Mój chłopak mnie lekceważy!
CEGŁA • dawno temuMam 20 lat, mieszkam pod Warszawą, mój chłopak jest z Poznania i ma 31 lat. Znamy się niedługo, spotkań było kilkanaście, jeden seks. Jego zdaniem widocznie nieudany… Czuję się rozżalona i olana. Dla Przemka to pewnie niedojrzałe zachowanie, nie jestem na jego poziomie znajomości życia i wyluzowania.
Droga Cegło!
Mam 20 lat, mieszkam pod Warszawą, mój chłopak jest z Poznania i ma 31 lat. Z tych powodów rodzice, z którymi jeszcze mieszkam, od razu odradzali mi ten związek.
Przemo jest producentem spotów reklamowych, a prywatnie – amatorskim muzykiem i poetą, koncertuje z zespołem, chce wydawać kiedyś swoje płyty, książki. Jest chyba dobry, ale to sztuka, która nie do końca do mnie trafia, uliczna, brutalna, wyzuta ze złudzeń, a ja jestem bardziej romantyczką. W zakochaniu te różnice nie przeszkadzały, w pieczeniu ryb nad ogniskiem w ruinach zameczku, siedzeniu całą noc przy świecach też nie. Przemo dał mi wielki pierścień z kamiennym szarym sercem (wyrazisty symbol?), uplótł gigantyczny wieniec-koronę z białego łubinu i myślę sobie teraz, że to była zamierzona, ewidentna parodia pogańskich zaręczyn… Tylko usilnie nie chciałam wyczuć drwiny.
Maj dla niektórych był piękny, grats, dla mnie okropny. Na nadwiślańskiej plaży Przemek nagle zaczął nabijać się z mojej figury, tak to odebrałam – mam czarny kostium jednoczęściowy z materiału odrobinę połyskliwego, jak atłas, wydawało mi się, że bardzo korzystny. Przemo nazwał mnie foczusią i powiedział, że rozczulają go dziewczyny pozbawione talii, przypominają mu małe dziewczynki baraszkujące na piasku i dopiero aspirujące do kobiecości…
Załatwiał jednocześnie swoje sprawy artystyczne w Warszawie. Kiedy umówiliśmy się kilka dni później pod palmą o 22.00, rodzice sarkali, Przemo nie miał własnego samochodu, tylko zespołowy, nie miał też zaklepanego noclegu, traktował te sprawy spontanicznie, a z centrum trudno się wraca do mnie po nocy… Pojechałam, spóźniłam się 11 minut, a jego nie było, siąpił lekki deszczyk. Nie zadzwonił, nie wysłał SMS-a, komórki nie odbierał. Wróciłam do domu, a o szóstej rano dostałam wiadomość: „Woda lała mi się za kołnierz, nienawidzę tego, poszedłem do klubu na balety i odleciałem. Nadrobimy.”
Właściwie nie wiem, dlaczego to wszystko piszę i co chciałabym usłyszeć na pociechę. Znamy się niedługo, spotkań było kilkanaście, jeden seks. Jego zdaniem widocznie nieudany… Nic nie poradzę, czuję się rozżalona i olana. Dla Przemo to pewnie niedojrzałe zachowanie, nie jestem na jego poziomie znajomości życia i wyluzowania.
Najdziwniejsze, że on nie uważa niczego za skończone, przesądzone, nie widzi, co zepsuł. Pisze do mnie, jakby nic się nie stało. Z trudem zachowuję zimną krew, nie wchodzę w szczegóły. Może powinnam? Próbuję chwilami patrzeć z innej strony. Wszystkim rozpowiadałam dookoła, jaka jestem zakochana. Jeżeli nie stać mnie na szczerość wobec niego, to może jestem egzaltowaną małolatą i nie zasługuję na poważne traktowanie.
nas_turcja
***
Droga Nastko!
Niepotrzebnie obrzucasz się przeróżnymi niepochlebnymi epitetami, tymczasem, o samym uczuciu piszesz ostrożnie i oszczędnie, po skrótach. Młodzieńczy związek ze sporo starszym chłopakiem może być twórczy i malowniczy, ale równie dobrze destrukcyjny i toksyczny. W Twojej opowieści rzeczywistą temperaturę zdarzeń zastępują opisy standardowych nieporozumień, z których trudno coś wywnioskować. Może po prostu tej temperatury nie ma, a znajomość jest płytsza niż Ci się zdaje? Jeśli tak, warto zanalizować przyczyny.
Żarciki na temat fizyczności są zawsze prymitywne i niedelikatne. Biorą się zapewne z faktu, że marzeniem większości mężczyzn jest kobieta bez kompleksów, a dość trudno taką spotkać. Nie te jednak, pieszczotliwo-nieudolne wypowiedzi uważam za szczególne przewinienie Przemka. Myślę, że to generalnie facet bardzo „osobny”, zanurzony w swoich aspiracjach i problemach, facet, z którym wytrzyma jedynie dziewczyna ze sporym dystansem do siebie i równie szerokim marginesem własnego życia. Taka, która zafascynuje się jego fascynacjami, a wpadki będzie kwitować wzruszeniem ramion, gdyż ma własne dobre adresy na „balety”. Jako starszy metrykalnie (niekoniecznie mądrzejszy, ale np. bardziej doświadczony), powinien dysonanse Waszych wrażliwości dostrzegać oraz brać pod uwagę. Choćby z tego punktu widzenia trudno definitywnie orzec, kto tu jest niedojrzały…
Powinnaś porzucić na moment romantyczną wiarę w irracjonalność uczuć i zastanowić się, w czym dokładnie się zakochałaś, zamiast nazywać to zakochaniem. Werbalizowanie nie uprawdopodobni głębokich uczuć, a tym bardziej ich nie zastąpi. Nie podoba Ci się nawet, jak przyznałaś, to, co Przemek tworzy, a przecież to istotna składowa jego osobowości… Jest w tym wszystkim jakiś rys fatalistycznej udręki, zamiast radości i euforii. A może — w gruncie rzeczy — spotkało się dwoje sceptyków?
Wydaje mi się, że własne wyobrażenia o miłości będziesz jeszcze sukcesywnie weryfikować. Na razie, jeśli mogę sobie pozwolić na taki paradoks, Twoje spojrzenie „skrzywione” jest idealizmem. Nie ma tu niczyjej winy, uwarunkowano nas w ten sposób, by ogólnikowo formułowane „ideały” uważać za wartość najwyższą i przez ich pryzmat oceniać wszystko, jak leci. Podam przykład: piękny w sumie gest z wiankiem i pierścieniem, swoisty happening, odbierasz jako przewrotną antydeklarację, wręcz fałszywe oświadczyny. Zwolnij tempo, spróbuj cieszyć się chwilą, pomyśl sobie, że najfajniejsze prezenty to te kompletnie bez okazji. Co masz na tym etapie do stracenia?
Z tym wydarzeniem wiąże się bezpośrednio kolejny mój niepokój: nie dość, że zaręczyny były według Ciebie „pogańskie” (znamienny zarzut), to jeszcze kładziesz dalszy ciąg rozczarowań na karb… swojej erotycznej nieporadności. Odpowiedz sobie, dziewczyno, czy Ciebie zachwyciło Wasze zbliżenie, zamiast się zamartwiać, czy podobało się Przemkowi. Seks to gra zespołowa — nie pojedynek, w którym umiejętności jednego z zawodników przesądzają o przejściu do następnej rundy.
Ustawiając się w pozycji lekceważonej ofiary, prędzej czy później sprowokujesz takie właśnie podejście. Jeśli chcesz pokazać Przemkowi, że Ci na nim zależy, wiedz, że za zawalone spotkanie na deszczu należała się asertywna reprymenda, nie milczące cierpienie. Są różne sposoby okazania komuś, że tak, jest dla Ciebie ważny, i tak, równie mocno cenisz siebie. Wbrew pozorom, ludzie potrzebują wyraźnych, jednoznacznych sygnałów w tej kwestii, w przeciwnym razie oddalają się.
Inna sprawa, czy taką beztroskę w ogóle chcesz i potrafisz zaakceptować. Mam wrażenie, że niekoniecznie. A wiążąc się z kimś, kto odstaje od średniej statystycznej i miewa „odloty”, musisz być najpierw pewna, że właśnie to – między innymi – Cię w nim pociąga. Za tym automatycznie idzie większa tolerancja. Specyficzne cechy i zachowania człowieka (ani to wady, ani zalety) nie mogą podlegać ustawicznej ocenie i być przedmiotem wybaczania, bo relacja stanie się piekiełkiem.
Przemyśl to starannie i na zimno, wyłączając męsko-damskie schematy i źle pojęte ambicje. Masz 20 lat, więc nie jesteś już dzieckiem. Dał Ci to do zrozumienia 30-latek, który raczej nie będzie się z Tobą bawił na plaży pasiastą piłeczką. Co nie znaczy, że nie ma do zaoferowania ważniejszych i ciekawszych rzeczy. Wybór należy do Ciebie.
Życzę Ci udanego lata w nagrodę za majowy „falstart”.
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze