Głos z dziury
MAŁGORZATA SULARCZYK • dawno temuUstalmy jedno: świat widziany z głębi czarnej dziury traci sens i koloryt. Trzeba wychynąć na powierzchnię, żeby znowu poczuć zapach świeżego powietrza, poczuć ciepło słońca na twarzy i odzyskać chęć do życia. Samej Ci się to pewnie nie uda, bo depresja, wbrew temu, co się niektórym wydaje, nie jest chorobą, przy której wystarczy wziąć się w garść.
Witam,
Mój problem jest związany prawdopodobnie z depresją… Nikt mnie nie rozumie, jestem ze swoim problemem sama. Kiedy mówię o tym rodzicom, to twierdzą, że mi rozum odebrało. A ja nie potrafię już tego wytrzymać.
Jestem studentką prywatnej uczelni. Czuję się tam okropnie. Nauczyciele nie robią sobie z nas nic… Jedna pani magister powiedziała mi, że się do niczego nie nadaję i ona zrobi wszystko, żebym ja u niej nie zdała. W grupie panuje zawiść i oceny za pieniądze. Jeden drugiemu wydrapałby oczy. Tylko kiedy mówię o tym rodzicom, oni w to nie wierzą Kiedyś nauka sprawiała mi przyjemność, teraz jest to okropieństwo. Nie mam ochoty do życia… Wszystko jest szare i ponure. Wstaję, bo muszę. Załamałam się całkowicie. Kiedyś byłam inna, teraz zdarza mi się przespać prawie cały dzień. Nie mam jakiejkolwiek motywacji do życia. Nie chcę już mówić kolejnej osobie o moim problemie, bo skoro rodzice mnie nierozumieją, to któż inny mnie zrozumie?
Monika
***
Droga Moniko,
I nic Cię nie uchroni przed wizytą u lekarza, a im wcześniej to uczynisz, tym lepiej. Jeśli oczywiście chcesz zwalczyć problem. Ludzie zwykle wstydzą się tego, że ich psychika słabo znosi trudności. Wstydzą się pójść do psychiatry, wstydzą brać środki antydepresyjne, ba – obawiają się ich, niesłusznie utożsamiając je z uzależniającymi lekami stosowanymi w poważniejszych schorzeniach psychiki. Tymczasem nie taki diabeł straszny… A fałszywie generowany wstyd utrudnia niepotrzebnie normalne funkcjonowanie, które przy mądrej terapii psychologicznej i farmakologicznej jest osiągalne szybko i sprawnie.
Pytaniem pozostaje, czy Twoje problemy są spowodowane wyłącznie szkołą? I czy to kłopoty z jednym tylko przedmiotem? Nawet jeśli będzie trzeba powtórzyć rok – to jeszcze chyba nie jest tragedia… Podobnie zmiana kierunku – to zdarza się tak wielu ludziom, nie jest żadną hańbą popełnić błąd w wyborze życiowej drogi. Mało kto zna siebie tak dobrze w wieku 18–20 lat, żeby umieć rozpoznać wszystkie swoje talenty, umiejętności, zainteresowania… Czasami lepiej „stracić” rok (bez robienia z tego tragedii), a zyskać świadomość swojej drogi życiowej, znaleźć pracę i zobaczyć, w czym się człowiek dobrze czuje, w czym jest mocny i czym powinien się zawodowo zajmować. Inną sprawą jest też to, że nie każdy w życiu musi skończyć studia. Różnie się ludziom wiedzie, różne mają zdolności, skłonności i stawianie sobie od razu za wysokiej poprzeczki powoduje odwrotny efekt.
Wygląda mi na to, że bardzo zależy Ci na opinii rodziców. Czy to oni wybrali dla Ciebie kierunek studiów, czy wybierałaś go sama? Coś mi podpowiada, że największym zmartwieniem nie są kłopoty na studiach, ale właśnie poczucie, że nie spełniasz oczekiwań swoich rodzicieli. Wydajesz mi się uwikłana w pytania typu: „co o mnie pomyślą”, „czy widzą, że się staram”, „czy mi wierzą”. Dlatego też, bez zbędnego wdawania się w dywagacje, poproszę Cię, żebyś koniecznie postarała się odwiedzić lekarza psychologa albo chociaż lekarza pierwszego kontaktu, któremu konieczne opowiedz o swoim poczuciu beznadziei i przesypianiu dni. Mądry lekarz pokieruje Twoim leczeniem. A terapia wydaje mi się wskazana nie tylko z uwagi na depresję…
Pozdrawiam i życzę wyjścia z dziury,
Margola
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze