Hikikomori – niewidzialni, samotni
MONIKA BOŁTRYK • dawno temuZamykają się we własnych pokojach na kilka miesięcy, a bywa, że i na kilka lat. Odcinają kontakt ze światem, który wydaje im się wrogi i nie wart poznawania. Hikikomori, to rodzaj depresji, na którą chorują już rzesze młodych Japończyków. Ale to nie tylko problem Japończyków, ten rodzaj depresji obserwuje się także wśród polskiej młodzieży i dorosłych.
Zamykają się we własnych pokojach na kilka miesięcy, a bywa, że i na kilka lat. Odcinają kontakt ze światem, który wydaje im się wrogi i nie wart poznawania. Hikikomori, to rodzaj depresji, na którą chorują już rzesze młodych Japończyków. W wolnym tłumaczeniu hikikomori to oddzielenie się, tak nazywana jest choroba o podłożu psychiczno- emocjonalnym, która objawia się skrajną izolacją społeczną. W Japonii staje się już chorobą cywilizacyjną. W Polsce dopiero zaczyna się o niej mówić.
Trudno o jednoznaczne statystyki, ale mówi się, że problem nie dotyczy tylko marginesu społecznego. Szacuje się, że nawet około 50 procent Japończyków w wieku 13–24 lat doświadczyło bycia hikikomori przynajmniej przez jakiś czas. A kilka milionów mieszkańców kraju kwitnącej wiśni przez dłuższy okres. Badania pokazują, że od świata izolują się częściej chłopcy, niż dziewczynki (ok. 7 chłopców na 3 dziewczyny).
Życie hikikomori
Współczesny pustelnik najczęściej nie uczy się i nie pracuje. Miejsce zamknięcia opuszcza co najwyżej po to, żeby wyjść do toalety. I zrobi wszystko, żeby nie spotkać nikogo po drodze, bowiem nic nie sprawia mu większego bólu, niż kontakt z drugim człowiekiem. Często żyje tylko dzięki pomocy rodzinie, która podaje mu jedzenie, w skrajnych przypadkach zostawiając pod drzwiami. W łagodniejszej wersji choroby, osoba nią dotknięta chodzi do szkoły, czy też pracy, ale cały wolny czas spędza zamknięta w swoim pokoju. A jeżeli już zaistnieje potrzeba kontaktu, to zazwyczaj łączność ze światem zewnętrznym utrzymuje przez internet. Często też hikikomori prowadzą tzw. odwrócony tryb życia, czyli śpią za dnia, a w nocy budzą się do aktywności, która i tak ogranicza się do monitora komputera. Niektórzy wychodzą raz na jakiś czas, np. raz w miesiącu, żeby kupić nowe płyty lub komiksy. Nawet wtedy zrobią wszystko, żeby nie wejść w interakcję ze sprzedawcami. To nie tylko problem Japończyków, ten rodzaj depresji obserwuje się także wśród polskiej młodzieży i dorosłych.
Skąd się bierze hikikomori?
Najczęściej depresja rozpoczyna się wraz ze szkolnymi niepowodzeniami. W kulturze japońskiej od chłopców, w większym stopniu, niż od dziewczynek, oczekuje się zdobycia dyplomu renomowanej uczelni i zrobienia kariery zawodowej. To zaburzenie psychiczne jest związane z silną presją sukcesu rozwiniętych społeczeństw dalekowschodnich. A co za tym idzie dużymi wymaganiami i konkurencją. Rywalizację w szkołach obserwuje się na wszystkich poziomach: uczniowie chcą być lepsi od innych, klasy walczą między sobą, szkoły chcą mieć wyższe noty od innych szkół. Młodzi ludzie boją się, że nie będą wystarczająco dobrzy. Do tego dochodzi silna potrzeba akceptacji w grupie. Wielu młodych ludzi nie wytrzymuje presji. Inny człowiek zaczyna być spostrzegany, nie jako osoba, która daje wsparcie, ale konkurent, z którym trzeba się zmierzyć. Zamknięcie się w pokoju, odizolowanie jest formą ucieczki od oczekiwań innych ludzi i od starcia w wyścigu. Wielu młodych Japończyków nie chce też iść w ślady swoich rodziców, którzy często poświęcili całe swoje życie dla firmy. Nie umie jednak znaleźć wyjścia z tej sytuacji. Izolacja jest ucieczką.
Najpierw młody człowiek zaczyna wagarować i coraz więcej czasu spędzać przed monitorem komputera. Opuszcza kolejne zajęcia, w końcu w ogóle przestaje chodzić do szkoły, czy na uczelnię, bywa, że zostaje z niej wydalony. Ma coraz mniejszy kontakt z rówieśnikami. I w końcu może już na głucho zatrzasnąć drzwi swojego pokoju na całe lata. Japońscy rodzice wstydzą się przyznawać do tej choroby. To społeczeństwo, gdzie honor i dobre imię rodziny są wciąż jednymi z najważniejszych wartości, a posiadanie dziecka z zaburzeniami psychicznymi jest dyshonorem dla rodziny. W ten sposób całymi latami może ono siedzieć zamknięte w niewielkiej przestrzeni, podczas kiedy potrzebuje pomocy psychologa. Hikikomori mogą też towarzyszyć takie zaburzenia psychiczne jak depresja, bezsenność czy nawet schizofrenia.
Przerwać zmowę milczenia
O ile rodzina chorych na hikikomori wstydzi się choroby swoich bliskich i niechętnie o niej mówi, to o zaburzeniu mówią artyści. Motyw „niewidzialnych” od pewnego czasu zaczął pojawiać się w japońskiej kulturze popularnej. Bohaterami książek i komiksów stają się młodzi sfrustrowani, którzy są w stanie z innymi ludźmi kontaktować się tylko za pomocą internetu. W anime Sayonara Zetsubō Sensei pokazana została nieumiejętność dorosłych w zajmowaniu się problemem młodych ludzi, którzy nie chcą opuszczać swoich pokoi. Tak jak bohater powieści NHK ni yōkoso, który wychodzi tylko po zakupy. W filmie Tokyo, Bong Joon-ho przedstawia bohatera od 10 lat zamkniętego w swoim domu - wszystko co potrzebne mu do życia zamawia przez telefon. Aż w końcu poznaje inną hikikomori.
O hikikomori zaczęło być głośno dopiero jakieś sześć lat temu. A to za sprawą siedemnastoletniego Japończyka, który po kilku latach izolacji, kiedy wyszedł na ulicę, porwał autobus i zabił jednego z pasażerów. Inny uprowadził małą dziewczynkę i więził ją w swoim pokoju przez dziewięć lat. Warto jednak zaznaczyć, że hikikomori są niezwykle rzadko agresywni. Musiało jednak dojść do tragedii, żeby japońskie społeczeństwo dostrzegło problem, prasa zaczęła rozpisywać się na ten temat.
Naukowcy są zdania, że właśnie ze względu na specyfikę kulturową, hikikomori jest dla Dalekiego Wschodu charakterystycznym zaburzeniem psychicznym. Stwierdzono ją również w Korei Południowej, gdzie chorobę diagnozuje się jako uzależnienie od internetu. W Europie, w tym również w Polsce, zjawisko nie jest tak rozpowszechnione jak w Japonii. I podobnie jak w Korei, osoby, które całe dnie spędzają przed komputerem, przestają kontaktować się ze światem, diagnozuje się jako depresję albo uzależnienie od internetu, którego konsekwencją, a nie przyczyną jest izolacja.
Niezbędna terapia
W Japonii problem stał się tak duży, że powstają specjalistyczne kliniki i poradnie leczenia hikikomori. Ministerstwo zdrowia rozprowadza broszury jak radzić sobie z izolującymi się, a rodzice dostają darmowe porady. Na terenie Japonii działa już kilkanaście społecznych organizacji zajmujących się hikikomori. A jedna z nich - Nowy Start organizuje obozy, na których próbuje się ich na nowo nauczyć życia w społeczeństwie. Wykonują proste prace, uczestniczą w grach zespołowych, wspólnie jedzą posiłki, najważniejsze, że na nowo uczą się funkcjonowania w grupie. Powrót do społeczeństwa zajmuje im najczęściej dwa lata.
Rozejrzyj się, czy ktoś z twojego otoczenia potrzebuje pomocy? Zastanów się, czy twoje dziecko unika kontaktu z rodziną i z rówieśnikami, śpi po lekcjach, by nocą buszować po internecie, lub coraz częściej wagaruje, nie ma przyjaciół, nie wychodzi z domu nawet w weekendy, jest małomówne, przemyka po domu niepostrzeżenie, męczy go rozmowa z tobą i jakakolwiek próba kontaktu ze światem zewnętrznym. To mogą być symptomy ciężkiej choroby.
Źródła:
www.czytelnia.tanuki.pl
www.merkuriusz.id.uw.edu.pl
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze