„Zadaniem tego kosmetyku jest poprawa wyglądu cery, minimalizowanie widoczności rozszerzonych porów i wygładzenie skory. W składzie jest ekstrakt z owoców róży wielokwiatowej, który regeneruje, kwas azelainowy, który redukuje wydzielanie sebum, zwęża pory i zapobiega ich ponownego zanieczyszczeniu. Kompleks roślinnych polisacharydów, stymulujących syntezę kwasu hialuronowego chroni skórę przed przesuszeniem. Mikrodrobinki matujące nadają jej aksamitna gładkość i zapobiegają błyszczeniu".
Brzmi to bardzo obiecująco i daje nadzieję, że w eleganckiej, szklanej buteleczce (30 ml) z pipetką znajduje się kosmetyk, który nie tylko świetnie nawilży cerę, ale także ja zmatowi i wygładzi. A jaka jest rzeczywistość?
Kosmetyk stosuję codziennie rano i wieczorem, czekam chwile aż się wchłonie, po czym nakładam na niego odpowiedni krem. Ma wodnistą konsystencję o opalizujaco-białym zabarwieniu, pachnie kosmetycznie i raczej nieciekawie. Bezpośrednio po nałożeniu zostawia warstwę, która po minucie się wchłania, ale cera absolutnie nie jest matowa. Efekt raczej przypomina nawilżający krem.
Taki stan nie zmienia się - ten kosmetyk w ogóle nie matuje mojej tłustej cery i nie zapobiega błyszczeniu. Zgodzę się, że nawilża i nieźle wygładza, choć to drugie to niestety zasługa obecności silikonów. Jednak nie powiedziałabym, że nawilżenie jest spektakularne, więc obietnice producenta są trochę przesadzone.
Jak radzi sobie ze zwężaniem porów i zapobieganiem ich zanieczyszczaniu? Słabo. Owszem, moje pory nie są bardzo widoczne, ale też nie zauważyłam, aby były jakoś bardziej zwężone, a już na pewno nie przestały zanieczyszczać się, bo mimo sumiennego używania pojawiło mi się kilka wyprysków, które normalnie mi się nie zdarzają.
Ponarzekam także na opakowanie. Buteleczka prezentuje się ładnie, ale pipetka trochę rożni się od tych standardowych. Wyposażona jest w przycisk, dzięki któremu w teorii ma nabrać odpowiednią ilość preparatu. Dwa kliknięcia przyciskiem mają wystarczyć, aby otrzymaną porcje wmasować na całą twarz, ale mechanizm niestety tego nie ułatwia. Nie ważne jak mocno przyciskam - w pipetce pojawia się tylko malutka kropla eliksiru. Funkcja dozowania nie została przez producenta w pełni przetestowana.
Nazwa "eliksir" działa na wyobraźnie i dzięki temu oczekujemy cudów od kosmetyku, a nic takiego nie ma tutaj miejsca. Nie jest zły, ale dużo mu brakuje do miana rewelacyjnego.
Skład: Aqua, Betaine, Dimethicone, Glycerin, Pentylene Glycol, Xylitglucoside, DI-C12-13 Alkyl Malate, Vinyl Dimethicone/Methicone Silesquioxane Crosspolymer, Trilaureth-4 Phosphate, Anhohydoxylitol, Methylsilanol Hydroxyproline Aspartate, Niacinamide, Xylitol, Lysophosphatidic Acid, Azelaic Acid, Lecithin, Lysolecithin, Avena Sativa (Oat) Kernel Extract, Ammonium Acryloydimethyltaurate/VP Copolymer, Dimethicone Crosspolymer, Xanthan Gum, Allantoin, Parfum, Ethylhexylglycerin, Phenoxyethanol, Tetrasodium EDTA, Methylisothiazolinone, Mica, Titanium Dioxide CI 77891
Producent | Oceanic |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja twarzy |
Rodzaj | Sera, ampułki |
Przybliżona cena | 83.00 PLN |