Kupiłam go na fali moich zachwytów balsamowych, kiedy na własnej skórze poczułam pozytywną różnicę w możliwościach kremu z tym niemedialnym składnikiem. Nawet, jeśli wiadomo, że mocznik używany w kosmetykach jest pochodzenia laboratoryjnego, to jednak informacja, że używasz kremu z mocznikiem nie jest specjalnie sexy. Mocznik występuje przede wszystkim... w skórze, gdzie jest odpowiedzialny za nawilżenie i regenerację komórek. Brak mocznika skutkuje suchą, łuszczącą się skórą, zapchanymi porami i ogólnie fatalnym jej wyglądem.
Nie bardzo widzę różnicę między wersją tego kremu na dzień a na noc, nawet w konsystencji czy zapachu, zupełnie jakby nie różniło ich nic poza napisem na opakowaniu! Ale w spisie składników widać różnice, choć mocznik jest na drugim miejscu.
Jak działa? Podobnie jak inne preparaty z mocznikiem i to raczej apteczne. Jest to mój pierwszy taki kosmetyk drogeryjny i jestem mile zaskoczona. Mimo kremowej, aksamitnej konsystencji wchłania się szybko i tworzy na skórze matowy film, który w dodatku ujednolica kolor skóry redukując zaczerwienienia przy nosie czy na powiekach (co moim zdaniem równie dobrze może być wynikiem działania gliceryny, a kto się bawił czystą gliceryną z apteki wie o czym mówię). Sprawia, że cera jest aksamitna i miękka.
Jest całkiem niezłym kremem dziennym, ale zaznaczam, że używam go pod podkład, który jest wodnisty i lekki, i którego używam właściwie tylko zamiast korektora na nosie i powiekach właśnie. Krem ten nie czyni mojej skóry idealną, poprawia ją tylko zauważalnie, więc odrobina rozświetlającego podkładu zupełnie wystarczy. Natomiast nie wiem, jak zachowywałyby się podkłady bardziej kremowe i "tępe" w aplikacji. Bardzo możliwe, że nieźle pod warunkiem, że nakładane byłyby wilgotną gąbeczką lub delikatnie pędzlem. Bowiem krem nadaje skórze matowy, jednolity, zdrowy wygląd i to przez cały dzień. Nie warzy się, jest satynowy od nałożenia do zmycia. Maluję się niezauważalnie i zmywam makijaż tuż po przyjściu do domu, więc nie odpowiem, czy również dramatyczny make-up przetrzyma na nim więcej niż 9 godzin.
Ponieważ moja twarz jest po użyciu wyraźnie rozjaśniona, nakładam odrobinę bronzera i róż. Krem nie ściera się, pozwala na dobre rozprowadzenie kosmetyków. W przypadku różu czy bronzera trzeba pamiętać, aby nakładać je jak najdelikatniejszymi ruchami pędzla, aby nie porobić sobie placków, gdy skóra jest nawilżona i "chwyta" produkt.
Skład jest całkiem nieinwazyjny jak na możliwości firm kosmetycznych - bez oleju parafinowego, parabenów i innych niedobrych składników.
Opakowania są szklane, proste i kobiece, bardzo nowoczesne. Kosmetyk jest niestety perfumowany - a tu mniej znaczy lepiej.
Producent | Isana |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja twarzy |
Rodzaj | Kremy na dzień: nawilżające i odżywcze |
Przybliżona cena | 8.00 PLN |