"Wyznania Maksa Tivolego", Andrew Sean Greer
MAGDA GŁAZ • dawno temuPowieść napisana jest w formie pamiętnika, w którym narrator spowiada się z całego życia. W wieku lat sześćdziesięciu wygląda jak dwunastolatek, siedzi w piaskownicy razem z innymi dzieciakami i spisuje dzieje swojego życia, wielkiej miłości i przekleństwa, swojego wewnętrznego szamotania się. A wszystko dla syna Sammiego. To doskonała książka o uczuciu, w którym więcej jest bólu i cierpienia niż miłosnych uniesień.
„Każdy z nas jest miłością czyjegoś życia” – to pierwsze słowa powieści „Wyznania Maksa Tivolego” Andrew Sean Greer’a. Brzmią one jak zapowiedź romansu, ale podobne myślenie łatwo może nas zwieść na manowce. Nie jest to bowiem historia o zwyczajnej miłości jakich wiele, znanych zarówno z życia codziennego jak i z literatury czy filmów, gdzie Ona i On spotykają się, przeżywają swoje małe i wielkie problemy, lecz w końcu ich miłość tryumfuje, pokonując wszelkie przeciwności losu. Tutaj jest zupełnie inaczej, bo miłość, o której opowiada Greer nie tylko jest dla Maksa trudna, niesie ze sobą mnóstwo problemów, bólu i cierpienia, ale przede wszystkim jest niemożliwa do spełnienia. Może zaistnieć tylko na krótką chwilę.
Oto tytułowy bohater powieści Maks Tivoli zakochuje się w swojej sąsiadce o imieniu Alice i nie byłoby w tym fakcie nic niezwykłego, gdyby nie pewien znaczący fakt. Maks, poczęty w momencie wielkiego wybuchu — wysadzania Blossom Rock w 1870 roku, urodził się jako starzec. Z biegiem czasu jego ciało młodnieje. Stary w młodości, młody na starość. Maks dorasta pod prąd czasu wbrew prawom biologicznego rozwoju, wbrew logice kierującej życiem natury. W jego wnętrzu nieustannie toczą się prawdziwe bitwy niewidoczne dla nikogo, rewolucje, z którymi on sam musi się zmagać. Ciało posuwa się wstecz po osi czasu, podczas gdy serce starzeje się w normalnym tempie. Ta choroba jest dla niego przekleństwem, bo przebywa z dorosłymi, kiedy jest dzieckiem i bawi się z dziećmi, chodzi do szkoły ze swoim synem, kiedy jest już staruszkiem.
Jako siedemnastolatek o ciele staruszka doświadcza pierwszego w swoim życiu stanu zakochania. Przekleństwo, które ciąży nad jego życiem, sprawia, że nie może w pełni ziścić się jego uczucie do dziewczyny. Zawsze jest na to nieodpowiedni moment; albo jest na to za wcześnie albo za późno, za każdym razem związek zostaje zerwany. Jednocześnie choroba jest darem, bo Maks może kochać Alice aż trzy razy za każdym razem z jeszcze większą siłą – najpierw jako młodzieniec o wyglądzie dojrzałego mężczyzny, potem jako dojrzały człowiek, a w końcu jako starzec o ciele dziecka.
Właśnie na tym pomyśle Greer buduje cała fabułę, podporządkowując mu wszystkie motywy i wątki. Niezwykła miłość niezwykłego człowieka — dziwaka, wyalienowanego ze świata, żyjącego na uboczu, który nosi w swoim sercu ogromną potrzebę obdarowania uczuciem. Ta przewrotna miłość i przewrotne życie naznaczone piętnem choroby stanowi siłę tej powieści. Niezwykłość Maksa zastanawia i zaciekawia, zmusza do przewrócenia kolejnej strony w oczekiwaniu na finał opowieści. Mimo że od początku czytelnik wie o ułomności Maksa, o jego niemożności życia wśród ludzi, to jednak jego historia do samego końca intryguje.
Powieść napisana jest w formie pamiętnika, w którym narrator spowiada się z całego życia. W wieku lat sześćdziesięciu wygląda jak dwunastolatek, siedzi w piaskownicy razem z innymi dzieciakami i spisuje dzieje swojego życia, wielkiej miłości i przekleństwa, swojego wewnętrznego szamotania się. A wszystko dla syna Sammiego.
To doskonała książka o uczuciu, w którym więcej jest bólu i cierpienia niż miłosnych uniesień.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze