„Małe wieczności”, Ryszard Botwina
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temuCała powieść nie przekonuje, jest sztuczna i manieryczna. Z całą pewnością należałoby ją zmienić, stosując zasadę: „redakcja = redukcja”. Dzięki usunięciu zbędnych poetyzmów, książka nabrałaby właściwego charakteru. Bo pomysł na fabułę jest naprawdę dobry.

Niektórym ludziom w życiu się układa. A niektórzy po prostu mają pod górkę. Życiowe powodzenie to może kwestia hartu ducha, ambicji, samozaparcia lub zwyczajnego szczęścia? Zastanawiają się nad tym bohaterowie powieści Małe wieczności Ryszarda Botwiny – ludzie, którym nic się nie udało. Henryk pracuje na co dzień jako portier w upadającej firmie węglowej, pilnując ruin, które pozostały po zakładzie (wcześniej był górnikiem i uczestniczył w akcjach ratunkowych). Jego małżeństwo to związek oparty na braku zaufania i codziennych przyzwyczajeniach, które z damsko – męskiej relacji czynią równię pochyłą, prowadzącą do rozwodu. Anna natomiast to narkomanka, która zarabia pieniądze, sprzedając się na poboczu ruchliwych dróg. Kiedy była młodą dziewczyną urodziła dziecko, a później związała się z chłopakiem uzależnionym od narkotyków, który wtajemniczył ją w ponurą rzeczywistość heroinowego głodu.
W pewnym momencie powikłane ścieżki bohaterów spotykają się. Zziębnięta i przemoczona Ania przez przypadek trafia do miejsca, w którym pracuje Henryk. A ten, zauroczony piękną i delikatną kobietą, proponuje jej herbatę i ciepłe miejsce do odpoczynku. Tak się wszystko zaczyna. Ania i Henryk odkrywają w sobie energię do życia: radość z przebywania ze sobą, radość z rozmowy i seksu. Wydaje się, że ich szary świat stopniowo się zmieni, ale przeszłość – trudna przeszłość – da wkrótce o sobie znać. Tyle o samej fabule powieści. Taka historia rzeczywiście mogłaby się wydarzyć. Ale powieść Botwiny napisana została tak, że wszystko wydaje się być tu jedną wielką baśnią; fantazją o tym, że życie potrafi nagle się zmienić. Czasami niektóre sytuacje, opisane przez autora, po prostu nie mają w sobie za grosz realizmu. Dotyczy to przede wszystkim związku Anny i Henryka.

Mija czasami kilkanaście lub kilkadziesiąt dni, zanim między dwojgiem ludzi pojawi się prawdziwe uczucie, prawdziwy pocałunek, czuły gest itp. A tu wszystko dzieje się błyskawicznie, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Poza tym jest coś irytującego w postaci Henryka. Mężczyzna ten bardzo lubi literaturę, więc jak tylko poznaje Annę, pisze dla niej piękny wiersz i recytuje na kolejnym spotkaniu. A przy tym doskonale zdaje sobie sprawę, że przegrał swoje życie, że nie osiągnął w nim nic szczególnego. I dlatego w swoich snach staje się gangsterem Harrym. To oczywiście możliwe: i sny, i poezja. Ale nagromadzenie tego w jednej postaci wygląda nieprawdopodobnie. Bajkowo właśnie. To trochę tak, jakby autor nawiązywał do stereotypu: biedny człowiek musi być wrażliwy, pisze wiersze, uwielbia czytać i dlatego nie może przystosować się do współczesnego świata. A jak rozmawia z kobietą, to traktuje ją jak wcielonego anioła. Za dużo w tym liryzmu. Po prostu.
Także główna bohaterka ma w sobie wiele z nierealnej, literackiej właśnie postaci. Również delikatna i wrażliwa jak Henryk nie potrafi wyzwolić się z toksycznego związku z narkomanem Stefanem. Ale to jest jeszcze zrozumiałe. Zastanawia tylko nagła fascynacja Henrykiem, który urasta dla niej do roli wyjątkowego rycerza, szarmanckiego i opiekuńczego. Na pewno takie postacie jak Ania żyją gdzieś pośród nas, ale nagromadzenie wszystkich tych „delikatności” czyni z niej postać wyłącznie literacką. A może życie naprawdę pisze takie scenariusze? Na to pytanie czytelnicy muszą odpowiedzieć sami.
Równie poetycki, dramatyczny i romantyczny jest finał książki. On również nie przekonuje: jest sztuczny i manieryczny. Podobnie jak cała powieść Ryszarda Botwiny. Z całą pewnością należałoby ją jeszcze raz napisać, zmienić, stosując zasadę: „redakcja = redukcja”. Dzięki usunięciu zbędnych poetyzmów, książka nabrałaby właściwego charakteru. Bo pomysł na fabułę jest naprawdę dobry.

Najnowsze

Domowe dania jednogarnkowe na chłodne dni
MATERIAŁ PROMOCYJNY
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze