On dusi się w tym związku?
CEGŁA • dawno temuUmawiam się od jakiegoś czasu z mężczyzną poznanym na bardzo fajnych warsztatach psychologicznych. Ożyło moje życie towarzyskie, chciałam go w to włączyć, był niby entuzjastyczny, dopytywał o moje plany i wszędzie chciał być ze mną. Tymczasem, gdy przychodziło co do czego, nie przychodził. Zaczynam myśleć, że zareagowałam zbyt ostro, a czasem – że jednak zrobił mnie w przysłowiowego balona i mu nie zależy.
Kochana Cegło!
Umawiam się od jakiegoś czasu z mężczyzną poznanym na bardzo fajnych warsztatach psychologicznych (moim problemem jest zaburzona relacja z jedzeniem, Radek z kolei jest tatą nastoletniej córki z takimi problemami). Na jesieni, po warsztatach, zaczęliśmy spotykać się towarzysko, poznałam córę, przy czym było to wszystko przez kilka tygodni na gruncie koleżeńskim.
Mniej więcej w listopadzie zeszłego roku coś "zaskoczyło" i zostaliśmy nagle parą podczas weekendowego wyjazdu do Krakowa. Że brzydko powiem, hormony zagrały po koncercie, mimo naszego "podeszłego" wieku.:-) Mogę powiedzieć, że tamten wyjazd i wspólna euforia to był jakby szczyt sinusoidy w naszej znajomości, zaraz potem zaczęły się problemy, związane być może z moim przewrażliwieniem, ale chcę to zweryfikować z kimś innym niż moje koleżanki i przyjaciółki – wiadomo, zwykle mówią to samo i biorą moją stronę bezkrytycznie. Właśnie krytycyzm jest tym, czego potrzebuję w ocenie tej sytuacji.
W grudniu ożyło moje życie towarzyskie, chciałam Radka w to włączyć, a on był niby wręcz entuzjastyczny, dopytywał o moje plany i wszędzie chciał być ze mną. Tymczasem, gdy przychodziło co do czego, to on… nie przychodził.:-) Sytuacji takich było kilka, najbardziej zabolały mnie dwie.Najpierw nie pojawił się na moim wernisażyku wypalanej ceramiki – mam takie hobby, swoje "twory" rozdaję znajomym:-). Pomagał w przygotowaniach, podniecał się.
Dosłownie 3 godziny przed imprezą zadzwonił, że źle się czuje, fatalnie stąpnął na siłowni i boli go noga, nie przyjdzie. Żadna tragedia – nastawiłam się może na jego towarzystwo u mego boku, jakąś pomoc, plus oczywiście moi znajomi byli bardzo Radka ciekawi, bo lata całe nie miałam faceta, ale — to nie koniec świata.
Niestety, ten sam numer grubszego kalibru wywinął mi na sylwestra. Byliśmy umówieni razem do moich przyjaciół, potem na wspólną wyprawę w miasto "w cztery pary". Już nieważne, że zostałam sama bez pary (chociaż też), ale raczej o formę i czas. Jeszcze w piątek w nocy omawialiśmy telefonicznie z Radkiem szczegóły, a w sobotę rano zadzwonił, że jest chory, chyba ma grypę… Chciałam podjechać, pomóc, zrobić zakupy, złożyć życzenia z całusem czy cokolwiek, może po prostu pooglądać razem filmy – wymówił się. Powiedział, że wszystko załatwi mu córka, a on czuje się i wygląda fatalnie, i nie chce, żebym psuła sobie humor oglądaniem go w tym stanie. Lub na dodatek się zaraziła jakimś bakcylem i zepsuła sobie imprezę…
Prawdę mówiąc, może niezbyt grzecznie się zachowałam jak na ten dzień, bo spytałam, czemu mnie unika i do tego wykręca taki numer, przecież mogłam ustawić się inaczej… Radek też się zezłościł i powiedział, że swoimi podejrzeniami naruszam jego prywatność i pokazuję brak zaufania, a w ogóle to nie wpycha się do kogoś na siłę, tylko czeka na zaproszenie itd.
Jak się domyślasz, moje koleżanki jak jeden mąż uznały to za dziwne i mówią, że on coś kręci, może od dawna miał fajniejszą propozycję, tylko bał się powiedzieć? Wersji było co niemiara, jedna paskudniejsza od drugiej. Nie lubię być oszukiwana, chyba nikt nie lubi, ale też nie mam wielkiego doświadczenia z mężczyznami, po rozwodzie byłam tylko raz zakochana i nie mogę powiedzieć, że mam o nich złe zdanie. Może po prostu wyjątkowy pech?
Sylwestra miałam zepsutego i od soboty nie kontaktujemy się z Radkiem, żadne nie zadzwoniło z życzeniami (za to dzwoniła do mnie Ania, jego córka – była na wyjeździe na nartach, a nie w domu z ojcem, jednak więc kłamał po części). To też takie głupie i im więcej czasu mija, tym gorzej z tego wybrnąć, a ja zaczynam myśleć, że zareagowałam zbyt ostro, a czasem – że jednak zrobił mnie w przysłowiowego balona i mu nie zależy. Co o tym sądzisz?
Alina
***
Kochana Alino!
Jesteście z Radkiem, jak mniemam, ludźmi w lepszych okolicach czterdziestki. Sztywne reguły co prawda nie istnieją w tej kwestii, ale, statystycznie rzecz biorąc, w tym wieku mamy już co nieco za sobą i zawieramy związki ostrożniej. Można to interpretować na wiele sposobów – tracimy wiarę, spontaniczność, zyskujemy i doceniamy niezależność… Jedni zaprzyjaźniają się ze swoją samotnością, inni – wręcz przeciwnie. Niestety, jak to bywa – już bez względu na metrykę — jedno z dwojga zazwyczaj więcej oczekuje i więcej główkuje. Najlepsza wersja wydarzeń w Waszym wypadku jest taka, że to Ty chcesz więcej. Nie ma w tym nic złego. A Radek bardziej się "czai", co nie musi Ci się podobać.
Niektórzy ludzie mają swoje powody, by się okopywać i obserwować z półukrycia rozwój sytuacji. Czasem coś ich wystraszy w tej konkretnej relacji, czasem odzywają się bólem stare rany. Następuje wycofanie. Niby ludzie dorośli powinni być odpowiedzialni i konsekwentni, ale to się nie zawsze na sto procent udaje.
Myślę, że w Waszej historii fajne jest to, iż poznaliście się w naturalnych okolicznościach, połączył Was jakiś problem. Stąd łatwość dalszych kontaktów i rozmów, szczera ciekawość siebie nawzajem. Wreszcie wyjazd i… cały czas świat jest tak urządzony, że seks znaczy więcej dla kobiety, zaznacza się przełomem – podczas gdy dla mężczyzny jest oczywistym punktem, etapem rozwoju znajomości. Czasem, niestety, punktem dojścia, lecz nie sądzę, by tak było u Was.
Dla Ciebie po Krakowie sprawa nabrała rumieńców i tempa, Radek prawdopodobnie wolałby to tempo zwolnić, lecz nie ma wprawy i działa nieporadnie. Dowodem – wykręciki i kłamstewka. Nie przesądzałabym, że jest nieuczciwy, prowadzi podwójną grę lub zmienił zdanie na Twój temat. Myślę raczej, że chce się odsunąć na "bezpieczną" odległość i chwilę pomyśleć – jego prawo. Może dla niego tych wspólnych planów i wtapiania się w Twoje życie zrobiło się ostatnio trochę za dużo, a nie wiedział, jak to zastopować, więc ściemniał. Moja rada: jeśli facet Ci się naprawdę podoba, daj mu odetchnąć. Niech na razie jeszcze nie kandyduje na stanowisko Trzeciego Mężczyzny Twojego Życia, OK?
Doradzam tak również dlatego, że w sumie nie znacie się jeszcze aż tak dobrze i swoich uczuć też nie jesteś do końca pewna. Nie ma sensu więc robić sobie i jemu piekła z powodów li tylko ambicjonalnych – to nie fair. Wiesz już, że dąsając się i naciskając zbytnio, osiągasz cel odwrotny do oczekiwanego. A jesteś inteligentną, fajną, samowystarczalną kobietą, masz swoje pasje, grono bliskich ludzi, i nie widzę powodu, byś nagle robiła z siebie bluszcz. Weź na wstrzymanie i nie dzwoń. Życzenia noworoczne można sobie składać do marca:-). Do tego czasu oboje powinniście wyzdrowieć – a w tym przypadku mocno zalecam obniżenie gorączki.
Szczęścia życzę!
Cegła
PS: Typuję, że z chorą nogą to była prawda, a z grypą w sylwestra – próba ucieczki.:-)
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze