„Pan Ibrahim i kwiaty Koranu”, reż. François Dupeyron
PAWEŁ KOWALSKI • dawno temu„Pan Ibrahim i kwiaty Koranu” to subtelny, pełen uroku film o wyjątkowej przyjaźni żydowskiego chłopca i starego muzułmanina nietkniętej przez religijne i rasowe uprzedzenia. To również piękna opowieść o potrzebie miłości oraz sztuce życia. Klucz do niej kryje się w sufickiej mądrości Pana Ibrahima wyżej ceniącego dawanie i szczodrość niż gromadzenie i skąpstwo.
Ozdobą i atrakcją paryskiej rue Bleu, ulicy Niebieskiej, są miejscowe prostytutki. Narrator opowieści o imieniu Mojżesz (Momo) nieustannie o nich marzy. Po południu, nim jeszcze ojciec wróci z pracy i skończy się czas swobody, wysiaduje w oknie i chłonie ich widok. Lubi obserwować, jak spacerują wzdłuż jezdni lub opierają się z wdziękiem o mury domów. Pragnienie spełnienia się w ich objęciach narasta w nim z każdym dniem. To nic, że nie ma jeszcze szesnastu lat i że ojciec wpaja mu ciągle „cnotę” oszczędności — skarbonka, w której trzyma drobne, wkrótce rozbije się z hukiem o podłogę…
Pan Ibrahim jest właścicielem małego sklepiku korzennego na tej samej ulicy i w chwilach wolnych studiuje Koran, czemu zawdzięcza w okolicy niezbyt przychylne miano „Araba”. Pewnego dnia niespodziewanie oświadcza Momo, że pochodzi z kraju białego półksiężyca i że swoje przezwisko zawdzięcza ludzkiej niewiedzy. Zaintrygowany chłopiec daje się wciągnąć w dialog z tajemniczym i lubiącym żartować sprzedawcą. Kolejne spotkania w sklepie bardzo ich do siebie zbliżają. Kiedy Momo zostaje nagle opuszczony przez ojca, Pan Ibrahim przygarnia go do siebie. Razem wyruszają w niezapomnianą podróż na wschód.
„Robić powoli swoje, oto sekret szczęśliwego życia” – mówi człowiek, który wiele lat spędził z dala od ojczyzny, siedząc w małej klitce za kontuarem. Przyjaźń z Momo jest dla niego darem Nieba i stanowi ukoronowanie całego życia.
Szereg mało ambitnych produkcji, w których ostatnio można było zobaczyć Omara Sharifa, skłaniało do refleksji, że jego niedawna decyzja o zerwaniu z filmem była uzasadniona. Na szczęście okazało się, że aktor postanowił jedynie „skończyć z chałturami” i czekać na scenariusz godny swego talentu i zaangażowania. Cierpliwość się opłaciła, bo jako Pan Ibrahim Sharif wypadł naprawdę znakomicie. W roli Momo nieźle również poradził sobie debiutujący w filmie Pierre Boulanger. Obaj tworzą zgrany i pełen uroku duet.
Scenariusz swojego filmu François Dupeyron oparł w całości na noszącej ten sam tytuł książce Erica-Emmanuela Schmitta. Autor napisał ją z myślą o przedstawieniu teatralnym. Schmitt jest wysoko ceniony nad Loarą za twórczość dramatyczną (otrzymał między innymi Nagrodę Akademii Francuskiej), a jego sztuki często goszczą na scenach po obu stronach Atlantyku. Książka „Pan Ibrahim i kwiaty Koranu” ukaże się wkrótce w polskich księgarniach nakładem wydawnictwa „Znak”.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze