Zapomniany świat
REDAKCJA • dawno temu„Świat, o którym zapomnieli dorośli” to książka, która z pewnością pozwoli niejednemu dziecku lepiej zrozumieć swoich zabieganych rodziców i spojrzeć na nich z większą wyrozumiałością, dorosłych zaś nauczy pielęgnować w sobie „wewnętrzne dziecko” i słuchać, jak i o czym mówią ich pociechy. Dorota Skurska, autorka książki, jest psychologiem społecznym, managerem public relations, dziennikarką i zapracowaną matką 11-latka.
„Świat, o którym zapomnieli dorośli” to fantastyczno-przygodowe opowiadanie o dziesięciolatkach: Jagodzie i Jasiu, którzy dzięki swojej dziecięcej intuicji ocalili ludzi przed zagładą, planowaną przez potężne siły Natury. W walce biorą udział również postaci świetnie znane dzieciom z gier komputerowych. Mali bohaterowie, choć wychowani w wielkim mieście, szybko przekonują się, że człowiek nie stoi ponad naturą, ale jest jej częścią. Za pośrednictwem gnomów, elfów, nimf, rusałek i skrzatów poznają prawdziwy świat przyrody – świat, o którym zapomnieli dorośli. Ta baśń uwrażliwia na przyrodę, jej piękno i magię oraz uzmysławia małym czytelnikom miejsce i rolę człowieka w przyrodzie. Po jej lekturze dzieci z pewnością chętniej oderwą się od komputera, by wyjść na dwór, zobaczyć, co dzieje się na niebie i pod nogami. Dorota Skurska napisała tę książkę lekkim, ciepłym i pełnym ironicznego humoru językiem, z myślą zarówno o dziecięcym czytelniku, jak i rodzicach – zwłaszcza tych bardzo dorosłych. „Świat, o którym zapomnieli dorośli” to również podróż w świat wewnętrznych przeżyć, wzruszeń, marzeń i emocji. Dorośli bohaterowie książki, pochłonięci szarą rzeczywistością, zmagający się z codziennymi sprawami, stracili kontakt nie tylko z swoimi dziećmi, ale i z własnym wewnętrznym światem spontanicznych emocji, dziecięcej radości życia, nie skażonej cywilizacją naturalnej intuicji i niczym nieokiełznanej wyobraźni. Na szczęście wydarzenia, które nimi wstrząsną, uświadomią im, co jest w życiu naprawdę ważne. Odzyskają utraconą więź z dziećmi i odnajdą radość życia.
Skąd pomysł na taką “ekologiczną” baśń?
— Marzyłam o pisaniu od dawna. Zawsze chciałam napisać książkę, ale brakowało mi odwagi i czasu. Do pisania dla dzieci podeszłam inaczej, luźniej. Najpierw układałam krótkie bajki dla mojego synka, które miały mu pomóc w rozwiązywaniu różnych problemów – np.: opanowania strachu przed wizytą u stomatologa. To moje pierwsze opowiadanie. Byliśmy na wakacjach w pięknym miejscu w lesie. Mój syn zamiast korzystać z tego, grał w gry komputerowe i prawie nie wychodził z pensjonatu. Bardzo mnie to denerwowało. Jednak nie to było główną inspiracją do napisania książki. Pomysł na tę bajkę przyśnił mi się. Wierzę w sny i przywiązuję dużo wagi do ich interpretacji. Sny ostrzegają mnie, mówią mi o tym, co dzieje się w moim otoczeniu lub ze mną. (…). Wróciłam z urlopu i zaczęłam pisać, choć książka nie powstała od razu – trwało to kilka lat. Pisałam ją wtedy, gdy miałam czas i wenę. Mam nadzieję, że to dopiero początek mojej przygody z pisaniem książek. Już myślę o drugiej części.
Kto namalował ilustracje?
— Książkę zilustrowała moja siostra, ja mam w tej dziedzinie wątpliwy talent. Raz w życiu namalowałam obrazek, który miał być portretem dziewczyny z mojej wyobraźni, z rozwianymi czarnymi włosami. Podobno namalowałam siebie. Jestem do tego obrazu tak przywiązana, że nie mogę się z nim rozstać, zabieram go ze sobą, gdy zmieniam mieszkanie.
Kim są bohaterowie?
— Bohaterami mojej książki są wrażliwe dzieci z ogromnym potencjałem… Janek sprawia wrażenie dziecka nieco „autystycznego”, jest logiczny, zamknięty w sobie, ma trudności z komunikacją międzyludzką. Jagoda jest nadpobudliwa i energiczna. W pewnym stopniu jestem obecna w każdej postaci z mojej książki. Są tam również moje koleżanki. To nie jest całkowicie zmyślony świat, choć pojawiają się również postaci z legend, którym nadałam inne cechy…
W książce jest wiele miejsca na marzenia. A w pani życiu?
— Jestem wreszcie na takim etapie, gdy mogę mówić o stabilizacji i uczuciowej, i zawodowej. Wynajmuję mieszkanie na warszawskiej Pradze, gdzie się urodziłam i wychowałam. Ludzie marzą o tym, jak uprzyjemnić sobie życie: dom, dobra praca, konkretny rodzaj partnera – tzw. ideał. Ja także marzę o prozaicznych rzeczach – np.: o własnym mieszkaniu. Marzę również o tym, żeby mieć więcej czasu dla dziecka i dla siebie. Chciałabym, żeby praca nie zajmowała tyle miejsca w moim życiu. Niedawno przytrafiła mi się miłość i jestem szczęśliwa, więc jedno z życzeń już się spełniło. Drugie też, niedawno urodziłam drugiego syna.
Jak „Świat, o którym zapomnieli dorośli” został przyjęty przez dorosłych?
— Założenie było takie, że miała to być książka dla dzieci, ale potem okazało się, że podoba się ona również dorosłym. To bajka dla dzieci, które umieją już czytać.
Na okładce jest kilkuzdaniowa notka aktorki Joanny Kurowskiej.
— Poprosiłam ją o przeczytanie książki. Bardzo długo czekałam na odzew. Wreszcie pomyślałam, że jej się nie podobała lub że w ogóle nie zapoznała się z tym tekstem. Któregoś dnia zadzwoniła i przez piętnaście minut opowiadała mi, jak bardzo jej się podoba. Podziękowała mi za nią i dodała, że po lekturze sama zastanawia się nad sobą i nad obcowaniem z przyrodą. Przygotowała tekst promujący moją bajkę i pozwoliła mi umieścić go na okładce. Jest to najpiękniejsza recenzja, jaką kiedykolwiek dostałam. Aktorka napisała o tym opowiadaniu m.in.: tak: „Cieszę się, że już wkrótce będę mogła przeczytać tę książkę mojej małej jeszcze córeczce. A jeśli zauważę, że jest tą lekturą znudzona, będzie to znaczyło, że coś w życiu przeoczyłam.”
A jak została przyjęta przez dzieci?
— Mój syn był moim recenzentem. Dawałam mu do czytania kolejne kawałki napisanego tekstu: rozdział po rozdziale. Wymyślał imiona. Było dla mnie ważne, czy po przeczytaniu będzie ciekaw dalszego ciągu. Myślę, że dzieciom podoba się moja książka.
Dlaczego napisała pani książkę właśnie o przyrodzie?
— W rodzinnym domu miałam duży ogród. Gdy przeniosłam się do mieszkania i zaczęłam dużo pracować, zauważyłam, że brakuje mi kontaktu z przyrodą. Moim ulubionym miejscem wypoczynku są Bory Tucholskie. Najlepiej czuję w lesie i nad jeziorem. Może dlatego.
Gdzie pani spędziła swoje dzieciństwo?
— Dzieciństwo spędziłam na szwendaniu się, łażeniu po płotach, drzewach lub na siedzeniu w kącie… i czytaniu różnych książek – głównie zbiorów baśni o wodnikach, rusałkach, olbrzymach. Uwielbiałam budować dom pod stołem. Nakrywałam stół kocami i czytałam.
Opowiadanie napisała pani z lekkością. Dużo tam smaków, zapachów…
— Przechowuję różne zapachy, które przypominają mi różne etapy mojego życia. Flakoniki po perfumach, których akurat używałam na jakimś wyjeździe.
Opowiadanie jest dowcipne, choć dużo tam także przerażających stworów.
— Dzieci lubią opowiadania grozy, lubią się bać, ale tylko wtedy, gdy czują się bezpieczne.
A pani czego się boi i z czego się śmieje?
— Najbardziej boję się złych ludzi – włamywaczy, chuliganów, ludzi agresywnych i nieprzewidywalnych. Śmieszy mnie specyficzne i abstrakcyjne poczucie humoru mojego syna. Czasami zupełnie niepedagogicznie się śmieję, chociaż wiem, że powinnam mu w sumie spuścić manto. Ostatnio trafiłam na forum, na którym naśmiewano się z serialu „M jak miłość”, który oglądam nałogowo. Oglądanie potem kolejnych odcinków doprowadzało mnie do spazmów śmiechu.
Czy trudno jest dorosłym nauczyć się patrzenia na świat oczyma dziecka?
— Rodzice latami trenują i uczą się oglądania świata oczyma dziecka, niektórzy nigdy nie dorastają. Ja także. Zachowuję się jak dziecko, gdy czegoś pragnę i jestem niecierpliwa – bo chciałabym to mieć natychmiast. Jestem prostolinijna i prawdomówna — jak dziecko. Kłamstwo przychodzi mi z dużym trudem i od razu widać, kiedy kłamię. Nigdy nie opanowałam sztuki zawiłych kontaktów międzyludzkich w pracy… Pracuję nad umiejętnością gryzienia się w język, ale jak do tej pory nie nauczyłam się tego.
To prawda, niektórzy nigdy nie wyrastają z dziecka…
— Myślę, że nie wyrosłam do końca z dziecka. Byłam neurotyczną nastolatką, neurotyczną studentką psychologii i zapracowaną, neurotyczną matką. W pewnym momencie zrozumiałam, że się miotam. Zaczęłam zastanawiać się nad sensem i celem swojego życia, nad miłością i relacjami międzyludzkimi. Teraz mniej więcej już wiem, o co mi chodzi w życiu – chciałabym, żeby nie stało się w nim nic takiego, co mogłoby zburzyć mój spokój i odebrać mi to, co już mam. Chciałabym również być pożyteczną poprzez pisanie rzeczy, które wnoszą coś do czyjegoś życia.
Jaką pani jest mamą?
— Jestem nowoczesną mamą. Nałogowo rozmawiam na forum Kafeterii. Bajki zresztą wydałam razem z dwiema koleżankami poznanymi w Kafeterii. Nigdy się nie widziałyśmy, nie spotkałyśmy, właściwie znamy wyłącznie swoje nicki.
Co pani radzi dorosłym i ich dzieciom?
— Wychowywanie dzieci to bardzo trudne zajęcie. Ja jednak je uwielbiam. Mogłabym pisać książki, rodzić i wychowywać dzieci. Współczesnym dorosłym radziłabym, hm, chyba iść na dobrą terapię, na trening osobowości. Jest niewiele osób, które pozbawione są jakiś traum. Warto sobie poukładać różne rzeczy w głowie i zdać sobie sprawę z mechanizmów, jakie rządzą naszą psychiką. Nikt nas nie uczy, jak wychowywać dzieci, zazwyczaj powielamy schematy naszych rodziców, które przecież nie zawsze są dobre. Nie ma na to certyfikatu. Dzieciom życzę, żeby miały fajnych rodziców i kolegów, bo dzięki temu wyrosną na fajnych dorosłych.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze