Białe małżeństwo
MONIKA BOŁTRYK • dawno temuSą po ślubie, śpią w jednym łóżku, ale o seksie nie ma mowy - białe małżeństwa. Powodów, dla których rezygnują ze współżycia, może być wiele, najważniejsze jest jednak, żeby obie strony chciały tego samego. Dla większości z nas całkowita rezygnacja ze współżycia jest jednak nie do pomyślenia. Czy seks jest ważny w związku?
Są po ślubie, śpią w jednym łóżku, ale o seksie nie ma mowy — białe małżeństwa. Powodów, dla których rezygnują ze współżycia, może być wiele, najważniejsze jest jednak, żeby obie strony chciały tego samego.
Biel w różnych kulturach symbolizuje czystość i dziewictwo. W przypadku białych małżeństw to nie do końca trafne określenie, ponieważ decydują się na nie również pary, które miały wcześniej życie erotyczne. Dla większości z nas całkowita rezygnacja ze współżycia jest jednak nie do pomyślenia. Seks jest bardzo ważny w związku, nie tylko pozwala rozładować napięcie, ale też buduje bliskość i emocjonalną więź, jest formą okazywania uczucia. Rezygnacja z seksu może mieć różne przyczyny. Jedną z nich są poglądy religijne, kiedy ciało jest postrzegane jako źródło grzechu. Warto jednak pamiętać, że Kościół zakazuje jedynie seksu przedmałżeńskiego. Po ślubie małżonkowie mogą współżyć i wydawać na świat potomstwo. A w świetle prawa kościelnego jeśli małżeństwo nie zostało skonsumowane, to fakt ten może stać się podstawą do jego unieważnienia.
Decyzja o rezygnacji z seksu bierze się też z lęku przed bliskością, ciążą czy z braku akceptacji własnego ciała. Powodem są najczęściej dramatyczne wydarzenia z przeszłości — molestowanie seksualne, gwałt czy też nieudane pierwsze związki. Innym powodem może okazać się aseksualność, która charakteryzuje się brakiem popędu płciowego (dotyczy ona 2 proc. społeczeństwa). Jednocześnie osoby, które mają lęk przed współżyciem, nie tracą jednak potrzeby bliskości i poczucia bezpieczeństwa wynikającego z bycia w związku. Pół biedy jeśli oboje mają takie same poglądy na wstrzemięźliwości seksualną albo oboje nie mają potrzeb seksualnych. Gorzej jeśli tylko jedno unika zbliżeń, a drugie przez to ma niezaspokojone ważne potrzeby bliskości i seksu. Taki związek ma małe szanse na przetrwanie. Pomóc może terapia.
Zuzanna (28 lat, nauczycielka z Lublina):
— Z Michałem jesteśmy dwa lata. Po roku zdecydowaliśmy się na ślub. Oboje jesteśmy religijni. Zresztą, inaczej być nie może, nie wyobrażam sobie życia z mężczyzną, który nie ma tych samych wartości co ja. Chyba nie bylibyśmy w stanie zrozumieć się. Pochodzę z bardzo religijnej rodziny, mój brat jest księdzem. Zastanawiałam się nad zakonem, ale spotkałam Michała i zakochałam się. Widać Bóg chciał inaczej.
Jestem dziewicą. Michał wcześniej miał kobietę, z którą spał, ale ja mu to wybaczyłam. Nie można nazywać się katolikiem i nie przestrzegać zasad Kościoła. Wiem, że on tego żałuje. Bóg jest miłosierny i myślę, że też mu to wybaczy. Rok temu wzięliśmy ślub. Zdecydowaliśmy się nie współżyć po ślubie jeszcze dwa lata. Nie całujemy się też, żeby nie kusić losu. To nasz dar dla Pana. Bóg dał nam to, co najcenniejsze — życie, czym wobec tego są dwa lata w czystości. W dzisiejszym świecie nawet herbata ma kojarzyć się z seksem, bo reklamuje ją roznegliżowana para. Zmierza to w złym kierunku. Ludzie zapominają, jaką siłę daje moralność i wiara w Boga.
Myślę, że to nie rozbije naszego małżeństwa, ale je wzmocni. Dzięki temu jesteśmy pewni siebie. Wiemy, że nie kierują nami popędy, że potrafimy nad nimi zapanować. Jeśli ktoś nie umie zapanować nad popędem, nie będzie wierny. Chcemy razem przejść tę próbę.
Magda (32 lata, księgowa z Wrocławia):
— Mój mąż zawsze powtarzał, że miłość to dużo więcej, niż seks, to zrozumienie i rozmowy. Prawdziwa miłość to uczucie, wszystko co najważniejsze dzieje się w głowie. Mówił, że seks tylko po ślubie. Oboje uważamy się za katolików. Chodzimy w niedzielę do kościoła, nawet nie w każdą, czasami chcemy się wyspać. Jak większość ludzi w tym kraju, nic szczególnego. Tym bardziej, że w soboty często wypuszczamy się ze znajomymi do pubów, późno wracamy, a w niedzielę nie dajemy rady podnieść głowy z poduszki. Marek trochę nawet zaskoczył mnie decyzją o czystości przedmałżeńskiej, bo nie jeden nasz znajomy od czasu do czasu chodzi do kościoła, ale sypia ze swoją dziewczyną. Na to jednak mogłam się zgodzić, ale jesteśmy małżeństwem już od prawie trzech lat i jeszcze nie skonsumowaliśmy związku. Nie jestem dziewicą, przed mężem miałam chłopaka, z którym uprawialiśmy seks.
Myślałam, że mam dużo szczęścia w życiu, bo spotkałam wartościowego, wrażliwego chłopaka. Kocham go, pociąga mnie fizycznie, bo to przystojny mężczyzna. Dzisiaj coraz częściej zastanawiam się jednak, czy on nie ma jakichś problemów, a wiara w Boga, w sumie dość umiarkowana, jest tylko przykrywką. Czasami wydaje mi się, że nie znam swojego męża, że ma jakąś tajemnicę, do której nie mam dostępu.
Właściwie bez samego seksu mogłabym wytrzymać. Marzę jednak o dziecku, a nawet dwójce. Mogę czekać, boję się jednak, że mój mąż nigdy nie zdecyduje się na współżycie. Coraz częściej myślę, że to się nie uda. Rozmawiałam z seksuologiem, powiedział mi, że mąż może mieć jakieś zaburzenia, negatywne doświadczenia czy kompleksy i to pewnie jest faktycznym powodem unikania współżycia. Ale nie może mu pomóc, zanim nie zdecyduje się na wizytę. Kiedy powiedziałam mu o tym, krzyczał, że tylko seks mi w głowie, że jestem zboczona. Czuję, że znalazłam się w jakiejś sytuacji bez wyjścia i widzę, jak oddalam się od niego. Nie wiem, czy moje życie bez dzieci będzie pełne. Czasami myślę, że on mnie oszukał, a może oszukuje też siebie i nie chce zobaczyć, że ma problem.
Maria (52 lata, prawniczka z Krakowa):
— Z moim pierwszym mężem rozwiodłam się, bo zaczął pić. Zdarzało mu się podnieść na mnie rękę. Był dyrektorem firmy, ale dzisiaj, w większym stopniu niż kiedykolwiek wcześniej, liczy się nadanie polityczne, a nie kompetencje. Zwolnili go, kiedy stanowisko było potrzebne dla młodego działacza. Mieliśmy za co żyć, ale on gasł w oczach. Zawsze był porywczy i nerwowy, ale zaczął regularnie podnosić na mnie rękę. Chciałam mu pomóc, namawiałam na terapię antyalkoholową. Nic nie skutkowało. Odeszłam, zanim by i mnie pogrążył. Syn i córka byli już dorośli, wyprowadzili się z domu. Zostałam sama. W tych najtrudniejszych chwilach pomogła mi wiara w Boga. Właściwie to ta sytuacja spowodowała, że stałam się bardziej religijna. Zaangażowałam się w pracę charytatywną przy parafii. Tam poznałam Zdzisława. Jest nam razem bardzo dobrze. Dopiero przy nim zobaczyłam, że mężczyzna, z którym jestem, może być przyjacielem. Dopiero teraz wiem, co to jest partnerstwo w związku. Często pomieszkujemy u siebie, zastanawiamy się nawet nad zalegalizowaniem naszego związku. W świetle zasad Kościoła, nadal jestem jednak mężatką, żona Zdzisława nie żyje. Postanowiliśmy więc, że nie będziemy współżyć. Czułość można okazać sobie w inny sposób. Może nasza decyzja była o tyle łatwiejsza, że nie jesteśmy już młodzieniaszkami.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze