Jest to maska w postaci nasączonej tkaniny. Producent obiecuje głębokie oczyszczenie, jedwabistą gładkość i intensywne nawilżenie. Na dole saszetki widnieje wiadomość, że maseczka stanowi naturalny peeling, cokolwiek to znaczy. Nigdy nie miałam takiego wynalazku, więc podeszłam do niego z entuzjazmem i zaczęły się schody.
Tkanina jest spora, posiada nacięcia, które mają umożliwić dopasowanie jej do twarzy. Jak dla mnie za dużo tych nacięć, nie mogłam za nic dopasować jej do twarzy, więc musiałam leżeć 15 minut. Po zdjęciu maseczki pozostałości należy wmasować w skórę i przemyć zimną wodą.
Gdyby chociaż działanie było warte zachodu. Ale nic z tego. Oczyszczenie jest minimalne, nawilżenie - przeciętne, jedwabista gładkość pozostaje w wyobraźni producenta. Po wyschnięciu cera jest odświeżona, lekko zmatowiona, lekko nawilżona, ale nie wygładzona. Producent ostrzega o możliwym lekkim mrowieniu po nałożeniu maseczki, rzeczywiście przez moment je nawet poczułam. Zapach maski jest taki jak można oczekiwać - aloesowy.
Dobrze, że można kupić pojedyncze saszetki, bo bardzo żałowałabym zakupu większej ilości. Producent zaleca stosowanie maski 2 - 3 razy w tygodniu, jedna maseczka kosztuje około 6 zł, więc wychodzi prawie 20 zł na tydzień - trochę drogo.
Może żeby poczuć efekt obiecywany przez producenta trzeba zastosować dłuższą kurację, jednak ja się nie skuszę.
Producent | L'Biotica |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja twarzy |
Rodzaj | Maseczki: oczyszczające |
Przybliżona cena | 6.00 PLN |