„Dalekie Wiatry”, Sergio Bambaren
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temuMark i jego żona postanawiają wyruszyć w kilkumiesięczny rejs żaglowcem, aby oderwać się od szarej i nudnej codzienności i znów poczuć dawno utraconą wolność – od pracy, pieniędzy i obowiązków. Trudno uwierzyć, że ktoś, kto osiągnął stabilizację finansową, zbudował dom, kupił samochód, jest w stanie w jednej chwili porzucić swoje dotychczasowe życie. Pojawia się pytanie: czy bylibyśmy w stanie pójść ich śladami?
Przemęczenie, stres, problemy z sercem i brak czasu dla najbliższych – oto kilka bolączek nękających typowego (z całą pewnością polskiego) pracownika. Socjologowie biją na alarm: stajemy się społeczeństwem pracoholików, dążących za wszelką cenę do zrobienia kariery; wolny czas spędzamy na pracy albo zakupach, zapominając, że w sobotę, zamiast do galerii handlowej, możemy pójść do kina albo teatru. Nieco inną i bardziej „ekstremalną” rozrywkę proponują nam bohaterowie książki Sergia Bambarena Dalekie Wiatry. Mark i jego żona Gail postanawiają wyruszyć w kilkumiesięczny rejs żaglowcem, aby oderwać się od szarej i nudnej codzienności i znów poczuć dawno utraconą wolność – wolność od pracy, pieniędzy i obowiązków.
Mark pracuje w nowozelandzkiej firmie zajmującej się ubezpieczeniami. Na co dzień przerzuca papierki, rozmawia z klientami i wciąż kłóci się ze swoim apodyktycznym szefem. Praca jest tak wyczerpująca, że wpływa na jego relacje z żoną. Chociaż Mark i Gail mieszkają ze sobą, każde z nich jest tak zajęte swoją karierą, że nie ma czasu i ochoty nawet na odrobinę czułości. Ale za sprawą tajemniczego antykwariusza Mark trafia na książkę, która inspiruje go do podjęcia wyjątkowej decyzji. Mark i Gail postanawiają zerwać z rutyną: kupują łódź i wyruszają w rejs dookoła Nowej Kaledonii. Kilka miesięcy spędzonych na pokładzie całkowicie zmieni ich wzajemne relacje.
Książka Sergia Bambarena jest trochę naiwna. Trudno uwierzyć, że ktoś, kto osiągnął stabilizację finansową, zbudował dom, kupił samochód, jest w stanie w jednej chwili porzucić swoje dotychczasowe życie. Bo trzeba założyć, że kilkumiesięczna wyprawa to nie drobny urlop, po którym wszystko wraca do normy. Zerwane zobowiązania, porzucona praca, niezapłacone rachunki – o tym pisarz nie wspomniał ani przez moment. Stąd nasze niedowierzanie i ciągle powracająca refleksja: czy my bylibyśmy w stanie pójść śladami Marka i Gail.
Książka ta przypomina trochę baśń. Z prostego powodu: tak bardzo przyzwyczailiśmy się do naszych codziennych obowiązków i przyjemności, że trudno nam wyobrazić sobie udział w wyprawie dookoła świata lub wspinaczce na Mount Everest. A przecież wokół nas żyją ludzie, którym udaje się to, co pozornie niemożliwe: osoby niewidome wspinają się na wysokie góry, niepełnosprawni zdobywają biegun polarny. Czy musi być zawsze tak, że piękno życia odkrywamy zawsze po tym, jak spotka nas coś tragicznego?
W książce Sergia Bambarena pojawiają się interesujące cytaty m.in. z pism Ralpha Waldo Emersona (przedstawiciela romantyzmu w poezji amerykańskiej), fragmenty Waldena Henry’ego Davida Thoreau oraz wiersze poetów klasycznych i współczesnych, chociażby Susan Polis Schutz: Chociaż podróżujemy po świecie, aby znaleźć piękno, musimy nosić je w sobie, bo inaczej go nie znajdziemy. Prawda banalna i wyświechtana, ale jakże często o niej zapominamy.
Ważne jest to, że Mark i Gail nie odcinają się od świata tak radykalnie, by zapomnieć o innych ludziach. Wprost przeciwnie: odwiedzają tajemnicze plemię, mieszkające na wyspie położonej z dala od cywilizacji oraz poznają ludzi, którzy tak jak oni poszukują szczęścia gdzieś poza betonową przestrzenią miast. Mottem tej książki jest zdanie: Zawsze słuchaj głosu swego serca. Nigdy nie rezygnuj z marzeń. Powiedzmy szczerze: nic nowego (słowa te brzmią równie banalnie, co hasło Bądź sobą, promowane przez różnego typu reality show). Jest w tej książce trochę za dużo słodyczy, tkliwości i czułości, znanej chociażby z książek Paula Coelho (czasami robi się za słodko jak po zjedzeniu kilku tortów). Cóż, nie jest to literatura wybitna, ale, jak pokazują rankingi bestsellerów, bardzo dobrze się sprzedaje.
Na pewno Dalekie wiatry nie doczekają się dogłębnych analiz krytycznoliterackich, bo byłyby one dla tej książki miażdżące. Ale powieść ta napisana została ku pokrzepieniu serc. I niech wyłącznie przez pryzmat serca będzie czytana.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze