Powinnaś być mi wdzięczna!
MONIKA BOŁTRYK • dawno temuCzęsto nie umiemy przyjmować tego, co dają nam inni ludzie. Czujemy się zażenowani, nieustannie zobowiązani i już setny raz dziękujemy za pomoc. A z drugiej strony mamy postawę roszczeniową, bo wydaje nam się, że wsparcie przyjaciół zwyczajnie nam się należy. Tymczasem umiejętność brania, to trudniejsza sztuka, niż dawanie, ale można ją opanować.
W pewnym momencie wiadomo było, że firma w której pracowała Magda nie poradzi sobie z problemami. Właściciel małej drukarni przeinwestował, przyszedł kryzys, było coraz mniej klientów, bo firmy oszczędzały na drukowaniu ulotek reklamowych. Ogłosił upadłość, a Magda została bez pracy z dwójką dzieci na utrzymaniu i niewielkimi alimentami.
— Byłam załamana. Nie mogłam sobie pozwolić na bycie bezrobotną. Nie powiem małym dzieciom, że jest kryzys gospodarczy, więc nie dostaną śniadania - mówi Magda.
Z problemów zwierzyła się przyjaciółce, która pracowała w dużej firmie telekomunikacyjnej, a ta poprosiła szefa działu, żeby zatrudnił Magdę w dziale sprzedaży, bo telefonów i internetu ludzie potrzebują bez względu na kryzys. Zgodził się, chociaż akurat w tym czasie nie prowadził naboru nowych pracowników.
— Wiedziałam, jak dużo moja przyjaciółka dla mnie zrobiła. Pracę znalazła mi w dwa tygodnie, a ja mam skończone tylko liceum. Pojawiły się dzieci i już na studiowanie nie było czasu. Przez chwilę miałam wizję, kiedy nie mam na śniadanie dla dzieci. Ich ojciec ma nową rodzinę, płaci alimenty, ale nie mam co liczyć na jego pomoc w sytuacjach kryzysowych - opowiada Magda.
Magda przyjaciółce kupiła kwiaty. Powiedziała, jak bardzo dużo dla niej zrobiła i jak bardzo ona to docenia. Koleżanka zapewniała, że wszystko jest w porządku. Pierwsze dni w pracy były jednak dla Magdy koszmarem, Kasia przychodziła i wciąż dopytywała, jak jej idzie. A Magda miała wrażenie, że już wszyscy w dziale domyślają się, w jaki sposób dostała tę pracę. Potem poprosiła ją o pomoc w przygotowaniu komunii córki, bo wie, że piecze dobre ciasta.
— Mamy dzieci w tym samym wieku. Mój synek też przystępował do komunii. Ona miała męża i mamę do pomocy, a ja musiałam sama wszystko przygotować. Powiedziałam Kasi, że nie dam rady, bo moja siostra i mama przyjadą dopiero w dzień komunii, że nie wyrobię się ze wszystkim, że innym razem chętnie. Obraziła się. W pracy była między nami napięta sytuacji. Podeszłam do niej i ją przeprosiłam - wspomina Magda.
Magda wiedziała już, że powinna rozglądać się za inną pracą, chociaż szef był z niej bardzo zadowolony. I mimo że po dwóch miesiącach dostała premię, przeszła do konkurencyjnej firmy, bo nie mogła znieść napięcia między nią, a przyjaciółką. Do dziś nie utrzymują ze sobą kontaktu.
— Kaśka przyszła, krzyczała, jak mogę być taka niewdzięczna, że szef zaufał jej, a teraz jest zawiedziony. A ja już tylko chciałam, żeby to się skończyła, żebym nie musiała wciąż okazywać wdzięczności - wspomina Magda.
Okazanie wdzięczności jest ważne i to nie tylko dla osoby, która pomaga, ale też dla osoby, która pomoc dostaje. W tej sytuacji mile widziany jest drobny upominek albo zwyczajne słowo "dziękuję". I to powinno zamknąć temat. Przysługa nie może stać się kulą u nogi, która będzie ciążyła nam przez resztę życia. Osoba, która udziela pomocy, nie powinna oczekiwać rewanżu, a tym bardziej wiązać rąk znajomemu, któremu udziela wsparcia.
Uczyć się od dziecka
Psycholodzy są zdania, że nieumiejętność brania, dawania i okazywania wdzięczności bierze się z dzieciństwa. To wtedy rodzice budzą w nas poczucie winy: Ja wypruwam sobie żyły, a Ty jesteś taki wdzięczny, Zrobiłam taki dobry obiad, a Ty nie jesz, jesteś niewdzięczna. Plony takiego wychowania zbieramy w życiu dorosłym. Zamiast zdrowej wdzięczności mamy poczucie zobowiązania, a wręcz winy.
Jak wybrnąć z tej sytuacji? Po pierwsze, uświadomić sobie zdrowe zasady wdzięczności. Masz prawo do własnych wyborów i nie musisz brać pod uwagę ciągłego poczucia zobowiązania. Niech poczucie wdzięczności nie zamienia się w uzależnienie od innych. A po wtóre, nie wpajajmy własnym dzieciom poczucia winy. Nie mówmy: Pół dnia stałam nad tymi naleśnikami, a Ty nie chcesz ich tknąć. Zamiast tego powiedz: Zrobiłam naleśniki, bo wiem, że je lubisz, ale jeśli nie chcesz, zjedz coś innego. Daj dziecku wybór.
Za dużo tej wdzięczności
Asia pomogła Magdzie dostać się do domu, kiedy ta zadzwoniła do niej około północy z pytaniem, czy mogłaby przyjechać po nią, bo jakieś 20 kilometrów za miastem zepsuł jej się samochód. Zostawiła go na parkingu, ale nie ma jak wrócić. Asia nie zastanawiała się długo, pojechała po przyjaciółkę.
— Uważam, że nic takiego szczególnego nie zrobiłam, ale coś zmieniło się w Magdy zachowaniu. Ona ciągle mi dziękowała, ja jej powtarzałam, że już jest OK, nie ma sprawy, ale do niej to jakby nie docierało. Zaczęła mnie zapraszać do domu nad morzem, chociaż wcześniej tego nie robiła. Już sama nie wiedziałam, czy robi to z wdzięczności, czy z sympatii do mnie. Zaczęłam jej unikać. Tęskniłam za moją dawną, czasami nawet szorstką koleżanką - mówi Asia.
Zdarza się też, że chociaż osoba, która nam pomogła, nie oczekuje od nas wdzięczności, to my wciąż czujemy się zobowiązani. Ciągle okazujemy to, co jest męczące dla obu stron. Osoba, której zbyt nachalnie okazujemy wdzięczność, może zwyczajnie poczuć się tym zmęczona. I paradoksalnie w przyszłości może nam nie pomóc, żeby nie narażać się na natarczywość. Warto nauczyć się elegancko dawać i brać.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze