Zbliżającą się zimę widać nie tylko w przyrodzie, ale także na naszych... dłoniach. Drobne zaniedbania w ich pielęgnacji, na które można było pozwolić sobie latem – teraz są raczej nie do pomyślenia i „porządny” krem do rąk to absolutny niezbędnik.
Nie jestem maniakiem smarowania rąk, tak jak niektóre moje koleżanki, robiące to kilka lub kilkanaście razy dziennie (rozleniwiając i zniechęcając skórę do samodzielnego produkowania substancji nawilżających), ale zdecydowałam się na opakowanie podwójnej wielkości – jak dla całego pułku wojska, albo... maniaka! Buteleczka w kolorze uroczego fioletu przypomina raczej balsam do ciała i mieści aż 200 ml kremu. Wyposażono ją w pompkę, która bardzo ułatwia korzystanie z niego. Obie te sprawy niestety oddalają mocno ten kosmetyk od idei produktu torebkowego. Jest jeszcze coś, co odbiera temu kosmetykowi sens noszenia go przy sobie – powiedziałabym, że jest to „ciężar gatunkowy” – według mnie to krem typowo nocny. Niby nie jest ciężki i niby dość szybko się wchłania, ale jego ogromnie bogata konsystencja odbiera mi ochotę do sięgania po niego w dzień. Za to obficie posmarowane rączki i za chwilę położone spać – to coś bardzo wskazanego i nawet przyjemnego. Oczywiście można się wspomóc bawełnianymi rękawiczkami.
Krem stosowany zaledwie raz dziennie (tylko na noc) wyraźnie poprawia stan skóry dłoni. Wygładza i odżywia a ponadto mocno i długotrwale nawilża, co widać zwłaszcza w strefie wokół paznokci przesuszonej jadowitymi zmywaczami lakieru, którą szybko i skutecznie regeneruje. Widocznie kondycjonuje także paznokcie – co powinien robić z resztą w myśl zapewnień producenta. W tej kwestii, wiedziona doświadczeniami z innymi kremami, byłam niemal pewna, że to tylko obietnice bez pokrycia. Ale nie! Paznokcie już po pierwszych użyciach zrobiły się twardsze, ale jednocześnie bardziej sprężyste, natomiast pęknięcia z powodu przesuszenia płytki pojawiają bardzo rzadko i tylko pod wpływem poważnych urazów mechanicznych.
Żeby nie było do końca tak pięknie, jest jeden minus – zapach. Na początku kremowo-apteczny, po wchłonięciu się staje się dziwacznie kwiatowy. Ale da się przeżyć, zawsze mogło być gorzej. I druga sprawa – cena. Jednak po przeliczeniu na pojemności oraz wydajność (i efekty) nie wychodzi dużo.
Gorąco polecam, zwłaszcza teraz, kiedy na dworze robi się coraz chłodniej. Poza tym jest to prawdopodobnie ostatnia szansa na zakup kosmetyków Lumene w Polsce. Wycofywanie ich z rynku sprzyja licznym atrakcyjnym promocjom – mi udało się kupić ten krem za niecałe 5 zł.
Producent | Lumene |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Dłonie i paznokcie |
Przybliżona cena | 30.00 PLN |