"Czerwone rękawiczki", Eginald Schlattner
MAGDA GŁAZ • dawno temuPowieść tę można odczytywać jako historię społeczności saskiej osiadłej w Rumunii, ale i całego rumuńskiego narodu. Jest świadectwem tego, jak dyktatura zmienia patrzenie uciskanych ludzi na świat, jak szybko w reżimie wartości się dewaluują, a to, co pewne i odwieczne, się dezaktualizuje. Na ponad 700 stronach Schlattner opisał ważną epokę w historii Rumunii – kraju, o którym większość Polaków mało wie, co jest jednym z wielu powodów, dla których warto sięgnąć po “Czerwone rękawiczki”.
![](https://m.kafeteria.pl/ffec7f1450373823434261ee-84b3252,730,0,0,0.jpg)
![](https://i.wpimg.pl/100x0/m.autokult.pl/vnjbcw5keq8ribvkghb0gmh4-6388312.png)
Mimo że Eginald Schlattner nie deklaruje, że powieść “Czerwone rękawiczki” oparł na swoim życiu, życiorysy autora i bohatera są tak podobne, że trudno mieć co do tego wątpliwości. Schlattner wywodzi się ze społeczności siedmiogrodzkich Sasów, obywateli rumuńskich niemieckiego pochodzenia, traktowanej przez władze jako wroga kolaborującego z Niemcami. Po II wojnie światowej duża cześć Sasów została wywieziona do Rosji, a ci, którzy zostali, musieli udowadniać swoją wierność komunistycznej Rumunii.
„Wielki czas — zaczął się, a ja nawet tego nie zauważyłem” – brzmi pierwsze zdanie powieści Schlattnera. Wielki czas nastał zupełnie nieoczekiwanie i młody student hydrologii całym sercem oddany socjalizmowi nawet nie zdążył się zorientować, że oto nadchodzi moment "wielkiej" próby.
Akcja powieści rozpoczyna się w 1957 roku, kiedy władze postanawiają zdusić ewentualne przejawy buntu i nieposłuszeństwa wobec socjalistycznego ustroju już w zarodku, a grupa, która jest szczególnie podejrzewana o wywrotowość, to mniejszość niemiecka. Nieważny staje się fakt, że młody student jest organizatorem kółka literackiego, propagatorem idei socjalizmu, autorem wielu nacechowanych ideowo utworów i ma zamiar zapisać się do partii komunistycznej. Pewnego dnia, kiedy idzie odebrać honorarium za książkę, zostaje zatrzymany przez Securitate, jako osoba podejrzana o uczestnictwo w spisku antypaństwowym, i osadzony w więzieniu. Właściwa część akcji obejmuje dwa lata i dwa miesiące więzienia oraz krótki okres po wyjściu na wolność. Autor rzeczowo i klarownie, bez patosu, bez oskarżania prześladowców, nie stawiając pomników niewinnie oskarżonym i prześladowanym, snuje swoją opowieść.
![](https://i.wpimg.pl/100x0/m.autokult.pl/vnjbcw5keq8ribvkghb0gmh4-6388312.png)
„Czerwone rękawiczki” to powieść wielopłaszczyznowa. Jest świadectwem tego, jak dyktatura zmienia życie człowieka. W przypadku studenta hydrologii sprawia, że ten pełen siły, wiary i entuzjazmu chłopak, pewny swoich racji, staje się zastraszonym człowiekiem, który marzy, aby czas udręki dobiegł końca, śni o śmierci, a w końcu zaczyna żałować win, których nie popełnił. Jednocześnie, na poziomie bardziej ogólnym, powieść analizuje mechanizmy funkcjonowania dyktatury, której konsekwencją staje się nie tylko zniszczenie psychiki jednostki, jej ubezwłasnowolnienie, ale i destrukcja zdrowych relacji pomiędzy poszczególnymi ludźmi i całymi społecznościami.
„Czerwone rękawiczki” to także powieść, której ważnym elementem jest czas. Czas, którego w więzieniu jest w nadmiarze. „Czas przyczaja się, zwalnia, płynie z wielkim trudem” pisze autor. Nie ma możliwości, aby się skryć przed atakującymi zewsząd wspomnieniami. Każdy dzień wyniszcza, bo nie chce minąć, dłużyzny odmierzane są przesłuchaniami, a kolejne roztrząsanie tych samych kwestii jest coraz trudniejsze do zniesienia. Czas w więzieniu staje się wrogiem. Rozciąga się, stoi w miejscu, nie chce płynąc. Tylko wizje sielankowej przeszłości, rodzinnego ciepła, młodzieńczych miłości sprawiają ulgę w trudnych chwilach, choć niejednokrotnie jeszcze bardziej potęgują strach o najbliższych.
Powieść Eginalda Schlattnera to także historia konkretnego człowieka przechodzącego z jednego etapu życia w drugi. Po ponad dwóch latach pobytu w więzieniu, kiedy bohater wychodzi na wolność, musi od nowa nauczyć się żyć: patrzeć na słońce bez mrużenia oczu, rozmawiać z ludźmi, bez strachu spacerować. Jednak jego marzenia o zwyczajnym życiu zderzają się z okrutną rzeczywistością, a upragniony powrót na studia jest niemożliwy. Jako wróg narodu nie ma równych szans.
Samemu Schlattnerowi udało się powrócić do literatury dopiero po wielu latach, bo po wyjściu z więzienia porzucił swoje literackie aspiracje na długi czas. W wieku 65 lat wydał debiutancką powieść, a „Czerwone rękawiczki” są dopiero drugą książką teraz 72-letniego pastora.
Powieść można odczytywać jako zapis dziejów społeczności saskiej osiadłej w Rumunii oraz całego rumuńskiego narodu. Na ponad 700 stronach Schlattner opisał ważną epokę w historii Rumunii – kraju, o którym większość Polaków mało wie, co jest jednym z wielu powodów, dla których warto sięgnąć po “Czerwone rękawiczki”.
![](https://i.wpimg.pl/100x0/m.autokult.pl/vnjbcw5keq8ribvkghb0gmh4-6388312.png)
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze