Z góry uprzedzam - nie wierzę w to, że jakikolwiek, wyprodukowany przez najlepszą nawet firmę, balsam, sam w sobie przyczynić się może do redukcji tkanki tłuszczowej, czy choćby cellulitu.
Tak było też i tym razem, balsam kupiłam po pierwsze dlatego, że był w promocji, po drugie - lubię tę firmę i nigdy na jej produktach się nie zawiodłam.
Pierwsze, co mnie zaskoczyło, to jego kolor - coś pomiędzy łososiowym, a różowym. Również zapach był całkiem przyjemny, choć bardzo szybko pozostawało po nim tylko wspomnienie. Wszystko to jest prawdopodobnie kwestią użytych do produkcji balsamu składników, a mianowicie: wyciągu z brunatnych alg i geranium, korzenia Cangzhu, kasztanowca i tym podobnych.
Jak już wspomniałam, żadnych efektów wyszczuplających nie oczekiwałam, zatem i nie mogę ocenić kosmetyku pod tym kątem, natomiast zauważyłam jedno; przy równoczesnym, doskonałym zresztą, nawilżeniu, wyraźnie dało się odczuć bardzo przyjemne i komfortowe uczucie napięcia skóry.
Producent zaleca przy tym określone wmasowywanie kosmetyku w skórę - i tu nie przeczę, odpowiednio i regularnie wmasowywany w ciało kosmetyk pewnie poradziłby sobie z najbardziej nawet niedoskonałą skórą. Sama zresztą konsystencja balsamu wymaga od nas nieco wysiłku w celu wmasowania go w skórę, a to za sprawą takiej, a nie innej gęstości.
Reasumując - myślę, że spokojnie mogę polecić ten balsam wszystkim kobietom zorientowanym na wojnę z pomarańczową skórką, a także i tym, które po prostu lubią czuć dobre kosmetyki na swojej skórze, na zasadzie: " nie zaszkodzi, a może nawet i pomoże."
Producent | Clarins |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Antycellulitowe, rozstępy |
Przybliżona cena | 130.00 PLN |