"Kto się boi dzikiej bestii", Karin Fossum
ŁUKASZ ORBITOWSKI • dawno temuOpowieść "skandynawsko posępna" jest sprawnie upieczonym kawałem kryminalnego mięcha, z niesamowitością w tle. Nie jest to książka z przesadnymi ambicjami, przynależąc wyraźnie do literatury rozrywkowej. Stanowi przykład inteligentnego, pisarskiego rzemiosła i kolejny dowód, że schematy thrillera i kryminału wciąż można nasączać ożywczą treścią. Fossum dużo miejsca poświęca na ukrwienie bohatera, dodając mu pozazawodowych motywów, grzebiąc się w jego smutnej przeszłości (śmierć żony) i delikatnie podsuwając szansę na kolejne rozdanie (nowa kobieta).
Skandynawia ma w sobie coś magicznego, a literatura skandynawska w szczególności, wie to każdy, kto czytał Andersena, Muminki czy, będąc starszym, ponure nowelki Para Lagerkvista. Musi istnieć jakaś korelacja pomiędzy klimatem a literaturą, być może polski mesjanizm narodził się w konsekwencji tego, że w Polsce przez większą część roku jest zimno i pada. W Szwecji jest jeszcze ciemniej, zimniej – może właśnie w tym leży tajemnica prozy Karin Fossum?
Uwielbiam książki, w których tli się wiara w cudowność świata, w to, że za fasadą nowoczesnych osiedli i supermarketów tli się dzikie życie, pełne duchów, niewytłumaczalnych zjawisk, magii i przepowiedni, których nie sposób wymazać. Pisarze południowoamerykańscy przywołują niesamowitość w słońcu, Fossum jest "skandynawsko posępna", no i jej powieść, w odróżnieniu od realizmu magicznego, jest sprawnie upieczonym kawałem kryminalnego mięcha, z niesamowitością w tle.
Detektyw Konrad Sejer znów ma kłopoty, do tego podwójne – spokojnym, skandynawskim miasteczkiem wstrząsają aż dwa niecodzienne wydarzenia. Staruszka, żyjąca w leśnej chatce zostaje zamordowana, a przy jej zwłokach widziano lokalnego szajbusa, który, jak to szajbus, akurat urwał się z wariatkowa. Kilka godzin później dochodzi do napadu na bank, uzbrojony porywacz bierze forsę oraz zakładnika… którym okazuje się rzeczony wariat. Wkrótce czytelne układy ulegną zamazaniu – bandyta pożałuje, że jednak nie zwiewał sam, a Sejer zwątpi w to, że szalony Errki rzeczywiście może być mordercą. Dochodzimy powoli do mrocznych tajemnic bohaterów, które – jak to w kryminałach – leżą sobie cicho w przeszłości, czekając, aż ktoś się do nich dogrzebie.
Książka szybko rozpada się na dwa wątki. Ten mniej interesujący śledzimy oczyma Sejera, urodzonego gliny, nieustępliwego niczym Kojak i błyskotliwego jak Columbo. Nasz gliniarz usiłuje się dowiedzieć czy to Erri wykończył staruszkę, czy prawdą jest, że z własną matką postąpił tak samo, a jego oczy pomału zwracają się ku nowemu, niespodziewanego podejrzanemu. Karin Fossum dużo miejsca poświęca na ukrwienie swojego bohatera, dodając mu pozazawodowych motywów, grzebiąc się w jego smutnej przeszłości (śmierć żony) i delikatnie podsuwając szansę na kolejne rozdanie (nowa kobieta). Wszystko to jest sympatycznie standardowe i broni się raczej językiem niż wyobraźnią.
Za to wątek drugi jest po prostu świetny. Dwóch mężczyzn ucieka i wędruje w las. Jeden jest prostym kryminalistą, który, trochę z musu połakomił się na szybką forsę. Drugi to podróżnik w głąb własnej głowy, cholernie spójny w swoim szaleństwie, autystyczny, a przy tym górujący intelektem ponad swoim towarzyszem. Role szybko się odwracają, ale Fossum na tym nie poprzestaje, budując skomplikowaną relację pomiędzy dwoma wyrzutkami. Wszyscy wiemy, jak to się skończy, a jednak czytamy z zapartym tchem.
Całą książkę bezapelacyjnie kradnie Errki, prawdziwy diabeł o wyglądzie nędzarza, zainteresowany wyłącznie własną głową, zarazem rozumiejący ludzi lepiej niż ktokolwiek. Fossum umiejętnie buduje legendę o jego magicznych zdolnościach (nie pozwalając mu ich jednak użyć), tak że mamy wrażenie obcowania z czymś iście szatańskim, co tylko przez przypadek wskoczyło w skórę chorego człowieka. Najbardziej złowieszczy w swej życzliwości, rozumny i samotny, bliższy jest lasom, przez które idzie niż swojemu towarzyszowi.
Oczywiście, Kto się boi dzikiej bestii nie jest literaturą z przesadnymi ambicjami, przynależąc wyraźnie do literatury rozrywkowej. Zarazem stanowi przykład inteligentnego, pisarskiego rzemiosła i kolejny dowód, że schematy thrillera i kryminału wciąż można nasączać ożywczą treścią.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze