Nowa, składająca się z 7 odcieni paleta lakierów Lovely to interesująca propozycja, szczególnie dla tych, które uwielbiają zdecydowane kolory, a szczególnie malinową czerwień i pomarańczowy.
Mój kolor to nr 8 - pomarańczowy z bardzo dużą ilością złotego brokatu. Tak, brokatu, bo drobinki są dosyć duże i widoczne - przypominają brokat z choinkowych bombek. Nie brzmi to zbyt dobrze, ale efekt przypadł mi do gustu do tego stopnia, że zamierzam dokupić kolejne odcienie.
Pędzelek jest niby najzwyczajniejszy na świecie (prosty i długi), ale maluje się nim bardzo łatwo i szybko. Już jedna warstwa daje widoczny kolor i dużo drobinek, nie ma smug i prześwitów. Druga warstwa utrwala i dopełnienia efektu. Lakier schnie dosyć szybko, a przynajmniej nie zauważyłam, abym musiałam czekać dłużej niż w przypadku podobnych produktów. W efekcie paznokcie są mocno nabłyszczone, świetliste, a kolor żywy. Brokat nie odpada. Taki manicure bardzo mi się spodobał, mimo iż zdaję sobie sprawę, że nie jest uniwersalny, nie pasuje na każdą okazję i może nie być mile widziany w pracy czy w szkole.
Trwałość jest dosyć przeciętna - zaczął ścierać się po 2 dniach (wtedy też go zmyłam), ale kładę to na karb bardzo częstego mycia rak. Zmycie zajmuje chwile dłużej niż w przypadku zwykłych lakierów. Płatek nasączony dobrej jakości zmywaczem na początku przyklejał się do paznokcia, musiałam dość mocno potrzeć wacikiem, brokat gdzieniegdzie został i zszedł dopiero po kilkukrotnym umyciu rak.
Nie będę bardzo namawiać do wypróbowania, bo nie wszyscy lubią tak krzykliwy manicure, niemniej jeśli zauważycie go w Rossmannie - oceńcie same.