W pułapce dietoholizmu
MONIKA SZYMANOWSKA • dawno temuLiczni ludzie, w tym wielcy celebryci, przyznają z uśmiechem, że przez całe życie są na tej czy innej diecie. Na oko wcale tego nie potrzebują. Eksperymentowanie z jedzeniem może być fajną rozrywką, nauką gotowania, okazją do poznawania kuchni różnych narodów. Jeśli motywacją jest ciekawość, natura smakosza, pogoń za różnorodnością na talerzu – wszystko ok. Gorzej, gdy stosujemy diety redukcyjne, innymi słowy – głodzimy się, by zgubić każdy znienawidzony kilogram naszego ciała.
Pracując przez kilka lat w gazecie poświęconej zarówno otyłości, jak iodchudzaniu, widziałam, jak zmieniają się trendy i wierzeniadietetyczne. Modny był Kwaśniewski, dziś święci triumfy Dukan. Dlaosoby pragnącej pozbyć się nadwagi najważniejsza w diecie jestskuteczność, także w czasie. Rekordziści pragną zrzucić wieloletniezapasy w dwa miesiące, dzielące ich od ślubu…
Takie podejście do diety to już nie zabawa. Praktycznie każda dietamoże skończyć się rozczarowaniem czyli powrotem do poprzedniej tuszy znawiązką. To znany wszystkim efekt jo-jo. Tymczasem, wypróbowującwszystkie diety po kolei, narażamy organizm na ogromne wahnięcia wagi,niedobory odżywcze, a nawet uszkodzenia kluczowych narządów: wątroby inerek. Przymykamy oczy na ostrzeżenia ekspertów. Odchudzanie tak, ale czyzdrowe? Niestety, najdrobniejszy sukces zachęca nas do brnięcia wkolejną próbę. Porażka również.
Dietoholizm, zwany też naukowo permareksją, ma charakter silnegouzależnienia. Popadają w nie głównie kobiety, gdyż ta płeć jestkulturowo mocniej zaprogramowana na atrakcyjny wygląd, a obecny wzorzecatrakcyjności to przede wszystkim szczupłość. Piękna sylwetka kojarzysię z klasą, luksusem, zaradnością, sukcesem. Predestynuje dowiększych osiągnięć, zarówno w sferze zawodowej, jak i intymnej.Nieprawdą jest jednak, że dietoholizm to fanaberia wielkomiejska. Zkontaktów z czytelniczkami dowiedziałam się, jak konsekwentnie izaciekle walczą z nadwagą kobiety z małych miasteczek i wsi, którychnie stać na prywatnego trenera ani dietetyka. Posiłkują się Internetem,reklamami, poradnikami i radami koleżanek.
W pułapkę dietoholizmu wpadają zarówno osoby silnie zakompleksione, jaki perfekcjoniści (często jedno i drugie idzie w parze). Dodatkowodochodzą sygnały ze strony dalszego i bliższego otoczenia – np.krytyczne uwagi męża czy przyjaciółek. Tymczasem, wyrocznią w kwestiipodjęcia diety powinno być wyłącznie nasze samopoczucie, a jeszczelepiej – wskazanie lekarza do schudnięcia z przyczyn zdrowotnych. Listagroźnych chorób pochodnych otyłości jest bowiem coraz dłuższa – żewymienię „tylko” nadciśnienie, zwyrodnienie stawów, zaburzeniakrążenia, stłuszczenie wątroby.
Niestety, dietoholicy mylą popularne diety cud z racjonalnym odchudzaniemsię pod kontrolą specjalisty. Stosują najczęściej koktajle, tabletki,monodiety redukcyjne, oparte na produktach wiodących (z pominięcieminnych) i bardzo niskokaloryczne. Np. białkowe, węglowodanowe, owocowe,1000 kalorii dziennie. A lekarze i naukowcy biją na alarm. Kobieta osiedzącym trybie życia, wykonująca pracę umysłową i nieuprawiającasportu potrzebuje do prawidłowego funkcjonowania 2300 kalorii dziennie!Który permarektyk w to uwierzy?
Ponadto, każda monodieta bombarduje organizm jednostajnym paliwem,hamując dopływ wszystkich innych potrzebnych do życia składników.Skacząc od diety do diety, możemy zepsuć sobie wzrok, odwapnić kości,rozregulować przemianę materii, osłabić mózg, serce i układodpornościowy.
Krewniaczką permareksji jest ortoreksja — obsesja zdrowego jedzenia,przybierająca różne formy, np. wybór żywności ekologicznej, własnejprodukcji, niedopingowanej chemią, czy spożywanie mięsa z naturalnegochowu i humanitarnego uboju.
Z ortoreksją idą często w parze wegetarianizm i weganizm, przy czymwyznawcy dość często przyznają się do tego, że dominują u nichwzględy etyczno-ideologiczne przed zdrowotnymi. Najbardziej ortodoksyjneosoby stosują zdrową dietę także u swoich zwierząt – psów, kotów,„wege” to filozofia i dynamicznie rozwijająca się gałąź produkcjikarm zwierzęcych.
Do ortoreksji zaliczyć wypada również wiarę w diety nie tyle zdrowe,ile uzdrawiające. Najnowsze odkrycia naukowe optują za tym, że wszelkiechoroby mamy zakodowane w genach i z genów pod lupą można je odczytać,a czy ich uniknąć – to już osobny problem. Tymczasem, mnóstwo ludzihołduje dietom zapobiegającym nowotworom, zgodnym z grupą krwi, rasą, anawet z biorytmem i charakterem. Zawartość tych diet wygląda zazwyczajdość przyzwoicie i różnorodnie, jest zatem nadzieja, że przynajmniejnie szkodzą.
Nikt nie zaprzecza temu, że nadwagi warto się pozbyć dla zdrowia isprawności fizycznej (jeśli im zagrażają, bo nie zawsze tak jest!). Tokwestia edukacji i wczesnego reagowania. Dietoholizm najlepiej wytropić iwyeliminować, prowadząc w rodzinie racjonalną kuchnię i obserwującczujnie dziecko, a zwłaszcza nastolatka. W tym okresie kształtuje sięnasza samoocena, nasz typ sylwetki i metabolizm. To zarazem okres rozwoju,który niedopuszczalne diety mogą hamować i zaburzać. Dziecko musi byćprzez nas dowartościowane, bez względu na aktualny wygląd. Wyrabiamy wnim inne kryteria oceny człowieka – zwłaszcza samego siebie – niżtusza. W przypadku nadwagi włączamy do gry fachowca-dyplomowanegodietetyka lub lekarza.
Jedyną prawidłową i bezpieczną dietą w każdym wieku jest dietaZBILANSOWANA, składnikowo i energetycznie. Dla każdego powinna być szyta na miarę, w zależności od parametrów pacjenta i celu, jaki chcemyosiągnąć. Dieta taka powinna nadawać się do wdrożenia na całeżycie, jako model nawyków żywieniowych. A zaplanowaną utratę wagi należy rozłożyć na 6 do 12 miesięcy.
Jeśli nie uda nam się w porę zapanować nad nałogiem, pozostajepsychoterapia, jak w przypadku każdego innego uzależnienia. Lepiej jednakzapobiegać niż leczyć.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze