Bardzo lubię oczyszczające maseczki z glinką i nie wyobrażam sobie z nich zrezygnować. Ta z serii Bali Planet Spa wzbudziła moje zainteresowanie kolorystyką opakowania - po zastosowaniu okazało się, że nie jest zła, choć do rewelacyjnych nie należy.
Jest biała, średnio gęsta, kremowa, pachnie wyjątkowo przyjemnie, a aromat rzeczywiście przypomina piękne kwiaty frangipani. Trawa cytrynowa jest bardzo słabo wyczuwalna. Po nałożeniu zastyga dosłownie po sekundzie, pod tym względem przypomina typowe maski z glinką tyle tylko, że nie ściąga skóry. Zmywa się ją wodą po około 5 minutach - poddaje się bez oporów.
Jakie są rezultaty? Według producenta powinnam mieć oczyszczone pory, usunięte zanieczyszczenia, a skóra ma być miękka i zrewitalizowana. Po części tak jest, pory istotnie są mniejsze, twarz matowa i miękka. I nic więcej. Nie zauważyłam żadnego innego działania, a szkoda, bo liczyłam, że będzie lepiej oczyszczać. Nie umywa się do prawdziwych masek z glinką, a jej skład też mógłby być lepszy.
To nie jest silnie oczyszczająca ani odświeżająca maska, która pomoże na problematyczną cerę, a raczej produkt, który działa łagodnie, tylko doraźnie i w zasadzie sama nie wiem, czy warto go polecać.
Skład: Aqua, Hydrated Silica, Ethylhexyl Palmitate, Propylene Glycol, Glycerin, Isoceteth-20, Cocamidorpopyl Betaine, Xanthan Gum, PEG-7 Glyceryl Cocoate, Phenoxyethanol, Parfum, Disodium EDTA, Salicylic Acid, Dimethicone, Menthyl Lactate, Cymbopogon Schoenanthus Extract, Pluemeria Alba Flower Extract, CI 77861
Producent | Avon |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja twarzy |
Rodzaj | Maseczki: matujące |
Przybliżona cena | 20.00 PLN |