„Szpinak jest naturalnym źródłem witaminy C, magnezu i wapnia. Marchew jest doskonałym źródłem beta-karotenu, który przywraca elastyczność skórze. Maseczka oczyszcza pory, usuwa toksyny oraz odświeża tłustą cerę. Regularnie stosowana chroni przed promieniowaniem UV. Szczególnie polecana dla tłustej cery”.
Nigdy nie używałam maseczek warzywnych do twarzy (oczywiście poza domowymi), dlatego nie mogłam nie skusić się na wspaniale zapowiadającą się maseczkę ze szpinakiem i marchewką. Dotychczas moja tłusta cera bardzo lubiła wszelkie zielone i białe glinki, jednakże nieprzyjemne uczucie ściągania i kłopot z przygotowaniem takiej maski sprawiły, że postanowiłam sięgnąć po gotowy produkt.
Po pierwsze, podoba mi się to, że maska występuje w porządnej, wygodnej tubie o dużej pojemności (100 ml), a więc w przeciwieństwie do saszetek, mogę sobie dozować ilość nakładanego kosmetyku. Zaskoczeniem był dla mnie kolor maski, spodziewałam się pomarańczowej barwy, a maska posiada zielono-pistacjowy kolor. Konsystencja maski jest dość rzadka, jest to taka zielonkawa pasta z zatopionymi czarnymi drobinkami, które zapewniają dodatkowy efekt peelingujący przy samym zmywaniu kosmetyku. Pomimo rzadkiej formuły, maska rozprowadza się na skórze bardzo dobrze, nie spływa z dłoni podczas aplikowania. Zapach ma bardzo przeciętny, ani szczególnie ładny, warzywny, ale też nie jest nieprzyjemny. Prawdę mówiąc spodziewałam się ciekawszych doznań zapachowych, ale jest to produkt naturalny, a takiemu zapach trzeba zawsze wybaczyć brak zbędnych środków zapachowych.
Na opakowaniu jest podane, że maskę należy trzymać na skórze 15 - 20 minut. Kiedy zastosowałam się do dłuższego czasu, maska wyschła całkowicie, powodując nieprzyjemne uczucie ściągnięcia. Skróciłam czas trzymania maski do 15 minut i nie było już efektu nieprzyjemnego napięcia skóry. Porównując produkt z glinką zieloną w proszku, która ściąga mi skórę już po niecałych 10 minutach, maska Ban Lab wypada o wiele lepiej.
Maseczka zmywa się szybko i łatwo. Kiedy pierwszy raz użyłam maski marchewkowo-szpinakowej, jej efekt na skórze wprowadził mnie w stan oszołomienia... Jeszcze nigdy nie miałam tak matowej, rozjaśnionej skóry, a pory dosłownie, gdzieś mi się pochowały. Dodatkowo było zero podrażnień, choć raczej nie nawilża, to z pewnością nie wysusza skóry. Dobrze oczyszcza pory i likwiduje zaskórniki. Efekt zmniejszonej produkcji sebum utrzymuje się cały następny dzień.
Plusem jest bardzo przyjemna cena, ale niestety produkt trzeba zamawiać tylko przez internet.
Dla mnie to ostatnie maseczkowe odkrycie i polecam wszystkim, szczególnie osobom z łojotokową skórą. Odkąd mam tę maseczkę, w odstawkę poszły moje dotychczas ulubione glinki zielone. Coś wspaniałego!
Skład: Carrot ext, spinach ext, shea butter, glycerine, zin oxide, xanthum gum, allantoin, kaoline, bentonite, synthetic silicate, lactic acid, llp, cereraly, alcohol, ceterayl glucoside, mulsifiers, preservatives, perfumes, colour (CI 19140), Water
Producent | Ban Lab |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja twarzy |
Rodzaj | Maseczki: matujące |
Przybliżona cena | 22.00 PLN |