„Dobry brat zły brat”, Matti Ronka
ŁUKASZ ORBITOWSKI • dawno temuAj, aj, jakie to jest wspaniałe! Po udanym Mężczyźnie o twarzy mordercy Matti Ronka powraca z kolejną powieścią, której bohaterem jest łajdak, szemrany biznesmen i samozwańczy detektyw. Mattiemu Ronce udała się trudna sztuka: odmalowany przez niego półświatek skrzy wszystkimi kolorami zbrodni, jest fascynujący. Dostajemy obraz kryminalnego podziemia, gdzie ścierają się interesy fińskie i rosyjskie.
Aj, aj, jakie to jest wspaniałe! Po udanym Mężczyźnie o twarzy mordercy Matti Ronka powraca z kolejną powieścią, której bohaterem jest łajdak, szemrany biznesmen i samozwańczy detektyw, Viktor Karppa.
W starym, żydowskim dowcipie umiera bogaty skąpiec. Nikt nie kwapi się do wygłoszenia mowy pogrzebowej, mając na uwadze znikomość zalet denata. Wreszcie, zgłasza się miejscowy głupek i mówi, że za drobną opłatą załatwi sprawę. Na pogrzebie uderza w te słowa: wszyscy wiecie, jakim człowiekiem był Ajzyk Blumsztajn. Co mogę powiedzieć o nim dobrego? Otóż, zostawił po sobie takich dwóch synków, że przy nich wydaje się aniołem. Tę prostą anegdotę można odnieść do północnej Finlandii, gdzie rozgrywa się akcja powieści. Viktor Karppa, uroczy szumowina, utracjusz oraz dziwkarz ma starszego brata. Brat postanawia odwiedzić go w Finlandii, co oczywiście jest początkiem kłopotów.
Obecność Aleksieja to tylko jedno z wielu zmartwień trapiących poczciwego Karppę. Jego młoda dziewczyna wyjechała do Stanów na studia, skąd śle słodkie maile i Karppa musi znaleźć sposób na poradzenie sobie z samotnością. Wybiera rozwiązanie w swoim stylu, wdając się w romans z mężatką zaniedbaną przez męża. Rozpustna i tajemnicza Helena to femme fatale w starym, dobrym, czyli chandlerowskim stylu. Karppa jeszcze jakoś uporałby się z tym problemem. Niestety, w Helsinkach pojawia się nowy rodzaj heroiny, szczególnie śmiercionośnej. Policja nie ma pojęcia, skąd wziął się narkotyk, mafiozi są wściekli, gdyż na rynku pojawił się nowy gracz. I jedni, i drudzy wpadli na ten sam pomysł: zmuszą Karppę, aby tym się zajął. Jeśli zawiedzie, ma do wyboru (odpowiednio) więzienie, ewentualnie kulę w łeb.
Fabuła stworzona przez Mattiego Ronkę nie należy do szczególnie złożonych czy porywających. Ot, kolejna opowieść o człowieku, który wpadł w kłopoty. Dobry brat, zły brat fascynuje ze względu na tło. Nie wiem, czym autor wcześniej się zajmował, może przemycał narkotyki albo handlował ludźmi, ale odmalowany przez niego półświatek skrzy wszystkimi kolorami zbrodni. Dostajemy obraz kryminalnego podziemia, gdzie ścierają się interesy fińskie i rosyjskie. Widomy to znak, że Rosjanie wciąż uważają Finlandię za bliską zagranicę i doskonale pilnują swoich interesów. Związek Radziecki dawno nie istnieje, lecz wciąż roztacza swój cień.
Największą wartością powieści jest oczywiście sam Karppa, człek nikczemny, aczkolwiek nie pozbawiony specyficznego poczucia moralności – powiedzmy, jeśli okoliczności pozwolą, stara się postępować raczej dobrze, niż źle. Pozbawiony skrupułów i złudzeń, a zarazem refleksyjny, okrasza kolejne romanse, mordobicia i strzelaniny celnym komentarzem. Czytelnik tkwi w paradoksie: wiem, że Karppa nie jest dobrym człowiekiem, za żadne skarby nie chciałbym go spotkać, a zarazem szczerze kibicuje jego poczynaniom.
Mattiemu Ronce udała się trudna sztuka: półświatek, który opisuje jest fascynujący. Zarazem, nie ulega wątpliwości, że mamy do czynienia z czymś złym i okropnym. Zbrodnia jest banalna i niska, ludzie okrutni i nie ma w tym nic wzniosłego. Obawiam się, że tak naprawdę to wygląda.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze