Lubię kosmetyki przeznaczone do użytku profesjonalnego, wydaje mi się, że faktycznie działają skuteczniej niż sklepowe produkty, poza tym wiele z nich można bezpiecznie stosować samemu w domowym zaciszu, oszczędzając czas i pieniądze. Do takich kosmetycznych perełek zaliczam większość masek algowych naszej rodzimej firmy Bielenda.
Maskę z proteinami mlecznymi wypróbowałam na sobie, mamie, przyjaciółkach, ciociach, i wszystkie byłyśmy nią zachwycone. Produkt w postaci przyjemnie pachnącego białego proszku znajduje się w plastikowym okrągłym opakowaniu o pojemności 500 ml (190 g) i starcza na minimum 10 zabiegów.
Producent obiecuje "lifting i nawilżanie każdego rodzaju cery, także wrażliwej, dla kobiet i mężczyzn w każdym wieku". Stosuje się ją bardzo prosto – proszek należy rozmieszać w odpowiednich proporcjach z wodą mineralną do uzyskania gładkiej masy, nałożyć na twarz i szyję, łącznie z powiekami i ustami (w tym przypadku przydaje się pomoc drugiej osoby). Przedtem dobrze wmasować w skórę odpowiednie serum lub ampułkę (ja praktykowałam również zwyczajną witaminę A + E w kapsułce).
Maseczka szybko tężeje tworząc "gumową" warstwę, którą po 20 minutach po prostu zdejmujemy z twarzy. Efekt jest rewelacyjny - cera wygląda na rozpromienioną, wypoczętą, i jakby "gęstszą". Poprawiają się kontury twarzy i wygładzają zmarszczki. Rezultat utrzymuje się nawet do kilku dni (zależy od typy skóry i wieku).
Maskę bez problemu można nabyć w sieci. Gorąco polecam!!!
Producent | Bielenda |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja twarzy |
Rodzaj | Maseczki: nawilżające i odżywcze |
Przybliżona cena | 42.00 PLN |