"Szare madonny", Maria Guzik
MAGDA GŁAZ • dawno temuWiele w powieści Guzik cierpienia, wiele smutku i tęsknoty, ale też determinacji. Konieczność zapewnienia godziwych warunków życia rodzinie w Polsce okazuje się dla kobiet ważniejsza niż własne pragnienia. Przebywają za granicą czasem rok, ale czasem wiele lat, dlatego w pewnym momencie Włochy stają się ich drugą ojczyzną. Tam, daleko od domu, kobiety są dla siebie jak rodzina. Spotykają się w parku, aby porozmawiać, zwierzyć się, a czasami po prostu pomilczeć. To książka o sile kobiet. Podczas lektury kołatało mi się w głowie jedno pytanie – gdzie są mężczyźni, gdzie mężowie tych kobiet?
Maria Guzik pracowała jako pielęgniarka, ale w wyniku zwolnień grupowych straciła posadę. Wtedy właśnie poczuła, że czegoś jej brakuje. Dorosłe dzieci opuściły dom, ona przestała chodzić do pracy, obowiązków ubyło i czas się nagle rozciągnął. Wtedy wzięła udział w międzynarodowym konkursie literackim „Miłość niejedno ma imię”, w którym opowiadanie „Kasia” zdobyło wyróżnienie. Maria Guzik postanowiła pójść za ciosem. „Szare madonny” to jej debiutancka książka.
Uznanie należy się jej za to, że postawiona w trudnej sytuacji, jako kobieta już dojrzała, matka i babcia, nie dała się zamknąć do szuflady z napisem „bezrobotna po pięćdziesiątce”, ale zaczęła działać. Odnalazła swoje miejsce w nowej rzeczywistości, a może i zaczęła realizować marzenia. Guzik wysłała swoją powieść na konkurs literacki organizowany przez Uniwersytet Gdański i otrzymała wyróżnienie.
Pomysł na „Szare madonny” zrodził się we Włoszech, dokąd pojechała, by odwiedzić swoje siostry. Maria Guzik uważnie przysłuchiwała się opowieściom ich i innych pracujących tam Polek, obserwowała ich zmagania z rzeczywistością. Zaczęła notować zasłyszane historie. Tytułowe szare madonny są silne psychicznie, biorą życie w swoje ręce, odpowiedzialność za siebie, ale przede wszystkim rodzinę. Jola, Magdalena, Walentyna, Anna – długo można wymieniać wszystkie bohaterki – to kobiety, które zostawiają w Polsce dzieci, swój mały prywatny świat i wyruszają za chlebem. Nauczycielki, bezrobotne, maturzystki, krawcowe zostają opiekunkami ludzi starszych, pomocami domowymi, robotnicami w gospodarstwach rolnych.
Dlaczego to one samotnie harują na utrzymanie rodziny w obcym kraju? Dziwią się też Włosi, u których pracują Polki – dlaczego one samotnie dźwigają na swych barkach utrzymanie rodziny? Niestety odpowiedź na to pytanie nie stawia w dobrym świetle ich życiowych partnerów.
Guzik poruszyła w swojej książce temat ważny i niezwykle aktualny. Opowiada o sprawach, o których warto i trzeba mówić. Liczy się jednak nie tylko „co” się mówi, ale „jak”. W informacji na obwolucie książki czytamy, że autorka jest samoukiem i nie wiedziała nawet czy pisze reportaż, czy opowiadanie. Nieznajomość definicji to nie jedyne luki w warsztacie pisarskim Marii Guzik. Niestety w tej powieści daje się odczuć brak umiejętności panowania nad tekstem. „Szare madonny” to właściwie spisane z dyktafonu czy też może zapamiętane rozmowy. Brakuje ogłady, doszlifowania, zbyt wiele w tej książce niedociągnięć, błędów stylistycznych.
Trzeba i warto mówić o naszej rzeczywistości, opisywać świat nie tylko piękny i radosny, ale zauważać jego ciemne strony. To właśnie zrobiła Maria Guzik – zobaczyła obok siebie zwykłego człowieka i zainteresowała się jego sprawami. Może kolejna pozycja okaże się nie tylko ciekawa tematycznie, ale i udoskonalona pod względem językowym.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze