacjonując to, co wydarzyło się w Tunezji, rozmawiał m.in. z siostrą Bouaziziego oraz z Ahmedem Abderraufem Unajesem, który po ustąpieniu Alego został ministrem spraw zagranicznych. Z rozmów tych wyłania się obraz skąpanego w słońcu kraju, który na swoje nieszczęście przez 23 lata musiał znosić tyrańskie, niesprawiedliwe rządy Alego, godząc się na korupcję, bezrobocie i ciągłą inwigilację służb specjalnych. Śmierć Mohameda Bouaziziego była więc zapalnikiem, katalizatorem wydarzeń, które wstrząsnęły później światową opinią publiczną. Przez dwadzieścia trzy lata nikt nie zagroził dyktatorowi. Nie udało się bogatym, wpływowym ludziom, politykom z dużych miast. Mój brat okazał się silniejszy od tych wszystkich wielkich graczy. On obalił Ben Alego - mów jego 19-letnia siostra Samia.
Podobną walkę z dyktaturą musieli stoczyć Egipcjanie, o których Jerzy Haszczyński pisze w reportażu Przyczajone Bractwo, zaniepokojeni Koptowie. Jest to w zasadzie opowieść o Koptach (egipskich chrześcijanach) i Bractwie Muzułmańskim, które przejęło władzę w kraju po obaleniu prezydenta Hosni Mubaraka. Tekst został napisany w lutym 2011, a więc wtedy, gdy rewolucjoniści odnieśli ostateczne zwycięstwo. Ale w reportażu tym wciąż da się odczuć atmosferę niepewności, bo jego bohaterowie zastanawiają się, czy nowa władza nie zaostrzy prześladowań wobec chrześcijan i czy Egipt po rewolucji zmieni się na lepsze.
Pamiętajmy jednak, że teksty Jerzego Haszczyńskiego to nie tylko opowieść o arabskiej wiośnie. To także fascynująca wędrówka po świecie arabskiej kultury, polityki i obyczajowości. Jeśli więc chcemy zrozumieć to, co wydarzyło się niedawno na Bliskim Wschodzie, powinniśmy tę książkę mieć na swojej półce.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze