Wypróbowałam już kilka tuszy tej firmy i jak na razie największym uczuciem obdarzyłam właśnie ten. Na początku trochę odstraszyła mnie jego nazwa. Kiedyś miałam do czynienia z tuszem nazywającym się identycznie, lecz innej firmy – jego szczoteczka była tak maleńka jak wycior do fajki – nie potrafiłam sobie z nią poradzić. Tutaj wszystko jest zachowane w idealnych proporcjach – „mini brush” wcale nie jest taka mini – jest raczej średniej wielkości, choć bardzo delikatna, ale operuje się nią bardzo wygodnie. Precyzyjnie rozdziela rzęsy i skutecznie dociera do ich nasady, pokrywając ze wszystkich stron intensywnym kolorem.
Konsystencja tuszu jest także bardzo dobra i nie wymaga żadnych poprawek składu (np. rozcieńczania wodą destylowaną). Dla najlepszego efektu, tj. wydłużenia i pogrubienia, najlepiej nałożyć 2 warstwy, przy czym drugą należy nakładać wolno i precyzyjnie, aby osiągnąć maksymalne rozdzielenie rzęs bez żadnych grudek. Najlepiej zrobić to po wyschnięciu pierwszej warstwy. Ostateczny efekt zależy właśnie od tego drugiego podejścia!
Tusz szczyci się dużą trwałością. Przez cały dzień nie kruszy się, ani nie rozmazuje. Jest stosunkowo odporny na jesienne mżawki, lecz demakijażowi poddaje się łatwo, nie podrażniając oczu.
Jedyny, taki malutki minusik – za opakowanie, które jest szare i nudne. Za to umieszczono na nim cenne informacje, takie jak skład czy data przydatności (niestety zaszyfrowana, a nie w klasycznym formacie) do tego za żadne skarby napisy nie chcą się zetrzeć z jego powierzchni (jak oni to zrobili???). Cena jest umiarkowana, ale za tak dobry kosmetyk warto tyle zapłacić. Polecam!
Producent | Pierre Rene |
---|---|
Kategoria | Oczy |
Rodzaj | Tusze |
Przybliżona cena | 15.00 PLN |