Oriflame jest moim ulubieńcem, jeśli chodzi o pudry. Byłam (i wciąż jestem) zadowolona z innych dwóch pudrów tej firmy, a na ten czekałam po zamówieniu ze szczególną niecierpliwością.
Pierwsze, co rzuca nam się w oczy, to ładne, proste opakowanie; widać, że ma służyć swemu zadaniu, a nie przyciąganiu uwagi do swojego wyglądu. Jeśli chodzi o mnie, takie opakowania właśnie lubię.
Po otwarciu (wieczko jest zatrzaskiwane) ukazuje się nam lusterko w, jak dla mnie, optymalnym rozmiarze. Mamy również gąbeczkę, jednostronną, ale ładnie wykończoną, bardzo cieniutką i tak przyjemną w dotyku, że mmmm... Od pudru oddziela ją przezroczysta folia, która czasem odfruwa, gdy podniesiemy gąbeczkę - lepiej nie malować się w ruchliwym miejscu, np. zatłoczonej toalecie w restauracji, bo można jej już nie znaleźć.
Sam puder występuje w trzech odcieniach. Trochę trudno na podstawie katalogu dobrać odcień dla siebie. Ja wybrałam za ciemny, ale jeśli dobrze się go rozprowadzi, to wcale tego nie widać. (Nie mam bardzo jasnej cery, a wzięłam średnio-ciemny spośród trzech dostępnych; w opakowaniu wygląda na idealny na mój ryjek, gorzej już po nałożeniu na twarz. Co do rozprowadzania - na początku było mi trochę ciężko, gdyż puder ma lekko kremową konsystencję, a ja do takich nie byłam przyzwyczajona.
Puder optycznie wygładza cerę; uniewidacznia nawet bardzo małe wypryski. Według producenta ma rozjaśniać cerę, ale ja wybrałam za ciemny odcień i tego nie robi. Matuje na krótki czas, ale w sumie nie jest to jego zadaniem. Najlepszy do poprawek; jest lekki i można go nosić przy sobie, nawet w kieszeni (przestałam jakoś lubić torebki, więc noszę go w kieszeni).
Jestem zadowolona z tego produktu, aczkolwiek mniej niż z pozostałych pudrów tej firmy. Polecam, ale raczej nie jest to kosmetyk dla bardzo wymagających kobiet.
Producent | Oriflame |
---|---|
Kategoria | Twarz |
Rodzaj | Pudry prasowane |
Przybliżona cena | 37.00 PLN |