O seksie lubimy rozmawiać, seks lubimy oglądać (nie bądźmy pruderyjni!), ale o seksie rzadko czytamy (no, chyba że w kolorowych pismach). Prace naukowe przez przeciętnego czytelnika są raczej omijane – przede wszystkim ze względu na skomplikowane słownictwo, używane do mówienia o czymś, co w zasadzie skomplikowane nie jest. Aby zmienić stan rzeczy Mary Roach, amerykańska pisarka i dziennikarka popularnonaukowa, napisała popularnonaukową książkę o badaniach na temat seksu, wyjaśniając w prosty sposób to, co nie udało się wielu naukowcom.
Bzyk. Pasjonujące zespolenie nauki i seksu to zabawna i jednocześnie kształcąca opowieść o orgazmie, ejakulacji, podnieceniu, łechtaczce i masturbacji. Jeśli nie zarumieniliście się, czytając tych kilka fachowych określeń, książka Mary Roach na pewno przypadnie wam do gustu. Bo z całą pewnością nie jest to propozycja dla wstydliwych czytelników.
Wszystko zaczęło się od księżnej Marie Bonaparte, która miała problemy z osiąganiem satysfakcji seksualnej. Zastanawiając się nad fizjologią swojego organizmu, przeprowadziła (jako totalna amatorka, wykazująca zainteresowania medyczne) kilka badań. Otóż pracując z zaprzyjaźnionymi lekarzami przyłożyła linijkę do 243 kobiet, z którymi przeprowadziła również wywiady na temat ich życia seksualnego. Badane trafiły do jednej z trzech kategorii, opartych na różnicach w odległości między pochwą a łechtaczką. W 1924 roku Bonaparte (pod pseudonimem A. E. Narjani) opublikowała wyniki swoich badań w czasopiśmie chirurgów Bruxelles – Médical. Później pojawił się lekarz Robert Latou Dickinson, William Masters i Virginia Johnson – specjaliści, którzy, jak pisze Roach, zamoczyli stopę w kipiących odmętach badań nad reakcjami seksualnymi człowieka.
Niestety pierwsze kroki nie były łatwe, bo zanim człowiek znalazł się w punkcie ich zainteresowań, wcześniej „na warsztat” zostały wzięte zwierzęta. Roach wspomina o badaniach Alberta R. Shadle’ego, który zajmował się kopulacją skunksów i świstaków oraz ich postkoitalnymi reakcjami behawioralnymi. To właśnie Shadle– pisze Roach – obalił mit, jakoby jeżozwierze kopulowały zwrócone do siebie twarzami – w rzeczywistości samica chroni samca przed własnymi kolcami poprzez pocieranie ogona i przykrywanie nim pleców jak tarczą. Na szczęście naukowcy doszli do wniosku, że seksualność zwierząt nijak ma się do zachowań ludzkiego organizmu.
A wszystko to za sprawą seksuologów i chirurgów, którzy odłożyli wstyd na bok i poważnie zajęli się ludzkim zdrowiem. Na kartach Bzyka pojawia się m.in. postać Geng-Longa Hsu – wybitnego specjalisty od męskich problemów. Ten tajwański chirurg miał w swoim życiu przeróżnych pacjentów z przeróżnymi dolegliwościami. O wyjątkowości niektórych operacji niech świadczy chociażby fakt, że w 2000 roku Wielki Mistrz Tu Jin-Sheng wraz ze swoimi uczniami przeciągnął przyczepę ciężarówki przez parking, ciągnąc ją na linie przytwierdzonej do penisa (technika ta ma nawet swoją nazwę; to yin diao gung – genialne kung-fu).
W książce znajdziemy mnóstwo ciekawych informacji, zarówno dla kobiet jak i mężczyzn. Jak zbadać reakcje pochwy, nie zawstydzając pacjentkę obecnością lekarzy? Proste rozwiązanie: zastosować dildo z wbudowaną kamerą. Skąd wziąć obiekty naukowych badań na temat seksualności? Wynająć „profesjonalistki”, którym trzeba będzie zapłaci za udział w badaniach. A może chcemy naprawdę wiedzieć, gdzie znajduje się słynny punkt G?
Tytuły niektórych rozdziałów same mówią za siebie: Księżniczka i jej ziarnko grochu, Kroniki zassania, Tajwańska technika i kolczatka na penisa lub Damski wzwód i Wibrator na receptę. Błyskotliwe podejście do tematu oraz niewątpliwa erudycja autorki czyni z Bzyka wciągającą lekturę, która nikomu nie odbierze ochoty na seks.