Nerwica natręctw
ALEKSANDRA POWIERSKA • dawno temuŻyjemy w świecie ludzi zapracowanych, zabieganych, znerwicowanych. Coraz więcej pracujemy, coraz mniej odpoczywamy. Stres towarzyszy nam praktycznie każdego dnia stając się doskonałym tematem popkulturowych poradników. Stresem tłumaczymy roztargnienie, wybuchy furii, a nawet pewne nawyki. Tymczasem niewinne obgryzanie paznokci, czy nagminne mycie rąk może być oznaką poważnej choroby, jaką jest nerwica natręctw.
Zabójcze myśli
Nerwica natręctw to zaburzenia obsesyjno- kompulsywne. Sama definicja nie za wiele nam jednak mówi. Większości osób choroba ta kojarzy się z natrętnym wykonywaniem bezsensownych, wręcz absurdalnych czynności takich jak odliczanie lub mycie rąk. Kompulsje te nabierają charakteru swoistych rytuałów, od których trudno się uwolnić, pomimo świadomości ich nonsensu. Tymczasem sam przymus wykonywania absurdalnych czynności jest tylko objawem towarzyszącym. Sedno nerwicy to dręczące i niechciane myśli, które wzbudzają lęk i niepokój, a nawet doprowadzają do sytuacji, kiedy człowiek myśli, że jest niezrównoważony psychicznie. Myśli te mają często podłoże religijne i wiążą się z obrazoburstwem. Ale nie tylko. Dr Janusz Krzyżowski wskazuje, że na nerwicę natręctw cierpią młode matki, którym towarzyszy depresja poporodowa. Nękają ich wyobrażenia, w których zabijają własne dzieci, niekiedy w bardzo drastyczny sposób…
Nożem zabijała dziecko
Katarzyna jest młodą matką mieszkającą w Krakowie. Dziecko urodziła już po studiach, kiedy oboje z mężem mieli stabilną pracę i nie musieli zabiegać o każdy grosz.
— Lubię swoją pracę, zajmuję się promocją wydarzeń kulturalnych, to bardzo dynamiczne zajęcie i może właśnie dlatego ciężko mi było pogodzić się z faktem, że ciąża i potem narodziny Julki przyniosą czas przestoju - opowiada.
Po przyjściu na świat córki Katarzyna zaczęła mieć dziwne myśli. Początkowo sądziła, że to minie, że za dużo naoglądała się filmów i naczytała powieści kryminalnych, które od dziecka były jej pasją. Ale myśli pojawiały się coraz częściej, były coraz bardziej dręczące i miały zawsze ten sam scenariusz.
— Przed oczami nieustannie stawał mi obraz, że zabijam własną córkę! Nożem… nie mogłam się od niego uwolnić! Doskonale wiedziałam, że to co podpowiada mi moja wyobraźnia, nie jest zgodne z uczuciami i zupełnie sprzeczne z wielką miłością, jaką darzę Julkę. Ale nie potrafiłam zwalczyć tych myśli. Były zbyt silne. W końcu poszłam do lekarza myśląc, że ze mną jest naprawdę coś nie tak - wyznaje młoda matka.
Katarzyna została skierowana na psychoterapię. Lekarz wytłumaczył jej, że cierpi na nerwicę natręctw spowodowaną m.in. depresją poporodową i faktem, że na kilka miesięcy musiała przerwać pracę. Kasia była w szoku, bo jak większość ludzi nerwicę natręctw definiowała przez wykonywanie absurdalnych czynności, których u siebie nie zaobserwowała. Tymczasem choroba ta może mieć wiele innych objawów.
Najczęstsze objawy
Zachowania kompulsywne występują u blisko 80% pacjentów chorych na nerwicę natręctw. Do najczęstszych należy obsesyjne mycie rąk, czasami aż do zdarcia skóry, wielokrotne sprawdzanie, czy kran jest zakręcony, drzwi dobrze zamknięte lub światło wyłączone. Ponadto wiele osób zadręcza się liczeniem według określonego schematu: dwójkami, trójkami, etc. Czasami pojawiają się skomplikowane rytuały wykonywania prostych czynności, np. ubieranie według konkretnego schematu, którego złamanie budzi niepokój i strach. Obok kompulsji chorobie często towarzyszą zaburzenia koncentracji, depresja lub problemy z pamięcią wzrokową. Na szczęście istnieją sposoby, by pozbyć się natrętnych myśli i niechcianych rytuałów.
Psychoterapia
Osoby cierpiące na nerwicę natręctw nie powinny się łudzić, że poradzą sobie z problemem same. Niestety to się prawie nie zdarza i w takich przypadkach niezbędna jest pomoc psychoterapeuty. W literaturze wymienia się trzy sposoby leczenia: psychoanaliza, terapia behawioralna oraz kognitywna. Wszystko to brzmi dość skomplikowanie, dlatego warto przyjrzeć się bliżej każdej z powyższych metod. Psychoanaliza nierozerwalnie łączona z nazwiskiem Freuda pozwala odkryć przyczyny nerwicy, które często są wypierane przez pacjenta i spychane do jego nieświadomości. Wykonywane rytuały są racjonalizowane jako skuteczna obrona przed lękiem, ale tak naprawdę prowadzą do jeszcze głębszych zaburzeń psychicznych. Terapia behawioralna z kolei polega na wyuczeniu nowych, prawidłowych nawyków i pozbyciu się natarczywych kompulsji. Może to wyglądać na przykład tak, że terapeuta każe pacjentowi dotknąć klamki, czy podnieść coś z podłogi a następnie powstrzymać się przed umyciem rąk. Ostatecznie przecież nie używamy mydła za każdym razem, gdy otworzymy drzwi lub coś nam upadnie. Ostatnią metodą jest terapia kognitywna, której celem jest wyeliminowanie negatywnych myśli wzbudzających w nas poczucie zagrożenia i powodujących niską samoocenę. Pacjent uczy się, jak blokować natarczywe myślenie oraz jak afirmować własną osobę i doceniać swoje sukcesy. Warto jednak pamiętać, że we wszystkich tych metodach najważniejsza jest zasada: gdy zaczynają nas dręczyć niechciane myśli, nie oszukujmy się, że wszystko jest w porządku!
Źródło: Janusz Krzyżowski, Natręctwa, obsesje i kompulsje, Warszawa 2003, [s. 7–16, 123–135].
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze