Rano po przebudzeniu sięgam po mocniejsze żele do mycia twarzy przeznaczone dla cer tłustych i mieszanych, ale wieczorem, po dokładnym demakijażu wolę delikatniejsze, przeważnie przeznaczone do cery suchej i normalnej. Sprawdza się to, bo w parze z odpowiednio dobranymi kosmetykami pielęgnacyjnymi tj. kremami i serum cieszę się cerą w doskonałym stanie.
Na pierwszy rzut oka ten produkt wydawał mi się odpowiedni, ale po analizie etykiety okazało się, że na drugiem miejscu w składzie jest znienawidzona parafina, której pochodne przyczyniają się w moim przypadku do powstawania podskórnych wyprysków. Oprócz ekonomicznego, nie rozumiem jaki był powód parafiny do produktu oczyszczającego? Czy nie można było niej postawić na naturalny olejek np. migdałowy lub jojoba? Czy producent nie zna trendów kosmetycznych?
Technicznie jest bez zarzutów. W środku różowej, miękkiej tuby umieszczono lekko różowy, niezbyt gęsty krem o delikatnym kosmetycznym aromacie, który się nie pieni, a lekko maże po skórze w trakcie mycia.
Można go używać dwojako: albo tradycyjnie myjąc nim twarz i spłukując wodą albo jako maskę pozostawiając na 15-20min i zetrzeć wacikiem. Moja natura kosmetycznego odkrywcy przekonała mnie do wypróbowania tych dwóch metod, choć w głębi czułam, że niczym dobrym to się nie skończy, ale pocieszałam się, że chyba po jednym użyciu nie dostanę wysypu pryszczy.
No cóż, do odważnych świat należy i tak najpierw umyłam twarz na której chwilę wcześniej był jeszcze podkład, bo chciałam sprawdzić, czy krem rzeczywiście usunie jego resztki. Nie zrobił tego tzn. wizualnie twarz wydawała się czysta, ale wystarczyło przyłożyć wacik nasączony płynem micelarnym i okazało się, że resztki podkładu wciąż są na skórze. W dodatku moja cera mimo, że była po tym kremie miękka to miałam uczucie, że nie jest odświeżona, a oblepiona i czułam potrzebę ponownego jej umycia tym razem głęboko oczyszczającym środkiem do twarzy. Fakt, że ten krem nie wysusza skóry, ale jako kosmetyk oczyszczający w ogóle się u mnie nie sprawdził, bo słabo oczyszcza i nie ma po nim uczucia czystej cery.
A jak działa jako maska? Żałuję, że wypróbowałam. Po nałożeniu zostawia ohydną, tłustą warstwę jakbym zaaplikowała bardzo odżywczy krem, który się nie wchłania, a ciągle zostaje na powierzchni skóry. Zmycie wacikiem to zły pomysł, bo warstwa tylko się rozmazała, a nieprzyjemna tłustość ciągle była obecna, poza tym moja skóra jakby nie oddychała i była zbyt rozpulchniona. Obawiałam się, że na drugi dzień obudzę się rojem zaskórników! Rada była jedna: szybki peeling i maska oczyszczająca, aby zmyć parafinowy film z twarzy. Czy mimo tego maska nawilża? Tak, choć na pewno nie bardziej niż porządny krem i myślę, że sprawdzi się jedynie w przypadku osób, którym tłustość na twarzy nie przeszkadza, nie boją się parafiny i mają suchą skórę. Wszystkim innym odradzam, a sama trzymam się z daleka od tego nieprzyjemnego produktu.
Skład: Aqua, Paraffinum Liquidum, Decyl Glucoside, Propylene Glycol, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Lapis Lazuli Extract, Sea Salt, Glycerin, Enteromorpha Compressa Extract, Porphyra Umbilicalis Extract, Undaria Pinnatifida Extract, Lithothiamnium Caicareum Extract, Gossypium Herbaceum Seed Extract, Allantoin, Carbomer, Polyglyceryl-3 Diisostearate, Acrylates / C10- C30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Sodium Hydroxide, Disodium EDTA, Hydroxyacetophenone, Phenoxyethanol, Parfum, CI 14720
Producent | Dax Cosmetics |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja twarzy |
Rodzaj | Demakijaż twarzy |
Przybliżona cena | 14.00 PLN |