Ile wytrzymasz bez mężczyzny i seksu?
EWA PODSIADŁY • dawno temuJak długo jesteś w stanie wytrzymać bez ukochanego? Miesiąc, tydzień... A może nie więcej niż dzień? Są kobiety, które mimo że w związku, musiały nauczyć się życia w pojedynkę. Zmusiła je do tego rozłąka z partnerem. Słomiane wdowy nie ukrywają, że związek na odległość jest bardzo trudny. A specjaliści ostrzegają, że tylko co trzeci taki układ ma szansę przetrwać.
Dziennikarz, pisarz i mistrz polskiej ortografii sprzed 20 lat Maciej Malinowski wyjaśnia, że słomianą wdową nazywa się – nieco żartobliwie – kobietę, której mąż wyjechał na pewien czas, zostawiając ją samą. Kobiety w takiej sytuacji przyznają, że rozłąka z partnerem – zwłaszcza długa – to bardzo ciężki czas dla każdego związku.
Emigracja równa się tęsknota
W ciągu ostatnich kilku lat liczba słomianych wdów zwiększyła się drastycznie. Główny powód? Emigracja zarobkowa. Polacy zaczęli masowo wyjeżdżać do Niemiec, Włoch, Hiszpanii i Anglii… Często na wyjazd decydował się tylko jeden z partnerów, zostawiając w domu rodzinę. Basia z Warszawy może się dopisać do listy słomianych wdów po tym, jak wróciła do Polski z Irlandii, w której został jej mąż.
– Drażnił mnie klimat, stagnacja doprowadzała mnie do szału, czułam się tam nieswojo.
W Polsce na początku było jej ciężko. Bardzo tęskniła za mężem. Dlatego po okresie rozłąki podjęli decyzję: pora na normalne życie.
– Mój mąż wraca niedługo na stałe. Priorytetem jest dla nas rodzina, a nie pieniądze. Na bycie słomianą wdową brakuje mi sił – twierdzi Basia.
Z kolei Ewa ze Słupka ma męża, który pracuje jako międzynarodowy kierowca. U nich wygląda to tak: dwa miesiące rozłąki i tydzień wspólnego życia. I tak w kółko.
– Na każde spotkanie czekam z niecierpliwością – opowiada i przyznaje, że równie mocno powrotu głowy rodziny wypatruje ich sześcioletni syn Mateusz.
– Bardzo tęskni za tatą. Na szczęście staramy się w weekendy rozmawiać przez Internet, oboje mamy kamery. Ale to nie to samo, co rozmowa na żywo – uważa Ewa.
Nie jest łatwo
Prawdziwą rekordzistką jest Izabela – słomiana wdowa od 21 lat, żona marynarza.
– Kiedy się poznaliśmy, nie zdawałam sobie sprawy, jak naprawdę będzie wyglądało moje życie. Przez te wszystkie lata musiałam sama sobie radzić. Łatwo nie było i nie jest: troje dzieci, które trzeba wychować, ich choroby i problemy w szkole – opowiada Izabela.
Jako weteranka podkreśla, że aby wytrzymać rozłąkę, trzeba mieć naprawdę silny charakter i oparcie w rodzinie albo przyjaciołach.
– Kiedy dopadała mnie chandra, kojąco działała na mnie rozmowa z koleżanką lub lampka wina. Teraz jest już lepiej dzięki temu, że są komórki i jest Internet. A dawniej był jeden telefon co dwa tygodnie – wspomina.
Są również dziewczyny, których mężowie gonią nie za chlebem, a za… rozrywką. Pewna 31-latka z Brzezin nie ukrywa, że niby ma męża w domu, ale tak, jakby go nie było.
– Ciągle jest coś ważniejszego od bycia ze mną i córką. Piłka trzy razy w tygodniu, potem koledzy, a w międzyczasie praca. Zupełnie jakby był moim kolegą. Współczuję innym wyjazdów męża, bo wiem, co to znaczy – przyznaje.
Setki tysięcy korespondencyjnych związków
Oprócz samotności i tęsknoty słomiane wdowy muszą poradzić sobie również z abstynencją seksualną. Najbardziej znany polski ekspert z zakresu seksuologii Zbigniew Lew – Starowicz w Encyklopedii erotyki pisze, że jedni abstynencję znoszą lepiej, a inni gorzej. U niektórych niezaspokajanie potrzeb seksualnych wpływa destrukcyjnie na zdrowie psychiczne i fizyczne. Zauważa jednak, że znoszenie abstynencji w dużym stopniu zależy od motywacji. Jeśli abstynencja jest niechciana czy wręcz narzucana, może powodować rozwój negatywnych mechanizmów obronnych.
Jak zatem słomiane wdowy radzą sobie z chwilowym stanem przymusowego celibatu? Klara na co dzień stara się panować nad popędem, ale gdy jej mąż przyjeżdża, wprost nie mogą oderwać od siebie rąk.
– Widujemy się co trzy, cztery miesiące i od razu się na siebie rzucamy. A w czasie rozłąki pomaga nam komunikator – opowiada, uśmiechając się tajemniczo.
Z kolei Marta, której mąż wyjechał na siedem miesięcy, przyznaje, że podczas rozłąki każde z nich radzi sobie w pojedynkę. Po powrocie ukochanego zamierzają wrócić do starych technik małżeńskich. Choć nie brakuje również pesymistycznych głosów – głównie anonimowych, w sieci – według których słomiane wdowy zwykle mają kochanków. I ich mężowie w rozjazdach też mają się kim pocieszyć.
Wiele kobiet nie zdaje sobie sprawy, że rozłąka z ukochanym bardzo często prowadzi do smutnego finału. Szacuje się, że w naszym kraju jest już blisko 700 tys. „korespondencyjnych” związków. Prof. Jadwiga Slany z Uniwersytetu Jagiellońskiego zauważa, że obronną ręką z rozłąki wyszła tylko co trzecia żyjąca na odległość para.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze