E-booki zastąpią tradycyjne książki?
ANETA RZYSKO • dawno temuLiczba nowych tytułów wydawanych w postaci elektronicznej znacznie wzrosła w ostatnich miesiącach. Rośnie także ich sprzedaż. Czy to oznacza, że nowoczesne książki wyprą z rynku te tradycyjne? Czy już wkrótce każdy będzie posiadał elektroniczny czytnik a książka mieścić się będzie w kieszeni zapisana na pendrivie?
Dynamiczny rozwój wydawnictw specjalizujących się w produkcji elektronicznych książek pokazuje, jak duże jest zapotrzebowanie na tego typu książki. Choć ich oferta nadal jest skromna (w porównaniu z książką drukowaną) specjaliści szacują, że już za dwa lata, co dziesiąta książka będzie sprzedawana w postaci e-booka. A co z magią czytania, przewracania każdej strony w oczekiwaniu na rozwój wydarzeń? Zapachem farby drukarskiej? A może nie jest to aż tak istotne w dobie malejącego zainteresowania książkami? Może istotniejsze jest, że nasze społeczeństwo po prostu czyta i nie jest ważne w jakiej postaci wydawane są książki?
Asia ma 26 lat i właśnie skończyła studia. Nie wyobraża sobie życia bez czytnika elektronicznego.
— Nie ruszam się bez niego z domu. Dzięki temu zawsze mam pod ręką kilka moich ulubionych książek i coś nowego. Czytam dosłownie wszędzie. Nie przeszkadza mi już tłok w tramwaju czy autobusie. Taki czytnik jest bowiem mniejszy niż tradycyjna książka. Zawsze dużo czytałam. Książki towarzyszą mi od dziecka. Przestało być dla mnie istotne, czy jest to książka w formie drukowanej czy elektronicznej. Najważniejsza jest bowiem jej treść a nie okładka. To przecież zawsze jest powtarzane przez mądrych – nie oceniaj książki po okładce. I co z tego, że okładki tej nie ma? Nie po to przecież autor pisał książkę.
Asia dodaje także, że e-book to doskonałe rozwiązanie na czytanie podczas nudnych zajęć albo w pracy. Taką formę książki można mieć na komputerze.
— Jestem przekonana, że czytniki i e-booki zyskają wielu zwolenników. I dobrze, może wtedy więcej osób przekona się do czytania książek. – stwierdza Asia i dodaje — Szkoda tylko, że nadal na rynku jest tak mało tytułów.
Zupełnie inny pogląd ma Magda, jej rówieśniczka pracująca od dwóch lat w jednej z wielkich korporacji.
— Książka to magia sama w sobie. To chwila uspokojenia, wyciszenia, zamknięcia się w innym świecie. Codziennie jesteśmy otaczani komputerami, elektroniką. Towarzyszy nam pośpiech. Nie jest więc niczym ciekawym dla mnie czytanie książki na komputerze. Próbowałam, ale to były dla mnie kolejne akta do opracowania. Nie ma klimatu, który towarzyszy tradycyjnej drukowanej książce. Dla mnie czytanie to rytuał. Pyszna kawa, cisza w pokoju, wygodne siedzenie i całkowite zapomnienie o rzeczywistości. Nie wyobrażam sobie zrobienia takiego klimatu przy czytniku, który mieści się w jednej dłoni. To po prostu mija się z celem.
Magda dodaje także, że wymyślenie e-booków i całego sprzętu do ich odczytywania jest wdzieraniem się świata komputerów do świata człowieka. Na pytanie, czy nie uważa, że nowe możliwości pozwalają na zwiększenie ilości przeczytanych książek i ich dostępności, odpowiada krótko:
— Książka to nie towar, który trzeba pochłonąć, strawić i wydalić. Przestańmy wszystko do tego sprowadzać!
"Wydawnictwa cyfrowe" publikują tylko te książki, których czytelnicy potrzebują. Stawiają na zapotrzebowania klientów, a nie na produkcję wielu tytułów, które się nie sprzedadzą. Tak funkcjonuje wydawnictwo Niewydane, które publikuje książki w formie cyfrowej dopiero po głosowaniu czytelników.
Po elektroniczną książkę sięgnie tylko określona grupa odbiorców. Ta jednak się zwiększa. Po kilku miesiącach od wprowadzenia do sieci Empik e-booków, oferta tego typu książek wzrosła o 20%. Książki cyfrowe są często tańsze od tradycyjnych. Zainteresowanie się powiększy wraz z kolejnym obniżeniem ceny e-booków. Jest jeszcze jedna strona medalu. Pomimo, że e-booki są tańsze a ich popularność rośne, trzeba zdać sobie sprawę, że taką książkę elektroniczną musimy na czymś przeczytać. Jednorazowy koszt zakupu najprostszego czytnika to średnio 750 zł.
Czy tradycyjna książka przegra z cyfrową? Nie wiadomo! Warto zadać pytanie czy muszą ze sobą konkurować? Mogą przecież żyć obok siebie i odpowiadać na zapotrzebowanie poszczególnych grup czytelników. Bo tak naprawdę, czy ważne jest, w jaki sposób czytamy? Czy używamy do tego specjalnych urządzeń, czy zaparzamy do czytania kawę, czy przebiegamy oczami kilka stron, kiedy szef nie patrzy? Może ważniejsze jest, czy w ogóle czytamy?
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze