Seks w plenerze
SYLWIA KOWALSKA • dawno temuWakacje to znakomity czas na eksperymenty w łóżku. Nie tylko mężczyźni, ale i kobiety mają wtedy większą ochotę na seks i próbują urozmaicić życie erotyczne. Zdarza się, że opuszczają nudne łóżko sypialni i uprawiają seks w plenerze. I to niezależnie od tego, czy wakacje spędzają na gorących egzotycznych plażach, nad polskim morzem, jeziorem czy w mieście. Jak „pokochały przyrodę”?
Patrycja (23 lata, studentka z Warszawy):
— Z Maćkiem spotykam się już 4 lata. Do naszego życia seksualnego wdarła się rutyna. Szybki seks (także ze strachu przed nagłym pojawieniem w moim lub jego pokoju rodziców lub wścibskiego rodzeństwa), ciągle w tych samych pozycjach. Nuda! A najgorsze było to, że żadnemu z nas nie chciało się nawet nic zmieniać. Takie stetryczałe małżeństwo.
Nadeszła letnia sesja, a wraz z nią mega stres. By odreagować, postanowiliśmy wybrać się nad Zegrze. Jezioro, kocyk, błogi spokój. Mieliśmy swoje miejsce przy opuszczonym ośrodku, gdzie nie było tłoku. Praktycznie żywej duszy. Leżeliśmy na kocu przytuleni. Stres wywołany egzaminami znikał. Potem poszliśmy się kąpać. Maciek delikatnie całował mnie po szyi. Tak dawno tego nie robił. Ściągnął ze mnie dolną część kostiumu. Choć pojawiał się strach, że ktoś nas zobaczy, pocieszałam się, że tego co pod wodą się dzieje przecież nie widać.
Mogliśmy kochać się w pozycji, która w warunkach lądowych byłaby nie lada wyczynem. Dziękuję Archimedesowi za jego słynne prawo o ciele zanurzonym w wodzie. Nie należę do grubasów, ale trochę ważę, a Maciek bez problemów unosił mnie, gdy oplotłam jego biodra nogami. To było niezapomniana przygoda. Do tego stopnia, że postanowiliśmy ją kontynuować. Jeden spontaniczny seks rozbudził naszą wyobraźnię. Wcześniej nie myślałam, ile jest możliwości by urozmaicić seks.
Magda (31 lat, handlowiec z Lublina):
— Pierwszy raz na plaży przeżyłam jako nastolatka. Pierwsza miłość, wolność, wakacje, spontaniczny seks. Ale jakoś nie zapamiętałam żadnych szczegółów poza uwierającym wszędzie piaskiem. Teraz wiem, że byliśmy do tego nieodpowiednio przygotowani. Widać spontanicznym można być tylko w pewnym stopniu. Wiele trzeba też przemyśleć wcześniej.
Takie plażowe „odgrzanie uczuć” zaserwowaliśmy sobie zeszłego lata z mężem nad morzem. Nasi znajomi mają domek z prywatną plażą niedaleko Łeby, a ponieważ sami woleli jechać w cieplejsze rejony świata, domek przez całe dwa tygodnie był nasz. Rozgwieżdżone niebo i szum morza przywoływały u mnie wspomnienia z czasów, kiedy byłam młodsza. Przypomniał mi się ten seks na plaży i zaproponowałam mężowi, abyśmy pokochali się w tym miejscu. Ale już bez ziarenek piasku, tym razem wszystko zaplanowaliśmy.
Było bardzo romantycznie, poczułam dreszczyk młodzieńczego szaleństwa. Mąż przygotował lekką kolację. Kupiliśmy czerwone wino. Zjedliśmy na plaży przy stoliku. Czułam się cudownie. Potem przenieśliśmy się na koc. Kochaliśmy się w tak zmysłowy sposób, w jaki nigdy nie kochaliśmy się w domu.
Następnego dnia pojechaliśmy z mężem po "Kamasutrę". I tak co wieczór poznawaliśmy na plaży tajniki tej sztuki kochania. Gdyby nie to, że skończył nam się urlop, zostalibyśmy na tej magicznej plaży dużo dłużej. Mam nadzieję, że znajomi znów zapragną zwiedzać inne zakątki świata, a swój domek zostawią pod naszą opieką.
Zuzanna (18 lat, uczennica technikum z Krakowa):
— Kiedy mój chłopak w trakcie spaceru zaproponował mi szybki numerek w parku, powiedziałam, żeby się stuknął w głowę. Może następnym razem zechce mnie zaciągnąć za włosy do jaskini? Obraził się i tyle wyszło z romantycznego spaceru. Ale seks w plenerze proponował mi jeszcze nie raz. Wahałam się niejednokrotnie, ci wszyscy przechodnie, umarłabym ze strachu, że ktoś nas przyłapie.
W sierpniu wypadają urodziny mojego chłopaka, zaczęłam się zastanawiać nad prezentem niespodzianką. Pomyślałam, że mam niebywałą szansę pozbyć się zahamowań. Obmyślałam więc seksowny plan. Wybrałam mniej uczęszczany park, bo przecież nie Planty, ubrałam się seksownie, ale nie założyłam majteczek. Zawiązałam sobie na biuście kokardę i umówiłam się z Dominikiem o 21.00, w parku, tak by nie było już ludzi.
Mój facet był wniebowzięty, gdy kazałam mu się rozpakować, oparłam się o drzewo i powiedziałam, że jestem jego seksownym prezentem. Było całkiem przyjemnie, a raczej byłoby. Moje obawy co do spotkania jakichś osób trzecich okazały się uzasadnione, nawet o tak później porze w mało uczęszczanym parku. Nagle zza krzaków wyszły jakieś podpite typy, proponując, że się chętnie dołączą. Szybko uciekaliśmy, śmiejąc się w głos, choć nie powinno nam być wtedy do śmiechu. Seks w plenerze postanowiliśmy powtórzyć gdzieś na wsi, wśród mniej uczęszczanych łąk.
Elwira (28 lat, urzędniczka z Poznania):
— To były niezapomniane wakacje z wielu powodów. Mąż postanowił zrobić mi niespodziankę. Wakacje pod żaglami i to w mojej ukochanej Chorwacji! Tylko we dwoje, z dala od dzieci, gotowania, prania i codzienności. Byłam zachwycona! Chorwacja to dla mnie całkowicie inny świat. Tam życie toczy się swoim torem, wieczory można spędzić w uroczych białych miasteczkach, gdzie gościnnie otwarte kafejki i restauracje oferują bogate zestawy pysznych dań. Każde z napotkanych miast kryje w sobie perełki architektury, każde z nich ma niepowtarzalny klimat. Słońce, cudowne krajobrazy, a do tego ta wolność. Niezapomniane krajobrazy skalistych i porośniętych sosnowymi lasami wysepek, które zapadają na długo w pamięci. Ta wyprawa okazała się być lepszą niż nasza podróż poślubna do Zakopanego sprzed 5 laty.
Popłynęliśmy małym, ale uroczym jachtem w kierunku wyspy Vis. Moja ekscytacja faktem znalezienia się na środku morza nie miała końca. Wielki błękit nieba i granat wody… żyć nie umierać. Po pierwszych ochach i achach nad widokami postanowiłam się poopalać. Rozłożyłam koc i zrzuciłam bikini. Czy może się zdarzyć lepsza okazja do opalania toples? Chyba nie. Spokojnie wygrzewałam się na słoneczku, gdy nagle poczułam, że mój mąż zasłania mi słońce. Podniosłam się z wielką chęcią ochrzanienia mego małżonka, ale zobaczyłam coś, czym byłam mocno, ale pozytywnie zaskoczona. Mąż klęczał na kocu, siedząc na piętach, również rozebrany. To było dla mnie nowe doświadczenie. Najdłuższy i najwspanialszy seks mego życia.
Ogólnie do tej pory seks tylko nam się przydarzał, nigdy nie był ważnym ogniwem naszego związku. Teraz to się zmieniło. Zrozumieliśmy, że seks jest dobry – cementuje związek, wyraża miłość. Wiadomo, ma też moc twórczą, to dzięki niemu mamy dwójkę dzieci. Po powrocie z wakacji zaczęliśmy z mężem więcej rozmawiać o swoich potrzebach, na nowo poznawać swoje ciała, cieszyć się seksem. Już nie traktujemy seksu, jako „obowiązku małżeńskiego”. Teraz to dla nas wspólna radość.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze