Wredna babcia!
ANNA ŻYWICKA • dawno temuChoć reklamy pokazują sympatycznych seniorów z radością zajmujących się wnukami, życie pokazuje, że o miłą babcię trudno w dzisiejszych czasach. Zapytałam kilka swoich koleżanek, czy ich matki i teściowe znajdują czas dla wnuków. Nie miałam na myśli obowiązku, bo chyba nikt już nie myśli, że dziadkowie muszą zajmować się wnukami. Chodziło mi bardziej o to, czy wnuki nadal są dla dziadków najwyższym dobrem. Oto, co usłyszałam.
Anna od sześciu lat zajmuje się dziećmi. Jej mąż jest kierownikiem w dużej firmie produkcyjnej i praktycznie nie ma go w domu. Zrezygnowała z pracy, jak tylko dowiedziała się o pierwszej ciąży. Od tego czasu na palcach jednej ręki może wymienić dni, kiedy miała wolny wieczór. Z opiekunkami ma kłopot, bo mieszka na uboczu, bez transportu miejskiego, poza tym kilka razy sparzyła się na ich usługach, teściowie nie żyją, a jej matka, choć mieszka zaledwie kilka kilometrów od niej, jest ostatnią osobą, której chciałaby powierzyć swoje dzieci. Czemu?
— Matka zafundowała mi piekło zamiast dzieciństwa i choć dzisiaj trochę się ustatkowała, mniej pije i krzyczy, to nie uważam, żeby była dobrą towarzyszką zabaw dla moich dzieci. Ona nigdy w życiu nawet cukierkiem ich nie poczęstowała. Zresztą, gdybym nawet przełamała swoje obawy, ona i tak nie zechciałaby zająć się swoimi wnukami za darmo. Uważa, że swój obowiązek wobec dzieci już w życiu wykonała i teraz ma czas na odpoczynek. Odpoczywa więc każdego dnia, a swojej córce daje przez telefon dobre rady, jak wychowywać dzieci.
Natalia, doradca ubezpieczeniowy, samotnie wychowuje dziesięcioletniego Adriana. Po rozwodzie przeprowadziła się do innego miasta, aby nic nie przypominało jej toksycznego związku. Zaczęła od zera budować nowe życie. Ciężkie życie, bo niełatwo samotnej matce spłacać kredyt i pracować w zawodzie, który ma nienormowane godziny pracy i niepewne zarobki. Póki nie poznała kilku koleżanek, z którymi teraz może zostawić syna, często zabierała go do pracy. A babcia? Przecież jest samotna. Nie chciała pomóc? – pytam.
— Chciała, ale to dla mnie zbyt obciążające – wspomina Natalia. Kiedy przyjechała do mnie i zamieszkała z nami w ciasnym mieszkaniu, czułam się tak, jakby wróciły czasy mojej podstawówki. Wszystko musiałam robić pod jej dyktando, tłumaczyć się z każdego wieczornego wyjścia, telefonu od znajomego czy niezjedzonego obiadu. Dodatkowo babcia ziała nienawiścią do całego świata. Nie mogła pogodzić się z faktem, że jej córka to rozwódka i wbijała do głowy wnukowi, że jego ojciec to szmaciarz, niezdolny do roli ojca a jego matka, jest idiotką, bo za dużo mu zostawiła. Po kilku miesiącach mieszkania z babcią Adriana zamieniłam się w znerwicowaną kobietę, która żeby posłuchać ulubionej muzyki, zamyka się w łazience. Syn trafił pod opiekę psychologa. Wolę, żeby mój syn jadał obiady w szkole, a kiedy nie mogę się nim zająć, był pod opieką niani, niż szarpać sobie nerwy z babcią.
Matka Karoliny, wychowującej z mężem dwuletnią Kamilę jest młoda i aktywna zawodowo. To tłumaczy jej brak w życiu wnuczki. Czterdziestosześcioletnia babcia jest wciąż w rozjazdach, nie stroni od nocnej rozrywki a w tygodniu praktycznie nie ma jej w domu. W weekendy zaś odsypia lub odpoczywa. Wnuczkę zna raczej ze zdjęć na facebooku, bo Karolina przestała do niej przyjeżdżać.
— Tak trudno wstrzelić się w jej wolny czas – wspomina. — Rodzinny obiad jest wtedy, jak go zrobię. Nie mam nic przeciwko temu, bo w końcu ona jest samotna i zapracowana, ale trochę mi przykro, że Kamilka nie ma okazji poznać swojej babci. Ona nigdy nie wychodzi z inicjatywą.
Beata ulokowała ośmiomiesięcznego syna w żłobku. Musiała wracać do pracy, a jej pracująca i mieszkająca daleko matka nie mogła się zająć małym. Teściowa zaś od razu powiedziała, że ona już swoje dzieci wychowała, a wnuki może jedynie czasami porozpieszczać. Problem w tym, że to „czasami” nie chce nadejść.
— Nie zdarzyło się, żeby chociaż przyszła się z nimi pobawić.
Często jednak ma pretensje do Beaty i swojego syna, że po pojawieniu się Kuby poświęcają jej za mało uwagi.
— Tak, jakby była zazdrosna o swojego wnuka – wspomina Beata.
Czyżby wnuki nie były już atrakcyjne dla współczesnych babć? Coraz częściej przegrywają z aktywnym życiem seniorów. Z jedne strony trudno się dziwić, że babcia czy dziadek wolą swoje pasje niż codzienne męczące zajmowanie się maluchami. Dlaczego jednak wielu z nich rezygnuje z przyjemności rozpieszczania wnucząt, rodzinnych obiadów, wizyt na przedstawieniach w przedszkolach i objaśniania świata maluchom?
Na szczęście przytoczone wyżej przykłady to nie jest polska norma. O kontakty z babciami zapytałam jeszcze Ewę i Małgosię.
— Bez babć byłoby kiepsko – wspominają obie. — Zawsze możemy na nie liczyć a nasze dzieciaki ubóstwiają spędzać z nimi czas.
Szkoda, że nie wszystkie dzieciaki będą miały komu wręczyć laurkę z okazji dnia babci.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze