Czasem szczęście musi boleć
CEGŁA • dawno temuNa Mazurach poznałam chłopaka. Zakochaliśmy się. Ale on na rozstanie, w ostatni nasz wieczór przyznał się, że ma na stałe dziewczynę w swojej miejscowości. Nie umiem przegrywać, nie okazałam smutku, rozczarowania, złości. Skłamałam, że też mam chłopaka. Teraz on za miesiąc przyjeżdża do mojego miasta na studia, zerwał ze swoją dziewczyną. Przyznać mu się do kłamstwa i zacząć wszystko od nowa?
Kochana Cegło!
W lipcu na Mazurach poznałam chłopaka, jest z innego miasta, ale za miesiąc przyjeżdża do mojego na studia. 10 dni minęło szybciej niż chcieliśmy, bo wszystko, co dobre…
Byłam pewna, że to, co jest między nami, nie powtórzy się, jest inne, niż wszystko dotychczas w moim życiu i w jego też, takie rzeczy można wyczuć. Niestety, poza nieuchronnością rozstania (o studiach dowiedziałam się dopiero później) było jeszcze coś, co zrujnowało w moich oczach nasze najpiękniejsze wspólne chwile: w ostatni nasz wieczór przyznał się, że ma na stałe dziewczynę w swojej miejscowości. Nie układa im się ostatnio, inaczej to między nami by się nie zdarzyło. Niczego nie żałuje, jestem dla niego ważna, ale musi wrócić z twarzą i stawić czoło temu związkowi, sprawdzić, czy da się uratować.
Były to banały jak z kiepskiego filmu, niemniej zachwiałam się na nogach, gdy to usłyszałam. Nawet jeśli człowiek wie, co to wakacyjna miłość i godzi się z pewnymi regułami, to poznać to na własnej skórze… boli. Zwłaszcza kiedy w grę wchodzi coś więcej niż lekka miłostka czy obściskiwanie się po alkoholu. Wiem, że dla nas obojga było to coś więcej.
Nie umiem przegrywać i żeby nie przegrać, nie okazałam swojego smutku, rozczarowania, złości. Nie dałam nic po sobie poznać. Wysłuchałam o tej dziewczynie, a potem powiedziałam: wiesz, dobrze się składa, bo ja w sumie też kogoś mam i nie chciałabym go skrzywdzić. To była moja głupia zemsta – niby na nim, ale zaszkodziłam jedynie sobie. Poczułam się z tym kłamstwem, ukrywaniem prawdziwych uczuć do niego jeszcze gorzej, zamiast spodziewanej satysfakcji.
Nie wiem, czemu, ale miałam wrażenie, że zrobiło mu się smutno. Co za niekonsekwentni idioci z tych facetów – pomyślałam. Sam mi daje do zrozumienia, że to koniec, bo ma inną, a gdy ja mówię to samo, to mu kwaśnieje mina, jakbym zrobiła mu straszną przykrość, obraziła nawet. A co on zrobił ze mną?
Niestety, moja zemsta odbiła się na mnie, gdyż zranił mnie, ale nie powiedział wcale prawdy o swoich wszystkich zamiarach. Ostatnio dostałam mejla, po którym się popłakałam, do dziś nie umiem dojść do siebie. Napisał przede wszystkim to, że będzie studiował w moim mieście – kolejna niespodzianka poniewczasie. Po drugie, że nie chciał zrywać ze swoją dziewczyną na odległość, ale kiedy spotkał mnie, postanowił przemyśleć i rozwiązać tę sytuację, wyjść z niej na czysto. Zakochał się we mnie, ale nie chciał mi niczego obiecywać, dopóki nie skończy tamtej znajomości. Zamierzał rozmówić się z nią po powrocie z Mazur. Nie spodziewał się, że ja też z kimś jestem. Jego związek jest już martwy, ale nie chce, żebym czuła z jego strony jakąś presję. Możemy mieszkać w jednym mieście i być dobrymi kolegami!
Cegło, sama nie wiem, po co skłamałam, z głupiej ambicji chyba, żeby nie wyjść na porzuconą i wykorzystaną. Jak mogę to odkręcić – on przecież chciał z nią zerwać dla mnie i zrobił to? Czy mam moralne prawo teraz to wykorzystywać? Zależy mi na nim i nie zamierzam spotykać się po koleżeńsku, nie zniosłabym tego… Jak mu teraz wytłumaczyć, że wymyśliłam sobie swojego nieistniejącego chłopaka, żeby mu dopiec? Czy mi uwierzy?
Karina
***
Kochana Karino!
Masz czarno na białym, że on i tak zerwałby z tą dziewczyną – bez względu na to, czy Ty z nim będziesz czy nie. Nie obwiniaj się więc na wyrost i nie wynajduj nieistniejących komplikacji.
Miłość po części jest rozgrywką, mocowaniem się. Prawdziwa – upomina się bezpardonowo o swoje prawa. Nie gmatwałabym tego rozterkami moralnymi dużego kalibru. Najwięcej zależy od autentyczności tego, co się między Wami wydarzyło, a wiele wskazuje na to, że to JEST autentyczne. Mimo że chłopak okłamał Cię jako pierwszy. Lub raczej, przemilczając pewne rzeczy, sprowokował Twoje kłamstwo. Teraz nadeszła chwila prawdy. Jeśli nie wyznasz jej szybko, stracisz tę znajomość, a nie musi tak wcale być.
Wakacyjna miłość nie jest w niczym "gorsza" od całorocznej, a często mówimy o niej lekceważąco… Osobiście uważam, że rozstanie – czy to na 2 tygodnie wakacji, czy na roczny wyjazd za granicę – nie jest zagrożeniem ani próbą, nie w tych kategoriach należy je rozpatrywać. Gdy mowa o związku udanym, okrzepłym, stuprocentowo pewnym (o ile są takie:-)) - sytuacja jest oczywista. W pozostałych przypadkach – kiedy istnieją "uzasadnione wątpliwości", niezałatwione konflikty, ochłodzenie – rozstanie sprzyja refleksji, ponieważ kiedy non stop jest się razem, sytuacja czasem aż prosi się o rewizję, ale brak na to sił i czasu. I trzeba pogodzić się z faktem, że katalizatorem ewentualnych decyzji bywa nowa fascynacja. Np. rodząca się latem, z dala od codzienności.
Wierzę w dobrą wolę i uczciwe zamiary chłopaka, którego poznałaś. Spotkanie z Tobą to nie pretekst, ale szansa na rozpoczęcie nowego życia. I jednocześnie rozumiem Twoją reakcję. Była odruchowa, naturalna, obronna. W końcu niewiele osób na takie dictum potrafiłoby powiedzieć szczerze: Kocham cię, zaskoczyłeś mnie i zadałeś mi wielki ból, prawda? Nie wymagajmy od siebie heroizmu ponad wszelką miarę.
Poza tym, nagłe uczucie też potrzebuje cezury czasu. Czasem trzeba bardzo się od siebie oddalić, by z dystansu ocenić jego moc. Dlatego namawiam: jak najszybciej wyjaśnijcie sobie (i wybaczcie) to, co poszło nie tak, a da się ten związek uratować. Mam nadzieję, że jeszcze nie odpowiedziałaś na tego mejla, w każdym razie – że nie brniesz dalej w mistyfikację. Jeśli naprawdę Ci na nim zależy, napisz szczerze, co i jak, czemu powiedziałaś wówczas nieprawdę. To właściwy i dobry moment na takie wyznanie i jestem pewna, że zostanie przyjęte przez chłopaka nie tylko ze zrozumieniem, lecz przede wszystkim — z wielką radością. A już prezent od losu w postaci jego studiów… Przyjmij go!
Czego Ci serdecznie życzę…
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze