Mój teść boi się, że jego syn jest gejem!
CEGŁA • dawno temuMąż wspominał, że kiedy był nastolatkiem, ojciec martwił się, czy jego syn nie jest czasem gejem, prowadzał go po psychologach… Widzę, z jaką pogardą patrzy na syna przy kuchni czy praniu, często mu dokucza i gdera w mojej obecności.
Droga Cegło!
W jednej kwestii mało się zmienia – tak samo, gdy nie byłam mężatką, tak samo teraz, w każdym piśmie, na każdym portalu wałkuje się temat wścibskiej teściowej, demonicznej mamusi synusia. Zawsze się dziewczyny na to skarżą, chyba nigdy chłopaki – ciekawe swoją drogą, czemu…
Ja tymczasem mam problem z teściem, od dwóch lat. Mama męża nie żyje od dawna. Teść jest stosunkowo młody– 48 lat. Niektóre moje koleżanki z takimi chodzą. On jest samotny. Co mnie nawet dziwi, bo wygląda prawie jak Viggo Mortensen z wąsami:). Ukojenie znalazł niestety w głupotach typu broń (ma sklepik), myślistwo, survival. Jest to facet, owszem po wojsku, ale podobno nie zawsze był taki, coś mu odpaliło.
Zachowuje się jak komandos, do tego wysoki rangą. Jest to śmieszne. Pieniądze często przeznacza na jakieś wyjazdowe szkolenia, ma „kolegów” na całym świecie. Może nie jest jeszcze oszołomem, który urządza sobie bunkier w piwnicy, a nad kominkiem wiesza tarczę strzelniczą, ale blisko, coraz bliżej!
Jest to naturalnie jego sprawa, gdyby nie wtrącał się do nas. Niestety, wziął się za „wychowywanie” swojego syna trochę późno i jego komentarze to jest groteska. Mąż jest pulchnej budowy, nie cierpi sportu, za to chętni pichci w naszej kuchence, ubrany w fartuszek – tylko prawdziwy mężczyzna nie boi się ośmieszenia czy głupich komentarzy, dlatego między innymi tak go cenię – ma dystans do siebie i tzw. męskości, wielkie poczucie humoru. Teść przegina w drugą stronę. Poważny jakby kij połknął. Ciągle molestuje męża, żeby poszedł poćwiczyć na strzelnicy czy wybrał się z nim na polowanie… Powtarza, że to taka adrenalina, lepsza niż najlepszy seks… Nasz synek ma 2 lata i już dostał od dziadka maciupeńkie moro zakupione w USA (i komandoskie buciki do kompletu), które upchnęłam na dnie szuflady…
Teść wie, że jesteśmy wegetarianami i ciągle urządza nam wykłady o wyższości jednego białka nad drugim… Pierwszy konflikt mieliśmy zresztą o wesele, które chciał nam zamówić w… karczmie serwującej świeżą dziczyznę, brrr! Straszy nas też, że dziecko będzie chorowite.
Najdziwniejsze jest to, że ja teścia w sumie lubię. I nie jestem jedyna – zauważyłam, że kobiety go uwielbiają, kobiety w różnym wieku… A to takie sprzeczne z wizerunkiem nowoczesnego mężczyzny-partnera, modą na męską wrażliwość i przejmowanie „kobiecych” zadań… Teść ma pewnego rodzaju klasę, wiedzę, zna 3 języki. Pomógł nam finansowo, żebyśmy przy dziecku nie zawalili studiów. Widzę jednak, z jaką pogardą patrzy na syna przy kuchni czy praniu, to mu się w głowie nie mieści, często mu dokucza i gdera w mojej obecności.
Mąż wspominał, że kiedy był nastolatkiem, ojciec martwił się, czy jego syn nie jest czasem gejem, prowadzał go po psychologach… Czy takie obawy, nadal nie do końca rozwiane, mogą być powodem jego zachowania? Mąż co prawda niewiele sobie z tego robi, nazywa tatę gawędziarzem i mitomanem. Ale ja widziałam jego minisiłownię i kolekcję sztucerów (o trofeach nie wspominając) - to mi nie wygląda na zabawy małego chłopczyka.
Dodam, że na gwiazdkę dostałam od teścia… bardzo drogą lornetkę typu wojskowego, z komentarzem, że jak wreszcie nas wyciągnie do lasu, to będę sobie mogła popodglądać ptaszki… Co będzie za rok? Noktowizor?
wegonika
***
Droga Wege!
Twoja opowieść mnie rozbawiła, jako portret człowieka bardzo przerysowany, choć wierzę, że nie koloryzujesz. Mało kto jest tak jednowymiarowy, zresztą sama o tym wiesz.
Według mnie nie ma problemu, ponieważ, w istocie, nie ma wtrącania się – są przytyki, żarciki, wzajemny kod porozumiewania się obu panów, który jest bardziej rytuałem, niż zarzewiem poważnych starć. No widocznie muszą, a nawet lubią sobie czasem przygadać, poprzekomarzać się. Nawet gdy przybiera to w Twoich oczach ostrzejszą formę, jest to ich relacja i niech ją sobie ciągną lub modyfikują, obaj są dorośli – przynajmniej metrykalnie.
Nie widzę natomiast żadnych powodów do tego, byś czuła się lekceważona, obrażana, traktowana protekcjonalnie, nigdzie nie cierpi Twoja duma, nie jest zagrożona pozycja synowej. Przeciwnie – teść akceptuje Was oboje i Wasze wybory życiowe, w istotnych momentach zachowuje się wzorowo, jak modelowy rodzic, na którym można polegać. To, że się zżyma na niejedzenie mięsa czy czuje rozczarowanie, że syn woli gotować niż polować, nie przenosi się na próby narzucenia Wam czegoś, przyznaj to obiektywnie. Mieszkacie osobno i każdy może być sobą u siebie. Rzeczy, które opisujesz, to w istocie detale.
Dodatkowym plusem sytuacji jest to, że samotny ojciec jest z reguły mniejszym „zagrożeniem” dla pary, niż samotna mama, która faktycznie miewa większe trudności z zajęciem się sobą i dlatego wtrącanie się w życie dzieci bywa dla niej aktywnością zastępczą, a czasem jedyną. Twój teść ma własny, dla niego atrakcyjny świat. To coś więcej niż zabawy z bronią i zabijanie zwierząt (również tego nie lubię) – to podróże, poznawanie świata, nawiązywanie znajomości, dbanie o zdrowie i kondycję, rozwijanie różnych powiązanych pasji. Nie uwierzę, by teść przy tym wszystkim miał czas i ochotę, by Was nachodzić bez zaproszenia i ciosać kołki na głowie, czemu nie macie dywanu ze skóry tygrysa:). To świetny teść, który jeszcze przez wiele lat będzie stuprocentowo samodzielny i samowystarczalny, a nawet pomocny. Nauczy Waszego syna pływać, jeździć na rowerze, prowadzić auto… Ale bez Waszej zgody na pewno nie zabierze go na safari ani nie będzie potajemnie dokarmiał surowym mięsem sarny, ręczę za to.
Co do obaw o orientację seksualną syna… Teść jest inteligentny, ale prostolinijny. Wychowując chłopca bez matki i obserwując przeciwne do swoich zainteresowania, być może się zaniepokoił i natychmiast zaczął działać. Ktoś inny przykładowo na jego miejscu ożeniłby się powtórnie, by zapewnić dziecku zrównoważony rozwój poprzez obecność tzw. kobiecego pierwiastka… I znów — czy teść jest homofobem, posuwa się w żartach z syna za daleko? Nie sądzę. Nie znam zbyt dogłębnie mechanizmów powstawania takich lęków, wiem jednak, że nieobce są one dużemu odsetkowi mężczyzn… względem siebie przede wszystkim. Ikona gejów to w końcu muskularny wąsacz, najlepiej w mundurze…
Zostawmy zatem w spokoju niepokoje z dawnych czasów. Na Twoim miejscu nie buntowałabym się przeciwko nieistniejącym zagrożeniom ze strony teścia, podjęłabym natomiast z nim niezobowiązującą grę w asertywność. Uważam, że mogłaś bez cienia ryzyka podziękować za lornetkę z czarującym uśmiechem i cichutko przy tym westchnąć, że wolałabyś jednak wielki flakon ukochanych perfum (niewykluczone, że to był tzw. prezent pośredni – tak naprawdę dla męża). Takie drobne zagryweczki, taktowne i od czasu do czasu, dadzą teściowi do myślenia. Dzięki nim nie będziesz musiała się martwić, że na piąte urodziny syn dostanie sztucer. I przestaniesz teścia demonizować, niczym jakiegoś „psa wojny”.
Dużo rodzinnego szczęścia Wam życzę!
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze