Keranorm

Idealnie gładka, jednolicie złocista, jedwabista w dotyku skóra – kto o tym nie marzy? Niestety, wrastające włoski, przebarwienia po zadrapaniach i opalaniu oraz okazjonalne zapalenia mieszków włosowych są częstsze. Jasne, można pilnować regularnych peelingów, używać kremów przeciwko przebarwieniem (chociaż niewiele jest takich do ciała) i walczyć z zapaleniami mieszków, ale to bardzo niewdzięczne i czasochłonne zajęcie. Astellas Pharma chwali się, że ich najnowszy produkt, Keranorm, reguluje pracę skóry, zmniejsza rogowacenie naskórka, wygładza i rozjaśnia. I tak rzeczywiście jest. Jest też dodatkowe zastosowanie tego zaskakująco gęstego i wydajnego kremu – a jest nim zapobieganie wrastaniu włosków po depilacji. Jak wiadomo, regularne wyrywanie włosów osłabia je, więc za którymś razem nie mają one po prostu siły przebić się nad naskórek, co owocuje nieładnym efektem wizualnym i koniecznością dłubania pod skórą pęsetą albo zgoła igłą – od czego robią się ranki. Błędne koło. Sama jestem ofiarą takich zabiegów, więc teraz, od pierwszego dnia po depilacji, pilnie smarowałam skórę Keranormem – tylko na noc, bo zawarte w kremie kwasy AHA mogłyby spowodować podrażnienia w dzień. Rano stosowałam, jak zawsze, balsam z wysokim filtrem, więc zabezpieczyłam się przed problemami z tej strony. Co prawda zapach kremu, lekko kwaskowaty, nie należy do najpiękniejszych, ale nie zapominajmy, że to dermokosmetyk, a nie zwykły balsam do ciała, który nawilża i pachnie różami.
Po dwóch tygodniach od depilacji na skórze nie mam żadnych krostek, wrośniętych włosków, niczego podobnego. Włosy rosną swoją drogą, w normalnym tempie, ale tylko nad skórą – nie pod nią. Sama skóra jest nawilżona, przyjemna w dotyku i mam wrażenie, że parę pamiątek po ostatnich wrośniętych włosach zbladło. Tak działający specyfik warto mieć w swoich zapasach kosmetycznych. Polecam.