Celllulit mam na udach, ale nie jest zbyt duży i widoczny także spokojnie mogę z nim żyć. Nie spędza mi to snu z powiek i nie widzę potrzeby maniakalnego używania produktów, które mają go zniwelować. Bez problemu mogę założyć latem szorty. Próbowałam, co prawda z ciekawości kilka produktów antycellulitowych, ale żaden z nich nie spełniał obietnic. Balsam z linii dla przyszłych mam także niczym mnie nie ujął.

Technicznie: średnio gęsta konsystencja, zero tłustości i dziwaczny niby migdałowy zapach, do którego zdążyłam się już przyzwyczaić. Przyczepię się składu, który mógłby być lepszy i bardziej naturalny. Wiem, że nie wszyscy na to zwracają uwagę, ale jednak zdecydowana większość przyszłych mam ( i nie tylko) uważnie czyta etykietki opakowań.

Jeśli chodzi opakowanie to jest to także różowa tuba w której nie da się kontrolować ilości zużywanego produktu. Krem wmasowuje się szybko i szybko się wchłania nie pozostawiając po sobie żadnego filmu.

A jakie rezultaty po 2 miesiącach regularnego używania 2 razy dziennie? Cellulit oczywiście ani drgnął, ale tego się spodziewałam. Nie zmniejszył się ani odrobinę, a skóra w ogóle nie jest bardziej jędrna. Z obietnic producenta spełniła się jedynie jedna: skóra istotnie jest gładka i przyjemna w dotyku i nic poza tym. Wielkiego nawilżenia nie ma, choć ja akurat w tych rejonach nie narzekam na nadmierną suchość i tyle mi wystarczy. Kończę już opakowanie i na pewno nie wrócę do tego produktu.

Skład: Aqua, Isopropyl Palmitate, Glycerin, Isohexadecane, Butyrospermum Parkii ( Shea Butter), Canola Oil, Dimethicone, Theobroma Cacao Seed Butter, Pentaerythrityl Distearate, Ceteareth-20, Cetearyl Alcohol, Sodium Polyacrylate, Tocopheryl Acetate, Niacinamide, BHA, Hydrolized Cucurbita Pepo ( Pumpkin) Seedcake, Ethylhexylglycerin, Phenoxyethanol, Methylparaben, Diazolidinyl Urea, Butylparaben, Propylparaben, Ethylparaben, Parfum

Nikt jeszcze nie ocenił tego produktu.

Oceń produkt Dodałeś już ocenę